Witam!
Właśnie zarejestrowałam się w serwisie dieta.pl po raz drugi w życiu (zapomniałam pierwszego hasła i loginu, to było jakiś rok temu .
Nie jestegm osobą otyłą, ale mam pewną nadwagę. Mierzę 171cm wzrostu i ważę trochę ponad 70 kilogramów. Mój główny problem to to, że w momencie kiedy troche przybiorę, momentalnie widać to na twarzy - pucki, druga broda, brrrr. Dodatkowe kilogramy odkładają mi się na brzuchu. Nigdy nie miałam motywacji, żeby troszeczkę spuścić z wagi. Teraz, kiedy mój niemąż wyjechał, pomyślałam, że zrobię mu niespodziankę i trochę się wylaszczę
Mam dość destrukcyjny ideał urody - wystające obojczyki, płaski brzuszek, maleńkie piersi - cóż, natura obdarzyła mnie dużym rozmiarem, na szczęście nie takim, jak moja mama, hehe, mam nadzieję, że trochę zmaleją poczas dietki. Tak, chciałabym wyglądać jak wieszakowata modelka, nie dlatego, że to modne, ale podobają mi się patyki. Nie mam zamiaru jednak dochodzić do rozmiarów "patyczka" drastycznie odstawiając jedzenie - nie wyszłoby, mam nadzieję, że powolutku dojdę do wymarzonego wyglądu, bez ubytków we włosach, paznokciach. Na początek chciałabym pozbyć się oponki na brzuchu, a potem.,.. no cóż, jeśli zniknie oponka, pomyślę, co dalej. Nie mam zadatków na anorektyka, lubię jeść, ani na bulimika, czasem objem się jak wąż, ale myśl o wiszeniu nad kibelkiem i zwracaniu odrzuca mnie, a jedyne wymioty jakie mi się zdarzają to po zatruciu (w zimie raz objadłam się marchewką, chyba była mocno chemiczna bo przypłaciłam jej zjedzenie nocą z kilkoma "zrywami", coś okropnego, rano wyglądałam blado, nie miałam siły, coś strasznego).
Pomyślałam, że skorzystam z pory roku i dostępności warzyw i owoców. Ponieważ dzisiaj jest poniedziałek - będzie łatwiej zacząć od początku, w dodatku jest w miarę okrągła data, dwudziesty. Mam nadzieję, że się uda.
Z zazdrością obserwuję chudzielce na ulicy, wzdycham tęsknie do braku oponki, i tych obojczyków nieszczęsnych... Kilka razy zdarzyło mi się chudnąć parę kilo, z radością obserwowałam, że chudnę "z góry na dół", tzn. najpierw leci z twarzy, potem z biustu, potem z brzucha... niżej nie doszłam . Może tym razem się uda.
Zaczęłam od śniadania - sałatka z pomidorów i cebulki i kawka. Węszę podstęp, po zbadaniu kaloryczności śniadania wyszło nieco ponad sto kalorii, maleńko! Wzięłam na warsztat dietę kopenhaską i trochę ją podrasowałam. Nie chodzi o to, że chciałabym ją stosować, ale potrzebowałam jakiegoś wyznacznika, żeby zmodyfikować wg. własnych potrzeb. Nie dla mnie poranna kawa a potem dwa jajeczka, trochę ją obudowałam (pomidory, ogórki, brokuły), dodałam ogórki na kolację, sok marchewkowy na popitkę, truskawki etc. Najgorzej będzie z ćwiczeniami - jestem leniem!, ale kurczę, mam nadzieję, że się uda!
Trzymajcie kciuki, żeby chociaż trochę mi się udało - najgorsze jest to, że nie widząc efektów w ciągu pierwszych dni macham ręką na dietkę i ograniczenia. Tłumaczę sobie, że miłe uczucie lekkości w żołądku to też efekt.
Pozdrawiam!
Kasia
Zakładki