ja waze 80 kg .. i mam 176cm....
i nie moge sobie poradzic ze zrzucienem tych cholernych kilogramów...
Wersja do druku
ja waze 80 kg .. i mam 176cm....
i nie moge sobie poradzic ze zrzucienem tych cholernych kilogramów...
no wzielam sie za siebie - wytrzymalam caly dzien z dieta a teraz wybieram sie na cwiczonka :)
emilka.. a co robisz zeby zrzucic te cholerne kg? ja niedawno wazylam jeszcze wiecej...
grunt to zaczac... zagladaj czesto na to forum - to serio jak nałóg :lol: ja mało pisze ale za to czytam tu baardzo duzo i to mi serio serio pomaga :)
ewuniu!!! najgorsze ze nic nie robie..... jak juz mam sie wziasc za cwiczenia to przechodzi mi po kilku dniach i klops.. nie mam motywacji... coraz gorzej sie ze mna dzieje
obiecałam soebie ze do Sylwestra musze schudnac.. przynajmniej zejechac do 70 .. musze zmiescic sie w sukienke:}:}:}:
dzis postanowiłam sciagnac filmy fitness i cwiczyc przy nich.. stałe łacze mam wiec nie musze sie stresowac.....
pozdrawiam!!!
emilka, to może zapisz się na jakieś ćwiczenia, aerobik, basen, czy co... nie są tak nudne, jak ćwiczenia w domu (nie znoszę ćwiczyć w domu i przewracać się jak foka na dywanie, bo po kilku minutach nudzę się...)
poza tym takie ćwiczenie w grupie naprawdę motywuje, robi się wszystko, żeby tylko nie odstawać od grupy, a to daje mocnego kopniaka :)
pozdro :)
dokladnie :) popieram
ale i tak powiem ci ze najwazniejsze ograniczyc jedzenie :)
ja wiem jak trudno zaczac - ale musisz sie zaprzec i wtedy napewno sie uda!!!
ja tez niewierzylam ze moge warzyc mneij niz 80 a jednak sie da :)
musisz w to uwierzyc :)
trzymam za ciebie kciuki
tak wiem.. to nudne ale ja nie mam czasu... uczelnia ,praca , dom......
wrcam czasami po 22 ..... nie dajm rady na nic sie zapisac....
musze sama sie zmobilziowac....
Witam tu kolejna 175 cm dziefczyna z chęcią schudnięcia :P Już 3 dzień jestem na 1000kcl. Mam nadzieje ze tak będzie aż do wymarzonych efektów, czyli 58kg (narazie jest 10 za dużo :oops: ) Ale dam rade-z waszą pomocą mam nadzieje :D Dzisiaj tak si ograniczałam w jedzonku, zeby zjesc kawałek ciacha i misja wykonana :P Jeszcze dzisiaj pocwiczc trzeba, leniuchom (czyt.ryska) łatwo to nie przychodzi :cry: pozdrawiam!!!
ryska!!!! jakie cwiczenia stosujesz????????
Emilka! Ćwiczenia są dobre, ale jeśli do nich podjada się wysokokaloryczne produkty, to na niewiele się zdadzą. Radziłabym najpierw zdecydować się na np. mniejsze porcje, wyrzucenie z jadłospisu słodyczy itp.
A jeśli chodzi o aktywność - to polecam basen i aerobik. Dużo kalorii się spala w niewielkim czasie, a systematyczne ćwiczenia pozwalają nie tylko zrzucić kilogramy, ale także wymodelować co nieco:)
Wiem, że pewnie się wymądrzam, a tymczasem moja waga niespecjalnie spada.. Ale już niedługo! 16 listopada ostatni dzień pracy i rozpoczynam basenowanie! A od grudnia bye, bye Cilest (ja mam tendencję do tycia, a Cilest tylko w tym tyciu mi pomaga).
Zakupiłam dzisiaj rosół z makaronem z serii Winiary z błonnikiem (jest jeszcze brokułowa, ziemniaczana i jarzynowa) i jutro wypróbuję. Będę jadać na zmianę z brokułową.
Planuje zacząć chodzić na basenik bo in my opinion :P to najlepszy spalacz kcl na całym cielsku, no nie? Staram się chociaż 15 min dziennie poaerobikować się w domku, ale taką sobie mi to przyjemność sprawia. Za to jak włącze głośniejszy (ciutke), szybki mjuzik to wariowanie przy nim sprawia mi przyjemność niesamowitą i moge tak sie wyginać, skakać, śpiewać :shock: :P do tego (o ile nie ma nikogo w pobliżu) póki moje noguchi dadzą radę. 3majmy kciuki za siebie bo mi tylko moja silna wola chyba nie wystarczy :D I chyba sobie kupie hula hop... :wink:
hm, jak tak poczytałam o basenie, to zachciało mi się pójść :) pewnie się wybiorę w najbliższym czasie :)
dobranoc!
hmmm ja na basenik tez bardzo lubie chodzic tylko mam 1 malutenki problem - nie umie plywac hihih :lol:
ale za to chodze na aerobic :)
hehe a wiecie co, dziewczyny? ja to bym najchętniej połączyła basenik z aerobikiem, czyli zapisała się na coś w rodzaju aqua aerobicu... świetne by to było, jej ;) gdyby tylko jeszcze w moim mieście było coś takiego, to już w ogóle cool :D ale nie ma :?
Love - widzę, że 1kg Ci przybył :) Ale na zdrowie - pewnie w przy tym wzroście to jesteś straszny chuderlak:)
U mnie z wagą na razie nie wiem jak, ale odżywiam się rozsądnie. Zamiast kolacji jem obiado-kolacje ok. 17-18 i potem nic (wczoraj było tylko trochę Finlandii z sokiem porzeczkowym). Wczoraj risotto z sosem bolońskim, dzisiaj jakieś hiszpańskie jedzonko, ale koniecznie z ryżem :) A jutro planuję zrobić kurczaka "na słono i czerwono" z ryżem i warzywami na patelnię. Pycha! Zupy mi na razie obrzydły, ale zapas brokułowej trzymam w szafce na wypadek, gdyby mi się odwidziało :)
Nie mogę się basenu tez już doczekać, ale pracuję do 16 listopada i do tego czasu muszę wytrzymać na suchym lądzie :)
Piszcie częściej, bo spadamy z pierwszej strony!
a wlasnie co do tych zupek - to te takie z winiary co pisze na opakowaniu ze z blonnikiem? takie zielone? :lol: j
a widzialam jarzynowa... moze tez sobie kupie bo do gotowania mam zupelnie lewe rece :)
wiek - 22
wzrost - 177
hehe, Bett, w sumie to zarazem przybył mi, ale i nie przybył, bo moja waga domowa, taka ze strzałeczką, nadal pokazuje, że ważę 60 kg, natomiast waga szpitalna pokazała mi, że na czczo jednak ważę 61 kg :) potem sprawdziłam wagę domową i okazało się, że rzeczywiście zaniża ciężar o 1 kg... fajna waga, co :) i taki chuderlak wcale nie jestem, chociaż mój chłopak wolał mnie w czasach, gdy mój ciężar oscylował wokół 65 kg... no ale nie widzieliśmy się od 16 sierpnia, także on nie jest świadom zmian.
tęsknię do niego niemożebnie ;(
a poza tym ja chcę w góry ;)
hey dziewuszki;) mam 173 i chcialabym schudnac 1-3 kg ;) wiec sie dolaczam :]
mala04, ale nadal ważysz te 55 kg i chcesz z tego zrzucić 1-3 kg??!! mam nadzieję, że nie :) bo Ty to dopiero jesteś chuderlak :)
nie no bo ja najmniej wazylam 50 kg, potem wazylam jakos z 53 i ostatnio przytylam do 55,5kg nie zmienilo to jakos bardzo moich ywmiarow bo spodnie nadal sa dobre wszystkie, ale lepiej sie czuje psychicznie jak wiem ze moge sobie troche sie poobjadac slodyczami :) wole miec te 53 zeby zawsze miec ten taki zapas :)
Waga praktycznie stoi w miejscu - 75,4kg. Na razie nie mam czasu na jakieś diety, jem byle co i mam strasznie dużo na głowie. Ale już niedługo! Od 16 listopada będę bardziej zdyscyplinowana i mam nadzieję, że do Świąt uda mi się dobić do 71-72kg. No ale właśnie potem zacznie się obżarstwo.. nie wiem jak się bronić przed świątecznym jedzeniem i nie wiem czy chcę się bronić. To w końcu raz do roku nie? :)
A jak Wy jecie w Święta? Przewidujecie jakieś głodówki przed? Jakie macie sposoby na to, żeby potem zrzucić "zjedzone" kilogramy?
Mala04 - nie wiem czy nie przesadzasz. 53kg dla 173cm to niewiele. No ale cóż - każdy chudnie jak chce :)
no, naprawdę i tak ważysz bardzo malutko, bo o 55 kg to ja w moich najśmielszych marzeniach nie myślę :) ale rozumiem Cię, bo niektórzy też non stop mi mówią, żebym się nie odchudzała, bo 61 kg przy moim wzroście to idealnie, ale tu chyba chodzi o komfort psychiczny, prawda?
wiem ze to malo, ale wiem rowniez ze od tego zalezy po czesci moj komfort psychiczny;] 53to nie jest tez az tak wybitnie malo :) mysle ze bedzie ok, a jak nie to zawsze mozna przytyc:)
rozumiem :)Cytat:
Zamieszczone przez mala04
u mnie - jak zwykle. siedzę sobie od poniedziałku w domu i zamierzam tak aż to czwartku, trochę ćwiczę, jem w miarę (podkreślam - w miarę :? mogłoby być lepiej...) wczoraj i dzisiaj ostro kręciłam hula hopem i mam wrażenie, że moje wymiary tak jakby ruszyły, co prawda mało - może jakieś 0.5 cm, 1 cm, ale to zawsze coś, prawda?
chętnie pokusiłabym się o wypróbowanie South Beach, by zrzucić te 4 kg do celu - 57 kg, ale nijak nie mogę przetrwać I fazy :? próbowałam już koło 3 razy i nic, zawsze kończyło się po kilku dniach. i wcale nie rzucałam się na białe pieczywo, słodycze, różne kaloryczne bajery, tylko kusił mnie ciemny ziarnisty chleb i owoce... chyba South Beach jest nie dla mnie.
w piątek mam imprezę i drżę na myśl o żarciu i alkoholu, które tam będą, no naprawdę... jakoś się postaram trzymać. ale fajnie będzie :)
pozdro, Kalinka :D
aa i przy okazji poprzedniego postu, to odświeżyłam "NASZ" (chyba mogę tak o nim myśleć) TOPIK, bo nam zjechał na drugą stronę, a co to, to nie!
dobranoc :)
ech u mnei jakos tak dziwnie - niby trzymam diete ( chodz w niedziele bylo obzarstwo)... codziennie chodze na aerobic... a efetow zadnych nei widze... a juz niby niedaleko do celu a tak ciezko :( glupia waga :evil:
Ewunia - i tak nieźle sobie poradziłaś, naprawdę duzy sukces. A z końcowymi kilogramami, to chyba tak ciężko właśnie jest. Ale na pewno się uda!
Lovegood - zazdroszczę wolnego. Ja latam i jem byle co. W czwartek czeka mnie wyjazd do domu rodzinnego na weekend i urodziny Rodzicielki, więc może być ciężko. Ale z drugiej strony jak sobie pomyślę, że miałabym stracić wszystkie "jedzonkowe" przyjemności, to trochę mi to nie pasuje. Co się przybierze - można zrzucić :) Imprezy to faktycznie najwięcej pokus, ale raz się żyję!
Wagę będę sprawdzać dopiero w niedzielę. W piątek i sobotę wybieram się za to na basen w moim rodzinnym mieście (jest jaccuzzi w cenie biletu i sauna parowa) - mam nadzieję, że to zaowocuje jędrniejszą dupcią :)
Generalnie - trzymajmy się, nie dajmy się!
a co do sauny to mam za darmo w fitness klubie ale jakos jeszcze ani raz sie nei zdecydowalam :) jak wrocisz to opowiedz wrazenia... :) moze sie skusze ;)
No Kochane.. słabiutko z tym pisaniem.. znowy spadłyśmy na drugą stronę, nieładnie, nieładnie.. Zmobilizujcie się co?:)
Ja już jestem po baseniku - tego mi było trzeba. Przepłynęłam jakieś 30 długości, potem pobąbelkowałam się w jacuzzi, a na sam koniec poszłam do sauny parowej. Moim skromnym zdaniem parowe są lepsze od fińskich, bo człowiek mniej się w nich męczy, nie jest aż tak gorąco, a efekty podobno takie same. No i skóra się intensywniej poci i wydala te wszystkie niedobre rzeczy, które w niej siedza. Także teraz buzię mam gładką jak pupcia niemowlęcia:)
W sobotę idę jeszcze raz, a jak wrócę do Poznania, to zamierzam regularnie chodzić. Naprawdę to świetna odmiana, zwłaszcza gdy na dworze tak niemiło i mgliście.
Polecam wszystkim!
no i kończy się weekend... piątkowa impreza okazała się jak najbardziej pozytywna, mimo wielu spożytych kalorii w postaci pyszności i alkoholu :oops: udało mi się zachować obecny stan rzeczy, a nawet tak ogólnie chyba schudłam trochę od początku listopada :) cieszę się, jednym słowem, ale to wszystko psuje mi zła sytuacja z J. :( tak szczerze, to nie rozmawialiśmy ze sobą od blisko miesiąca, nie możemy się dogadać... nie wiem już sama, co to będzie... :(
a ja sie poddalam .....
na pewno znow przytylam :( 3 dni totalnego obzarstwa (totalnego!!!! ) zjadlam chyba z 10 000 kalorii dziennie :( i do tego zero ruchu - przelezalam na kanapie...
czuje ze jestem beznadziejna... do niczego... nie mam silnej woli ...
nigdy nei bede szczupla tylko do konca zycia bede obzerajacym sie na kanapie grubasemmmmmmm :(
chlopak wraca za 10 dni a ja nawet nei chce zeby wrocil bo chcialam schudnac wiecej do tego czasu a tu mi sie nei udalo :( a ja nie chce zeby on mial gruba dziewczyne
a poza tym ja juz potrafie myslec ciagle tylko o diecie i kaloriach i to ze sie obzeram to nei znaczy ze nie mysle bo jeszcze wiecej mysle i sie zalamuje....
sory musialam sie gdzies wygadac..... :cry: :cry: :cry:
wiek - 22
wzrost - 177
waga teraz pewno znow z 71 - 72 :cry: :cry:
nie pasuje tutaj bo mam 172 cm, ale powiem Wam tylko ze Was kooooocham i to forum :lol: tego mi bylo trzeba do motywacji :!: :!: :!:
Ewunia16 :arrow: nie przejmuj się tak, bo najgorzej dołować się przez jedzenie, a to nie ono może mieć nad nami kontrole tylko my nas nim...
Nie raz miałam wyrzuty sumienia jak zjadłam coś nad programowo :x ale to się każdemu zdarza :wink: nie ma ideałów, którzy cały czas prowadzili dietę bez małych przyjemności :)
Co do tych kilogramów, to może wskoczył Ci tam jeden, trzy dni szaleństw z jedzeniem raczej nie przyniesie większych szkód(ważne aby nie stały się one stałym elementem w naszym życiu) a ponoć czasem takie wyskoki dobrze robią na metabolizm :)
Teraz wystarczy abyś wróciła z powrotem do dietkowania, może zwiększ od razu aktywność fizyczną, to dobrze zrobi Twojemu samopoczuciu a przy okazji wpomorze spalanie "weekend'owych kcal" :wink:
I więcej uśmiechu :D
Witam was dziewczynki i chłopcy(jeżeli sa ty takowi:) Przez przypadek trafiłam na to forum ( szukałam ile kalorii ma miód:) i jestem szczesliwa ze tak sie stalo, poniewaz ostatnio przytylam i jak zawsze jak tak sie dzieje zaczynam kolejna diete:) Mam 176cm. i waze 63kg. Chcialabym wazyc 58 ale chyba jest to niemozliwe bo chce juz od 4 lat (bo 4 lata temu tyle wazylam) i nic z tego nie wychodzi. Powiedzmy ze dojde do 60 z rana i bedzie ok. do czasu kiedy znowu nie przytyje bo jestem jednym wielkim chodzącym jojem, waga mi skacze o 3 kg w ta i w tamta:/ Zaczynam od jutra:0 Życzcie mi powidzenia:)
Dobry wieczór Dziewczyny!
Wypływałam się w ten weekend, zjadłam ponadprogramową porcję kalorii (a co!), a jutro zobaczę ile pokazuje waga. Mam nadzieję, że nie 78kg, bo się zastrzelę.
Lovegood - w związkach tak czasami bywa, może niekoniecznie coś się psuje, ale on potrzebuje czasu na przemyślenie sobie kilku spraw, "odetchnięcie" itd. Faceci niestety tak już są skonstruowani. "Jeśli jesteście na odległość, to faktycznie musicie bardzo się starać, aby to wszystko przetrwało i było bardzo silne. Wiem co mówię. Mój pierwszy związek na odległość rozpadł się po półtora roku. Ale obecny - też na odległość - trwa już ponad dwa lata, a we wrześniu planujemy ślub. Oczywiście są gorsze i lepsze dni. Widujemy się raz na tydzień-dwa i mamy spięcia. Ale jednak uczucie zwycięża i mam nadzieję, że to właśnie ten facet będzie moim mężem na zawsze. Spróbuj ze swoim porozmawiać, może ma jakiś problem i nie chce się nim z Tobą podzielić (męskie ego)? Na pewno wszystko będzie dobrze! Trzymam kciuki!
Ewunia16 - facetom, jeśli kochają, nie zależy na tym ile ich kobieta waży. Oczywiście nie mówię tu o skrajnych sytuacjach, kiedy facet ma koło siebie małego wielorybka, ale kilka kilogramów więcej to dla faceta żaden problem. Oni ich nawet nie zauważają! Mój bez przerwy mi powtarza, że jestem idealna, że podoba mu się moje ciało, że go podniecam itd. Nawet mój Dziadek zawsze mówił mojej Babci (która jest mała i chudziutka), że chciałby, aby była "okrąglejsza". Faceci lubią za coś złapać :) Dlatego nie masz co mieć wyrzutów sumienia odnośnie tego, że on zauważy, że schudłaś mniej niż planowałaś. Na pewno tak tęskni, że nie będzie się mógł odkleić:) A poza tym to ja pochwalam chwilowe szaleństwa - w jedzeniu także. Raz się żyje!
Peegaz - witam i życzę wytrwałości, chociaż dla mnie Twoja waga jest super :)
Do jutra!
tak, Bett, mam nadzieję, że będzie ze mną i z nim wszystko w porządku, ale u nas to jest typowy związek na odległość, on wyjechał na rok i jak wszystko dobrze pójdzie, to zobaczymy się dopiero może na Sylwestra... MOŻE :? a potem dopiero jak wróci, czyli czerwiec, lipiec...
powtarzam sobie, że jeśli przetrwamy ten rok rozłąki, to już nic nigdy nie zdoła nas podzielić, ale to chyba nie jest takie łatwe, jak mi się wydaje. tracę nad tym kontrolę... uświadamiam sobie, że nie chcę żyć bez niego. i że nie będę żyła, jeśli jego nie będzie przy mnie...
jedyne, nad czym mogę panować, to moja dieta. ale nie w złym sensie tego słowa - chodzi mi o moje zdrowie :)
eh, nie ma co płakać :) idę spać ;) papa
Lovegood - tylko niech Ci żadne głupoty do głowy nie przychodzą! A jak potrzebujesz pogadać czy się pożalić, to nie krępuj się!
Na wadze 76,2 ale zostawię suwaczek tak jak jest, bo jutro już na pewno będzie mniej niż 76 :) I tak nie jest tragicznie. Jak na prawie tydzień nie dbania o dietę.. Pojutrze kończę robotę, a w połowie grudnia kończę z Cilestem!
hej :) dzieki dziewczyny nawet nei wiecie o ile lepiej sie czuje jakl czytam to co piszecie :) moze faktycznie nei jest tak tragicznie a rada Traszki z cwiczeniami to najlepszy pomysl - wiec od dzis wracam do diety... tylko powiem wam ze chyba troche za duzo mysle jedzeniu i jakos musze sie nad tym zastanowic :)
lovegood :arrow: mam teraz probke zwiazku na odlegosc wiec Cie rozumie.... ja wiem ze juz nigdy nie chce takiego... ale zycze wam wytrwania i zeby to tylko umocnilo to co jest miedzy wami :) a do sylwestra juz niedaleko ;)
Bett :arrow: no pieknie z waga :) jednak faktycznie male szalenstwa nie szkodza - pocieszylas mnei . I masz racje co do facetów ale wiesz jak to jest w chwilach zalamki kiedy czlowiekowi sie wydaje ze jest obrzydlym grubasem i nikt go nie kocha..(no przynajmniej ja tak mam ;) ) a poza tym on wogole nie wie ze sie odchudzam....
peegaz :arrow: 63 kilo... echhh marzenie... ale powodzenia dzasz rade ;)
duze buziaki :lol: dzis nowy dzien nowa dietka :twisted: miłego dnia życze :twisted:
wiek - 22
wzrost - 177
Dziekuje:) Mam nadzieje ze bedzie dobrze. Zaczyna diete plaż pludniowych, bo wiem ze jest skueczna i bardzo dobrze sie czuje bedac na niej:) Tylko szkoda ze niestety wracaja mi zawsze po jakims czasie zle nawyki zywieniowe i tyje. Ale juz sie przyzwyczailam ze od czasu do czasu musze do niej wracac:/
Wiecie co? jestem beznadziejna. Na sniadanie zjadlam mozarelle z pomidorem a teraz dwa paczki:(
peegaz, nie dołuj się, każdemu się zdarza, a dzisiaj dopiero poniedziałek, także cały tydzień przed Tobą i możesz w ciągu tych dni wiele dobrego zrobić w kwestii swojej diety :)
dzięki, dziewczyny, za pocieszenie, jakoś już mi lepiej :)
ważę nadal tyle, co ważyłam - 61 kg, ale do końca tygodnia postanowiłam sobie, że MUSI, naprawdę MUSI być 60 :)
trzymajcie kciuki
papa