500 kcal to bardzo mało, ja bym nie wytrzymała
:(
ja i tak czasami zjadam 1200kcal :?
Wersja do druku
500 kcal to bardzo mało, ja bym nie wytrzymała
:(
ja i tak czasami zjadam 1200kcal :?
lol, dla mnie 1200 to i tak za mało, stanowczo :) w sumie nawet sama nie wiem, ile zjadam kcal dziennie, bo nie liczę, jem po prostu śniadania i obiady, z kolacji rezygnuję, nie jem słodyczy, kilka razy w tygodniu trenuję piłkę ręczną i staram się codziennie kręcić hula hop oraz ćwiczyć na motylku uda :)
jeśli 15 października nie zobaczę wreszcie jakiś efektów mojej prawie dwumiesięcznej pracy, to chyba się pochlastam... :roll:
a ja musze cos wymyslic... bo czesto pracuje do 18 i wtedy troche nie wiem co zrobic - bo przeciez nei chce jesc obiadu po 18... a znow tu nie mam mozliwosci zjedzenia niczego "normalnego" ostatnio szamam gorace kubki ale wiem ze to nie jest dobra wyjscie.... chyba zamontuje kuchenke w pracy :) i od dzis postanowilam trzymac sie 1000 kalorii :) bo duzo tu przeczytalam i przekonalo mnie to ze tak najzdrowiej :)
p.s. waga dzis pokazala 71 ale moze to tylko zludzenie hihi wiec jeszcze poczekam zeby sie upewnic :) a wogole to musze chyba schowac wage gleeeeboko w szafie :)
pozdrowionka
Ewuniu polecam zabieranie do pracy sałatek.Można sprytnie zapakować w jakieś pudełeczko i spałaszować w porze lunhu.
Pozdrawiam wszystkich gorąco!
jeeejuu... jak ja nie lubię sobót, snuję się wtedy po domu, nie mam co robić, tylko nauka, nauka, nauka. nie byłoby to takie uciążliwe, gdyby z nudów nie kusiło mnie, żeby się rzucić na jedzenie.
nie czuję, żebym cokolwiek schudła... :( żeby mi się udało, musiałabym chyba zakolczykować sobie język, wargi, usta i w ogóle ;)
przeszło od tygodnia jem codziennie coś słodkiego, nie jest tego dużo i kalorycznie, ale dla mnie liczy się sam fakt, że to słodycze :roll:
do d...
Ale mam dziś strasznego doła :cry:
Myślałam w końcu weekend, to sobie poimprezuję 8) a tu istna kicha :( jak się okazało, znajomi mnie opóścili... Nie mówiąc o kumpelach, które mają chłopaków... A ja nadal jestem sama... :cry: Jakie to jest okropne uczucie, ta samotność... Nic mi się nie chce...
Dwa miechy temu pewnie w takiej sytuacji bym się pożądnie najadła aby poprawić sobie humor, teraz jednak się trzymam. Choć mój tato zrobił dziś domową białą kiełbaskę, a mamuśka pichci murzynka na przyjazd mojego brata, a dotego ta sałatka z majonezem :? tego to chyba nie przetrzymam...
Nie, wytrzymam musze sobie jakoś radzić :)
Pociesza mnie jedynie fakt, że jutro zobaczę mojego braciszka, którego tak długo nie widziałam. Ciekawe tylko, czy zauważy, że coś schudłam :roll: bo jak nic nie powie, to chyba się już kompletnie dobiję :x
I jak Wy dziewuszki radzicie sobie w takim okresie kiedy dopada Was chandra, i czujecie się beznadziejnie :?:
http://www.3fatchicks.com/weight-tra...2/56/58.5/.png
Traszka :arrow: znowu na tikerze mniej! Dziewczyno, jesteś niesamowita!!! Norrrrmalnie padam plackiem czcząc Twoją konsekwencję i takie jej efekty :D
no wlasnie soboty najgorsze - wogole weekendy :( ja wlasnie mialam zalamke... zjadlam mnostwo slodyczy :cry: jeju ale mam teraz wyrzuty a tak sie dzielnie trzymalam - juz mi waga 2 kilo pokazala mniej - ale teraz to jej nawet nie ruszam bo pewno po tym obzarstwie znow podskoczy :( czemu ja to zrobilam....
no fakt wszelkie chandry sa najgorsze dla diety.... :(
ale od jutra zaczynam znow i teraz NIE DAM SIEEEE
oby :(
trzymajcie sie dzielnie w weekendowe pokusy buziaki
Traszka, tak to jest z tymi koleżankami, przyjaźń przyjaźnią, ale kiedy przyjdzie co do czego... no ale dobre to, że na każdego kiedyś przyjdzie pora i miłość spotka także i Ciebie :) uśmiechnij się
mój Miś w połowie sierpnia wyjechał do Niemiec z wymiany, nie widzieliśmy się już prawie 2 miesiące, być może zobaczymy się w Sylwestra, ale to też nic pewnego... wraca dopiero w przyszłym roku w czerwcu :(
Witam Was ponownie drogie odchudzaczki :D
Nawiązując do Waszych wypowiedzi,
Pris :arrow: jeśli chodzi o mój spadek kilogramów to ostatnio mam taką stabilizację, że co weekend jest 1 mniej(naszczęście zastoje już minęły :D ) a tak poza tym to chyba ostatnio mam dużo stresu i nie jem jakoś 2 śniadania :? muszę w końcu zacząć :shock: do tego przeniosłam moje codzienne ćwiczenia na wieczór(aby spalić spożywane w ciągu dnia kalorie).
Dzisiaj to miałam istny napad :? po całym domu roznosi się zapach placka... Ależ mnie kusiło jak zobaczyłam taką dużą blache murzynka... :shock: Jednak nie skusiłam się, zamiast tego wprowadziłam "terapie wstrząsową" :roll: :arrow: biegałam przez 20 minut po schodach tam i z powrotem, aż odechciało mi się czegoś słodkiego... :P
Lovegood :arrow: może masz rację co do tej miłości, kiedyś w końcu musi przyjść, a ja od dawna nie miałam takiego uczucia...:( W moim życiu są same niezobowiązujące randki... :? Jak się okazuje, zwykle z facetami, którzy niedawno przeżyli nieszczęśliwą miłość :( więc jestem tylko taką na pocieszenie... Czasami nawet myślę o moim byłym... :roll: Ostatnio bardzo się zdziwił jak mnie widział na pewnej imprezie, w końcu jakoś się troszkę zmieniłam :D
Lovegood nie martw się Twój Misio na pewno przyjedzie na zakończenie 2005 roku i to będzie Wasz niezapomniany Sylwester :D Gorąco Ci tego życzę :D w końcu nie ma to jak prawdziwa miłość :) wtedy przynajmniej nie trzeba się niczym innym żywić... 8) :mrgreen:
http://www.3fatchicks.com/weight-tra.../72/56/58/.png
wzrost: 174 cm
Traszka głowa do góry :P !!! Uśmiechnij się. Pamiętaj, że medal ma dwie strony. Teraz jesteś sama, ale zobacz ile masz czasu dla samej siebie. Trzy lata temu byłam w podobnej sytuacji jak ty. Na wszystkie imprezy chodziłam sama. Niekiedy robiłam dobrą minę do złej gry, ale w środku nieraz aż mnie skręcało. Wydawało mi się, że wiele rzeczy nie warto…, bo, po co mi umalowane paznokcie, fajne ciuchy jak nie mam dla kogo... Pomimo tych myśli robiłam swoje. Zobacz ile już osiągnęłaś, z waga dobrnęłaś już prawie do końca. Wymiary masz takie, że nie jedna z nas, może sobie o nich jedynie pomarzyć. Pozdrawiam Cię serdecznie.
PS. ja też dzisiaj sama w domku, toczę walkę ze snichersem :? !!!
Dobrze, że jest takie forum :D gdzie ludzie wzajemnie się wspierają :D
Dziękuję Shakila za te słowa otuchy :D bardzo mi pomogły :)
Powiem szczerze, że udało mi się tych kilka kilogramów pozbyć nie tylko dzięki ćwiczeniom i diecie ale także dzięki Wam :!:
Zawsze jak miałam na coś chrapkę, wolałam włączyć kompa i zobaczyć co słychać u Was ciekawego. Dobrze wiedzieć, że nie tylko ja się odchudzam i przechodzę czasem trudniejszy okres w życiu... :?
Dziękuję Wam za wszystko :D i nadal będę tu często zaglądać, nawet wtedy gdy osiągne swoją wymarzoną wagę 8) bo czeka mnie potem trudniejsza walka :arrow: jej utrzymanie... :roll:
Gorąco pozdrawiam, i życzę jak najmniej "żywnościowych pokus" :wink:
doszłam do wniosku, że chyba jednak muszę bardziej zradykalizować moją dietę... postaram się na przyszły tydzień przerzucić się na 1000 kcal, zobaczymy, jak będzie mi szło :roll: jeśli wytrzymam, to może poprowadzę tego tysiaka dłużej, ale coś mi się widzi, że to dla mnie za mało, bo, szczerze mówiąc, jestem dość aktywną osobą :)
jedno jest pewne - postaram się przez cały przyszły tydzień nie jeść niczego słodkiego, bo ostatnio zapomniałam o tym zakazie...
mam taki plan, żeby na śniadanie zjadać 400 kcal, na drugie śniadanie 200 kcal, a resztę ok. 15.00-16.00 na obiad... bo kolacji i tak nie jem, przyzwyczaiłam się, teraz już wieczorem w ogóle nie czuję głodu. inaczej posiłków niestety nie mogę rozłożyć, no ale z tą kolacją (a raczej jej brakiem) to chyba lepiej dla mnie? :)
no a co do ruchu, to w poniedziałki, wtorki i czwartki treningi, codziennie hula-hop i motylek na uda... ważenie i mierzenie 15 października, ale jeśli dostanę okres, to chyba będę musiała ważenie i mierzenie przesunąć na czas, kiedy już będzie po wszystkim :) no bo i po co mam się dołować wodą zatrzymaną w organizmie? :P
pozdro, dziewczyny!
Kalina
Do Traszki :P :P , ciekawa jestem czy brat zobaczył że schudłaś , no i co mówił?
I jak po ubraniach widzisz utrate tak dużej wagi ? bo ja szchudłam tak mało , a już spodnie mi spadają
Cześć Dziewczyny!
Nie było mnie jakiś czas na forum (wyjazdy) i bardzo się zdziwiłam, że tyle wpisów i nowych osob przybyło - tym samym będzie większa motywacja:)
Moja waga na razie stoi w miejscu - jak widać na dole, ale to pewnie dlatego, że ostatnio baaaaardzo dużo rzeczy się działo i nie miałam czasu myśleć co jem, a czego nie. Ale mam nadzieję, że teraz naprawdę wezmę się za siebie..
Ancolek19 pisała, że przytyła po Cilescie - ja również go biorę i też wydaje mi się, że [rzynajmniej kilka kg mi po nim przybyło. Anc - opowiedz mi o Mercilonie. Jest faktycznie lepszy? Jak cena?
A co do bycia szczupłą i zwiewną - jak pisała Pris - to wydaje mi się, że wszystkie babki na świecie nie mogą takie być. Ja jestem jaka jestem - mojemu partnerowi się podobam, a moja prawdziwa wartość to mózg i to co, mam do powiedzenia. Nie zamierzam dać się zwariować 40-kilogramowym modelkom i modzie na rozmiar 34-36!
Także jeszcze raz wszystkie "nowe" forumowiczki z tego postu witam i mam nadzieję, że się nie damy!
p.s. Dzisiaj na śniadanko kawa, jogurt naturalny i kilka winogron. Na obiad szykuje pierogi ruskie (kupne niestety, zajęcia nie pozwalają mi pichcić za bardzo) i surówka z kapusty modrej.
Aaa.. i no właśnie - tak mi się nasunęło. Faktycznie - jak już uzyskamy swoje upragnione wagi i rozmiary to może przydałoby się zrobić wielkie ognisko z wielkich ciuchów? :) A zwłaszcza spodni? :) I mogłybyśmy na tym ognisku upiec.. no właśnie.. ziemniaczki nie, kiełbaski nie.. może piersi z indyka? :)
Hehe :)
Ale to faktycznie później kupa kasy pójdzie na nową garderobę :)
Witam wszystkie serdecznie!
mam doła dołów !!!
1. Poszłam kupic nowe spodnie. Weszłam do sklepu - przeglądam jeansy, wybrałam takie, które mnie się podobają i pytam PANIĄ SPRZEDAWCZYNIĘ czy ma jeansy na mnie - usłyszałam - NA PANIA TO MY TU NIC NIE MAMY !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Po chwili zastanowienia poszperała trochę po półce i podała mnie okropne spodnie (jak worek) i powiedziała MOŻE W TE SIĘ PANI ZMIEŚCI! A spodnie były jakieś 3-4 rozmiary większe niż potrzebowałam. Przy tym wzroście i wadze muszę wyglądać na duż grubszą niż jestem ;-(
2. Mój facet mnie olewa! Miał dziś po mnie do firmy przyjechać - nie przyjechał. Wysyłam SMS czy przyjedzie a On nic ! - cisza milczy! Nie przyjechał, nie odezwał się ;-(
3. Trzymam dietę i tyję! Wystartowałam z wagi 74 kilo, po kilkunastu dniach było 71. Dziś wchodzę na wagę i mam 74,5 !!! Trzymam dietę cały czas - chyba zaraz zjem pizzę i zapiję piwem (albo czterema!).
4. Nic mnie się nie chce.
5. Jestem beznadziejna i to, że tak piszę też jest beznadziejne.
6. Kasy brak!
7. .............
Ucałoiwania dla Was wszystkich!
Gorące pozdrowienia!
Miłej nocy Wam życzę
Idę na piwo
A.
Witam Lasencje!
Kolejny tydzień się rozpoczął, mam nadzieję, że jego zakończenie będzie lepsze...
Bo jakoś tak mnie cały czas kiepski humor trzyma, nic mi się nie chce, chyba mam jakąś depresje... :(
:idea: 11nina :arrow: mój braciszek na lotnisku był w szoku jak mnie zobaczył, aż przeklnął ze zdziwienia :shock:, myślałam, że nie przyłoży do tego uwagi, a tu już na samym początku, pyta się ile waże... Chyba kiedyś rzeczywiście musiałam być mocno przy kości, skoro był taki zaskoczony... Najbardziej zaszokowało mnie jak powiedział, czy przypadkiem nie waże jakieś 45kg :shock: a przecież na tyle w życiu nie wyglądam :?(nawet w szkole nikt mi nie powiedział ze znajomych, że schudłam tylko 2 kumpele :?) A do tego stwierdził, że lepiej wyglądałam jak miałam okrągłą twarz :? a kiedyś to był jeden z moich kompleksów, dlatego zawsze zakrywałam buzie włosami... Nie to co teraz, przynajmniej widać kości policzkowe :)
Co do ciuszków, to niestety mam kilka par spodni które mi są o 4 rozmiary za duże :?
z czego zostały mi 3 pary dobre(bo niedawno kupione :lol:), reszte chyba musze zwęrzyć bo wyglądam jakbym była uwielbiała słuchać hip-hop'u 8) a kasy na nowe ciuszki niestety brakuje... Może brat coś zasponsoruje :D
:arrow: Bett :arrow: świetny pomysł z tym ogniskiem, jestem za :D 8)
:arrow: agus1977 :arrow: nie przejmuj się tak tym wszystkim, nie warto, chociaż sama to robię :cry: czasem zdarzają się gorsze dni, ale kiedyś musi w końcu wyjść słoneczko, za tych ciemnych chmur nad naszymi główkami. Będzie dobrze, trzeba w to wierzyć, w każdym razie ja się pomału staram :) Póki co, czekam na uśmiech od losu :D
i wszystkim wielu takich uśmiechów życzę :D :D :D :D :D :D :D :D :D :D
Agus1977 Głowa do góry! Faceta olej - pewnie nie jest zbyt dobry dla Ciebie, jeśli w ten sposób się zachowuje. Trzeba mieć swoją godność i zaprzeć się i pokazać, że jest się najlepszą babką pod słońcem. Niedługo pewnie będzie żałował, że tak się zachował.
Co do panienki w sklepie (która pewnie była anorektyczna i cała w solarium + tipsy) to powiem tak: olej cipę! Mnie się taka sytuacja nigdy nie zdarzyła, ale unikam np. sklepów, w których wiem, że największy rozmiar to 38. Sama noszę 40/42 i wybieram sklepy samoobsługowe, w których sama mogę sobie wszystko mierzyć i żadne fruzie nie latają dookoła mnie. Polecam H&M, New Yorker i C&A. Czasami też w CUBUSIE można znaleźć coś ciekawego. Absolutnie nie przejmuj się takimi pańciami i na wszelki wypadek przygotuj sobie jakiś tekst na odgryzienie się.
A dietę trzymaj cały czas! To, że waga pokazywała więcej mogło wynikać z przeróżnych czynników (jesteś przed okresem, napiłaś się za dużo wody/soku, cokolwiek). Nie przestawaj wierzyć, że się uda i myśl pozytywnie!
Aha - i moja rada właściwie do wszystkich - ważmy się tylko raz w tygodniu. Załóżmy, że w niedziele po wstaniu z łóżka. Wtedy nasza waga (mierzona raz w tygodniu) jest najbardziej wiarygodna. Co Wy na to?
U mnie dzisiaj 75,9 kg- piję właśnie kawę z mlekiem (no sugar), zjadłam serek Danio kokosowy i wypiłam multiwitaminę musującą.
Kochana Bett! Kochana Traszko!
Bett
Dziękuję Tobie bardzo za odpowiedź i wszystkie dobre i miłe słowa. Masz absolutną rację. I z ważeniem się (raz w tygodniu trzeba) i z facetem (olałam i poszłam do knapki) i ze sklepami. Najbardziej nie lubię iść do sklepu z facetem lub super koleżanką. Już sobie wyobrażam ich miny gdyby przy nich spotkał mnie taki komentarz. Dziś jest nowy dzień (lekko skacowany) ale lepszy dzięki Wam, wsparciu i temu, że zawsze można się tu wyżalić i nic nie trzeba udawać - można być sobą.
Traszko
Musimy się dzielnie trzymać. Ty już i tak pięknie schudłaś. Teraz to świat stoi otworem ;-) ja mam pecha jeżeli chodzi o facetów. Przychodzili, odchodzili, ja odchodziłam - różnie bywało. nigdy nie byłam sama - ale co z tego skoro trafiałam na drani i tylko cierpiałam. raz byłam szczęśliwa - wyszłam za mąż ale mój mąż 7 miesięcy po ślubie zmarł.
A wczorajszy dzień zakończyłam w pubie. Wypiłam 6 piw ;-) Bawiłam się do 3 nad ranem. Około 4 w nocy zjadłam OLBRZYMI (taki MEGA ze wszystkimi sosami) kebab ;-) I nie żałuję ;-) Dziś dieta jak codzień. A co wagi to Bett ma rację - ważę się tylko w niedzielę. Po skoku wagi (nie wiadomo skąd) dziś się zważyłam i ... jest 3 kilo mniej (i to po wielkim obżarstwie). Tak więc ważenie się codziennie nie ma sensu. Dzięki za to, że jesteście. Wszystkiego dobrego
Agnieszka
będzie dobrze, musi być, głowy do góry :)
czuję się fatalnie, ale muszę się jakoś trzymać! muszę od siebie wymagać, choćby nikt ode mnie nie wymagał :)
z dietą hm, w skali od 1 do 10, powiedziałabym, że jakieś 7-8, czyli nie jest źle. choć zbliża się okres :roll:
mam nadzieję, że cokolwiek schudłam, chyba nie wyrobię i jutro się zmierzę...
pozdrawiam Was wszystkie, Kalina.
hihi, a ja schudłam z 71 do 58 :) i jeszcze się trochę poodchudzam, poczekam aż waga dojdzie do 55 :) mam 175cm oczywiście.
czesc... mam "mniej więcej" 175 cm... ile dokładnie nikt tego nie wie, bo ostatni raz mierzono mnie w podstawówce
przytyłam przed maturą do 68
schudłam do 62
zaczełam brac pigulki + jo-jo przytyłam do 74
teraz waga waha się 64-65... i czuję sie dużo lepiej
odstawiłam prochy w maju... i początkowo bez jakiejs drastycznej diety waga spadała... potem mały zastój... ale sukces bo już prawie 10 kilo jest mnie mniej
dieta to mniej żryj i tyle
czasem jem 1500 czasem 1000
czasem 800... wszystko zalęzy od tego czy jestem głodna
wczoraj był jeden z gorszych dni:
3 tekturki z wędlinką
czekolada (prawie cała tabliczka)
dwa jabłuszka
pół papryki
mus jabłkowy
pierożki z truskawkami
ale nie matrwie się, bo dziś z jedzeniem nie bardzo... żle znoszę okres i od rana wypiłam dopiero 3 szklanki ciepłej wody
fakt, że dużo ludzi widziało mnie po wakacjach (3 miesiące... jakies 7 kilo) usłyszalam już:
-ojejku co ci się stało... okrrrutnie schudłas (tekst koleżanki która waży 40 kilo... niewysoka, ale w pasie to 60 ona nie ma)
-ile ci spadło? bo jestes jak połowa tego co było
nawet pani portierka z akademika w którynm ieszkam pytała, jak mi się to udało... tak ładnie schudnąć
a przecież to dopiero 65 kg... a wiem, ze długo ważyłam 58-60... i byłam normalna...
ale to miłe, ze ludzie, którzy postrzegali mnie jako tłuścioszka widzą, że się zmieniam...
i to jest cudowne
pozdrawiam was wszystkie i wiem, ze osiagniemy cel... powoli i razem
moje to:
62-kg do sylwestra
58 kg do konca roku (pewien ślub)
utzrmac wage do własnego ślubu na poziomie 58 kg-60 kg (to za dwa lata)
nie przytyc w ciąży (to jeszcze nie wiem kiedy) za dużo i ładnie wyglądać z maluszkiem :) i pozwolić swojej wadze ustabilizować się tam gdzie chce (między 58 a 64 kg... w normie), bo sztuczne utzrymywanie zbyt niskiej dla organizmu wagi, też nie jest dla niego dobrze
zmierzyłam się dzisiaj... wagowo tyle samo, ale za to wymiary mi zeszły o jeden centymetr, więc summa summarum się cieszę :)
pozdro!
dżizus, dzisiaj poległam na całej linii... wieczór z przyjaciółką: pół pizzy meksykańskiej, dwa duże piwa, herbatniczki i m&m'sy... ja chyba nigdy nie schudnę :) a już tak pięknie szło, ale póki co i tak mam 1 cm mniej i nie poddaję się, jutro poćwiczę i będę się duuużo uczyć, lol :D
lovegood nie radze sukcesow wynagradzac sobie takimi ucztami :p jassne raz sie zdaza ale na przyszlosc lepiej tego unikac ;)
servilia no tylko uwazaj zeby waga sie zatrzymala na 55 kg a nie spadla nizej bo mi spadla az do 51,4 i to sama, juz bez mojej woli, wiec wazne aby wiedziec kiedy wystopowac a 55kg to bardzo malutko przy naszych wzrostach...
Cześć Dziewczyny!
U mnie na razie nie wiem jak, bo na wage stane dopiero jutro rano.
Tyle tylko, że wczoraj wypiłam wino na spółkę z przyjaciółką, a dzisiaj czeka mnie pewnie drugie na spółkę z przyszłym mężem..
Ale oczywiście jak dookoła mówię, że się odchudzam i nie mam zamiaru tego jeść/pić/cokolwiek, to się pukają w czoło i kwitują wszystko tekstem "po co Ci odchudzanie, przecież świetnie wyglądasz"...
No ale ja tam swoje wiem!
Na śniadanie przed chwilą zjadłam danio szarlotkowy (ZA-JE-BI-STY!), co prawda 139kcal, ale do tego kawa z mlekiem 0,5% (bez cukru) i szklanka soku.
Po 12 mam zamiar zjeść pierogi ruskie (5-6 sztuk), a potem do 20 pewnie nic (albo jabłko), bo mam zajęcia na podyplomówce.
Pewnie to nie do końca zdrowo, bo w między czasie powinnam jeszcze zjeść jakieś jabłko czy mały posiłek, ale nie mam czasu. I to jest właściwie główny powód tego, że moje odchudzanie idzie powolutku. Studia na dwóch kierunkach + studia podyplomowe + praca na pół etatu + rodzina i facet. Ale od połowy listopada rzucam robote i myślę, że chodziać 2 dni w tygodniu będę miała tylko dla siebie. Wtedy może waga ruszy się szybciej...
mala04, hehe wiem wiem wiem, postaram się, żeby więcej do takich sytuacji nie dochodziło, ale wczoraj pierwszy raz od kilku miesięcy miałam okazję spotkać się z dawną przyjaciółką i "jakoś tak" poszło :) za to dzisiaj pokręcę sobie hula hopem więcej i poćwiczę uda, w końcu kolejny stracony centymetr motywuje :)
a tak poza tym to u mnie nic nowego... chyba powinnam się zacząć uczyć, mam masę materiałów.
jejuuu... ja chcę do J. ;(
Kurcze!
Po tygodniu nie ważenia się - 1 kg powrócił. Dzisiaj rano na wadze było 77,1kg :cry:
Pewnie to przez wino, którego w weekend wlałam w siebie dużo za dużo.
Czuję się źle i mam ochotę walnąć się w twarz.
Jutro basen, a we wtorek zapisałam się na masaż odchudzający z liporeduktorem. Postanowiłam na ten masaż chodzić raz w tygodniu.
Do picia teraz tylko kawka. Jak wrócę z zajęć jogurt, a na obiad warzywa na parze.
Czas się za siebie wziać!
P.S. Możecie mnie mocno nakrzyczeć!
no i naszedł mnie stan ducha p.t. "DUPA"...
już sama nie wiem, o co w tym wszystkim chodzi. sorry, że tu się tak wyzewnętrzniam i piorę poniekąd swoje brudy, ale po prostu gubię się w tym wszystkim. nie panuję nad swoją dietą, moje wymiary wariują, a na wagę przestałam już zwracać uwagę, bo fiksuje wte i wewte. chyba mam taki zrypany typ przemiany materii, że żeby schudnąć, musiałabym siedzieć od bladego świtu do zmierzchu na siłowni, pożywiając się do tego sałatą, trawą i mineralką na zmianę... w dodatku zachorowałam i wpienia mnie to, że u nas, na Podlasiu, już w październiku robi się TAK cholernie zimno :( noszę od dłuższego czasu kurtkę zimową, mimo że mamy yyy połowę października :?
nie mam z kim pogadać, siedzę sobie teraz z moją kotką, chyba wkróce zacznę miauczeć, jak tak dalej pójdzie.
ja chcę lata, plaży, zabawy i nowego, lepszego wyglądu, bo już tak niewiele brakuje, a jednak ciągle ten cel wydaje mi się odległy...
i chcę do mojego Słonka, choć już po wszystkim... między nami...
eeech :(
się rozpisałam.
Kalinka
Witam :)
Nie martw się Kalinko wszystkich czasem nachodzą takie gorsze dni... Tymbardziej, że ostatnio taka pogoda, mam nadzieje, że ta jesień szybko przeminie i nadejdzie piękna biała zima :) (chociaż wolałabym lato, ale to już lepsze od tej szarości za oknami... :? ) ja też mam opsesje na punkcie wskazówki wagi, chociaż tak na prawde nie powinno się tym sugerować. Ostatnio znowu dużo ćwiczę i waga też stoi...
Co do tego wina Bett, nie przejmuj się mysle, że to nie ono wplynęło na Twoją wagę. Czasami zdarza się, że zmagazynuje się trochę więcej wody w naszym organiźmie. Odczekaj 2-3 dni i wtedy się zważ, może okaże się, że wcale nie przytyłaś. Małe szaleńśtwa są dozwolone od czasu do czasu 8)
Ja miałam ciężki tydzień kiedy był mój brat w domu... Mamuśka starała się mój zapewnić jak najlepsze odżywianie, bo jak mówi:"co on może biedaczek w tej Anglii jeść".
I tak przez ostatnie dni w kuchni przewijało się od różnego rodzaju mącznych dań(kluski parowane, z dziurką; spagetti) smażone mięsko(schabowe, rolady)..., i bomby kaloryczne(babki, murzynki,ciastaka, czekolady). Wchodząc do kuchni przeżywałam istny DISASTER... i te zapachy... gdzie nie zagladałam to coś znajdowałam... I wypadło, że musiałam się w końcu skusić...
Na szczęście ten tydzień minął, i wracam do mojego dalszego dietkowania i dbania o linie :D Od razu robi się lżej na duszy i ciele... 8)
Traszka, ja Tobie gratuluje wytrwałości! Naprawdę! Mam nadzieję, że w którymś momencie mojego życia też będę w stanie aż tyle schudnąć. Na razie marze o tych durnych 10kg w dół. Właściwie jak waga będzie pokazywała 69,9kg to już odtańcze taniec radości.
Ale fakt - nie można wariować i od czasu do czasu poszaleć trzeba.
Od dzisiaj finito z szaleństwem (przynajmniej przez następne 5 dni ;)
Kalinka - ja mieszkam w Poznaniu, ale tutaj też zaczyna panować już taka temperatura, że zerkam na zimowy płaszcz wiszący w szafie. Także uszka do góry! Nie tylko Tobie jest zimno! Tylko tak się właśnie zastanawiam, że w sumie my (kobietki ważące troszkę więcej niż te wieszaki chodzące po wybiegach) mamy pewną osłonę z tłuszczyku i nie powinnyśmy AŻ tak odczuwać chłodu. A tymczasem ze mnie jest ciepluch co niemiara..
http://www.prostadieta.pl/
Znalazłam coś takiego - co o tym sądzicie?
Dzięki, dziewczyny, za pocieszenie. Muszę się zmobilizować i więcej ćwiczyć, ale to dopiero, jak mi przejdzie choróbsko! ;) i powinnam chyba zacząć myśleć pozytywnie, bo to też podstawa diety. Niby wagę mam w porządku (61-62 kg przy wzroście 174 cm), ale chcę jeszcze trochę ukształtować ciało, żebym swoim wymiarom nie miała już nic do zarzucenia! Bo im starsza będę, tym trudniej mi to przyjdzie...
eeee... żeby w tej Prostej Diecie nie można było nawet jabłuszka zjeść między posiłkami, to już przesada... poza tym całkowicie się z ideą owej diety zgadzam, zwłaszcza z tym, że nie powinno się jeść między godziną 18 a 6.
Jezuuu... dzisiaj rano zważyłam się, bo skończył mi się okres i w ogóle jakoś tak uznałam, że nadeszła pora i... chyba moja waga wynagrodziła mi wczorajsze złe samopoczucie i doła, bo zobaczyłam... 60 kg :) myślałam, że mam przywidzenie czy coś, ale jednak nie, weszłam jeszcze raz, a tu znowu 60 kg. przeniosłam wagę do kuchni - 60 kg. do łazienki - 60 kg. LOL :D
albo mnie oczy mylą, albo umysł, ale dziewczyny - ja osiągnęłam swój cel. CHYBA :) bo waga może jeszcze skakać... ale te 60 kg, jeju, to taka magiczna granica. jeszcze tylko pozostało mi popracować nad ćwiczeniami i moimi kształtami, a będzie super. cieszę się!
pozdro, Kalinka :)
lovegood :arrow: gratuluję z całego serca! :D Doszłaś do celu? (pytam, bo nie wiem jaką masz wymarzoną wagę; dla mnie 60kg to już jakiś kosmos!!! :)
Och och och, jak zazdroszczę :wink: Jak sobie wyobrażam siebie ważącą 60kg to... nie, przepraszam, nie mam możliwości wyobrażenia sobie czegoś takiego!
Ciesz się, bo jest z czego!
Wiatam Was moje drogie panie !! :lol:
tez sie przylacze - wzrost 175 i waga 67 kg :roll:
troszke od stycznia przybylo - jakies 7 kg 8)
planuje do sylwestra zrzucic jakies 5 :D - wierze , ze mi sie uda ...
jak narazie od poniedzialku jestem na tysiaczku + cwiczenia .
Tak mnie ciagnie do jedzenia , glownie to do slodyczy , ze ledwo co daje rade.
Ale powiedzialam , ze schudne to tak bedzie :D nie ma , ze boli :D
pozdrawiam :*
Dzisiaj to mam już tak istnego doła, aż szkoda gadać :cry:
Prezpraszam, że umieszczam ten mój zyciowy wątek tutaj, ale na prawde nie mam się komu wygadać :cry:
życie mi się non stop wali, zamiast być lepiej to jest coraz gorzej... Nie mam już prawie znajomych, wszystkie kumpele pozajmowane, a ja spędzam wolny czas w 4 ścianach :( najgorsze są weekend'y... Wprawdzie spotykałam się z kimś ale to nie było nic poważnego. Wszyscy mówią mi, że ze mnie taka fajna laska, ładny uśmiech i takie tam... A jak przychodzi co do czego, to zwykle stwierdzają, że nie chcą się narazie wiązać...(miałam już takie 2 przypadki).
Jeszcze nie to było by takie najgorsze, najgorsze jest to co się dzieje ostatnio w moim domu :cry: mam "ojca-popaprańca"(kiedyś pił dużo alkoholu) któremu ciągle coś nie pasuje, więc prowokuje awantury(mam dość tych krzyków, już nie wyrabiam)... Powtarza się to coraz częściej :x i jest coraz to gorzej. Tak potrafi pojechać na psychice drugiego człowieka... Nie wspomne nawet, jak poniża innych ludzi... Przez to chyba mam tak niskie poczucie własnej wartości :(
Chyba popadam przez to wszystko w depresje, i jak tu sobie poradzić z tym wszystkim... Moje życie staje się skupiskiem kolejnych problemów. Pewnie stwierdzicie, że się nad sobą użalam, ale tak wcale nie jest... Pomimo mojego młodego wieku wiele przeżyłam...Nie wiem jak dalej sobie poradze z tym wszystkim, brakuje mi wsparcia :( praktycznie zostałam sama, moja paczka znajomych się rozpadła :cry:
Przynajmniej jakoś dieta mi idzie(nie licząc kilku wpadek :roll: ), chociaż waga ostatnio znowu stoi. Jakoś to pociągne dalej, jednak brak mi motywacji do ćwiczeń...
Lovegood :arrow: gratuluje, że osiągnęłaś swój wymarzony cel :) teraz już łatwiej będzie Ci łatwiej sprostać innym postanowieniom. Bo nic tak nie uskrzydla jak spełnienie jednego z marzeń :D
pris, tak, WYDAJE MI SIĘ, że doszłam do celu :))) w sumie, szczerze mówiąc, nie zależy mi na utracie wagi jako takiej, ale raczej na utracie centymetrów, bo patrzę, jak wyglądam, a nie ile ważę :D ale i tak kosmicznie się cieszę i dziękuję za gratulacje :) ale chudnąć wagowo już nie zamierzam! :) tylko kształtować ciało i utracić tu i ówdzie tak ze 2-3 cm :)
Traszko, rozumiem Cię, też mam "mało" lat, a trochę w życiu przeszłam, między innymi ponad dwa lata temu utratę jednego rodzica... ale jakoś się pozbierałam, życie toczy się dalej (tak naprawdę bardzo denerwuje mnie to stwierdzenie, ale tak jest - czas leczy rany i nic tego nie zmieni). potem poznałam J. zapełnił w moim życiu tę nagle powstałą pustkę, choć on sam o tym nie wie... a ja panicznie boję się, że któregoś dnia odejdzie i wszystko zacznie się od nowa...
teraz też jest mi ciężko, nie wiem, czy słyszałyście pod koniec września o tym wypadku autokaru licealistów w Jeżewie pod Białymstokiem - ofiary to uczniowie z mojego liceum, moi znajomi, a wśród nich także i bardzo dobrzy znajomi. 13 osób... teraz już wszystko powoli wraca do normy, toczy się swoim własnym szkolnym torem, ale możecie sobie wyobrazić, kiedy się wchodzi do klas, a tam jest pięć wolnych miejsc w ławkach, których już nikt nie zajmie...[*]
eeeh, też się wyzewnętrzniłam, wiem, że forum to nie miejsce, gdzie ktoś będzie nas głaskał po główkach, ale dobrze jest tak coś napisać, od serca.
Z tego co przeczytalam to ja bede wazyla najwiecej z Was wszystkich. Mam 31 lat i 174 cm wzrostu, ale moja waga to 87 kg. :oops: Straszne co ? A rok temu jeszcze wazylam 70 kg, taze widzicie jaka mam chwiejna wage. Pozwolilam sobie na to i owo, a teraz mam znowu to samo. Chudne i tyje i nie umiem z tego sie wyleczyc. Takze cieszcie sie tym co macie i trzymam za Was kciuki :D