Do pewnego momentu było poprostu supppppper A później szkoda gadać ... . Nie wytrzymałam, wróciłam do słodyczy. Czułam, że to jest silniejsze ode mnie To było okropne. Oczywiście waga zaczęła rosnąć wraz z apetytem na słodkości i inne przekąski. Ja już naprawdę nie wiem co robić, z kąd brać siłę !!! A taka byłam szczęśliwa, tak dobrze mi szło i nagle klops. Najgorzej jest gdy mi się nudzi, nogi wydają się same wędrować do kuchni, ręce otwierać szafke. Może gdybym miała więcej przyjaciół, gdybym miała co ze sobą zrobić... Proszę, napiszcie mi, przekonajcie ,czy naprawdę warto się tak poświęcać, wyrzekać, wręcz męczyć ,dla tych kilogramów Głupie pytanie, co nie, ale czasami już naprawdę miewam wątpliwości. Skąd Wy bierzecie siłę i ochotę, co Was motywuje Planuję znów spróbować, od jutra... POMOCY