klaudia, bardzo cie podziwiam, to że wreszcie wzięłas się za siebie i nadal trwasz twardo przy diecie, nie załamujesz się małymi wpadkami imponuje mi i też bym tak chciała. Pozdrawiam serdecznie, dzięki tobie wierzę że mi się uda.
Wersja do druku
klaudia, bardzo cie podziwiam, to że wreszcie wzięłas się za siebie i nadal trwasz twardo przy diecie, nie załamujesz się małymi wpadkami imponuje mi i też bym tak chciała. Pozdrawiam serdecznie, dzięki tobie wierzę że mi się uda.
Witaj aargus :D Pewnie, ze sie uda, a dlaczego nie ma :?: Jeśli tylko chcesz i masz takie nastawienie, to wszystko mozna. Oczywiscie czasami sa chwilowe zalamki i wpadki, ale to jest wpisane w harmonogram odchudzania:P Dasz rade bo wierzysz w to :D
Klaudia ..co do tych slodyczy to naprawde Ci zazdroszczę..fajnie masz , że w ogóle Cie nie ciągnie. W sumie ja tez nie mam jakiejśc obsesji..ale bywaja momenty i wtedy czasem musze sie przypilnowac. Ale mam tez okresy kiedy moge siedzieć przy stole zastawionym samymi łakociami i zero, nic mnie nie rusza. Jakis dziwny organizm. Dlatego tez czasem cos tam sobie skubnę (oczywiście rzadko :wink: ) bo przeciez zupelnie nie dostarczac organizmowi tego tez nie mozna. Jednak generalnie owoce mi wystarczaja, a tych jem dość duzo, tzn. czesto, ale rowniez z rozwagą :) ...bo mimo , że to owoce, to kalorie rowniez posiadają :wink:
aargus cieszę się, że moge być dla kogoś wzorem ;) aż mnie podbudowałaś ;) udać się może każdemu, tylko trzeba chcieć :) ale sama wola też nie wystarczy, trzeba sobie powiedzieć po prostu dość :) i nie ma co zazdrościć, tylko po prostu brnąć do tego samego ;)
asiula nom z tymi słodyczami to mam dobrze, bo w sumie mało kiedy je jadłam w życiu, chyba że w dzieciństwie, a przytyło mi się tyle od żarcia po prostu olbrzymich ilości rzeczy normalnych... na samą kolacje potrafiłam zjeść dwa razy tyle, co teraz normalnie w cały dzień... ale na szczęście się tego oduczyłam :) ale też nie mam zamiaru nie jeść słodyczy nigdy, nie mam do nich obrzydzenia, tylko po prostu ich nie potrzebuję :) ale czasami się skuszę :) ale rzadko ;)
hmm tak sobie obiecałam, że od 1 marca nie będę już prowadzić dzienniczka kalorii... ale zastanawiam się i martwię, że przestanę panować nad jedzeniem... bo tak, to widzę ile już, ile jeszcze mogę... boję się, że będę się zapominać bez takiej kontroli samej siebie... wiele razy chciałam już z tego rezygnować, ale z przyzwyczajenia już odruchowo zapisywałam co jem z dokładnością co do 10kcal ;) ale też nie mogę tego robić do końca życia... wiem wiem, głupi problem ale to naprawdę mnie bardzo zastanawia ;)
mam nadzieję, że tickerek zostanie jutro zmieniony na ciupkę mniej niż 70 :twisted: ale przed okresem jestem (w sumie sama nie wiem kiedy go dostanę bo już tydzień czekam :evil: ) i może być więcej... i boję się stanąc na wagę... dobrze, że oduczyłam się tego obsesyjnego codziennego ważenia się, ale coś czuję że teraz to wróci, bo teraz każdy gram się liczy, bo w porównianiu z tym co już zrzuciłam to teraz będzie pikuś ;) chociaż... mniej nie ważyłam od wieeeeeeeelu lat i na pewno będzie trudniej i wolniej... ale co tam :!: ważne, że w końcu dojdę do celu 8)
teraz to już naprawdę zauważam zmiany :) szkoda, że mój facet nie, ale już mi się nie chce o tym gadać a nawet myśleć :x
hm czy wie ktoś czy dużo mniej spala się biegając w miejscu od biegania normalnego? czy nie ma wielkiej różnicy? bo ja tak robię, za zimno jeszcze na poranne wypady do parku dla mnie :? a fajnie tak puścić sobie muzyczkę i "biegnąć", poskakać z pół godzinki do godziny dziennie :)
no to kończę, choć jeszcze mogłabym dłuuugo tak pisać i pisać o pierdołach ;)
pozdrawiam :)
jest jest jest :) powtarzam to na tym forum po raz tysięczny, ale normalnie tyle ostatnio ważyłam jak miałam jakieś 14 lat :lol:
takim szczęściem było przekroczenie progu 80/70, to teraz już w ogóle można oszaleć ze szczęscia :) przekroczyłam ostatni próg i jeszcze tylko kawałek do przejścia :) nigdy nie myślałam, że mi się uda, NIGDY! ale to dzięki Wam i tym forum, aż się popłaczę zaraz ze szczęścia :lol:
Pozdrawiam :)
Hehe - Klaudia wiem co czujesz :mrgreen: Mam dzisiaj zaszczyt doświadczyć tego samego :!: I podobnie jak Ty zdaje sobie sprawę, że im dalej tym ciężej. Ale co tam - udało nam się dojść do tego poziomu to i uda się dobrnąc do celu :?:
P.S. Podziwiam za upór w zwalczaniu nadwagi. Wiele już za Tobą. Oby nigdy nie wróciło!
http://www.gifs.ch/Festtage/geburtst...es/birtday.gif
Demagorgon gratuluję z całego serca :!: :!: :!: wiedziałam, że przejdziesz ten próg :) więc obydwie dzisiaj poczułyśmy to szczęscie przekroczenia jednej cyferki na inną, niby takie to nic, ale jak cieszy!! :) pewnie, że nam się uda do celu :)
pozdrawiam :)
Coś nam się z suwaczkami stało i nikt nie będzie nas teraz mógł podziwiać :lol:
To nie jest "niby takie nic" - to następny milowy krok :D Teraz musimy wyznaczyć sobie nowy cel i nie spuszczać go z lini wzroku :) Dzisiaj będzie fajny dzionek - czuję to :!:
Brawo :!: Wielkie gratki Dziewczyny :!: Klaudia i Demagorgon...wyobrażam sobie to wasze dzisiejsze szczęście :P i podzielam je w pełni :wink:
Widzisz Kladunia...raz dwa i mnie dogonisz..ja narazie sie nie wazylam z wiadomych powodów...no i teraz caly czas czuje sie jakas taka pelna..ale niebawem stane na wage, jednak wydaje mi sie ze na jakies wieksze zmiany nie mam co liczyc, jesli w ogole jakiekolwiek będą :? Ale ci tam...jeszcze troche poczekam. Pewnie do tego czasu dogonisz mnie juz w zupełnosci , no i bedziemy na równej pozycji :P
Superek...a facetem w ogóle nie zaprzataj sobie glowy. Przyjdzie czas ...zauwzy i on...A wiesz jak to jest z nimi...strasznie cięzko myślacy są :wink: :P
Pozdrówki Dziewczeta i jeszcze raz WIELKIE GRATY :!: Szacuneczek dla Was :D
asiula wątpię żebym Cię dogoniła, a nawet nie chcę chudnąć tak szybko, bo później wiesz...
POWSTRZYMAJCIE MNIE :!: :!: :!: w kuchni pyszne ciasto i normalnie zaraz nie wytrzymam :!: :!: :!:
zjadłam... :oops:
tak to jest, sama do sklepu po słodkie nie pójdę bo po co, ale jak już jest w domu to ehh... ciągle jestem przed okresem bo coś nie przychodzi i ciągle mi się jeść chce, w nocy śniły mi się batoniki, czekoladki itp., musiałam w końcu się skusić bo jutro bym zjadła 5 razy więcej... a tak to nie zjem 8) i wiem, że późno, ale i tak pójdę późno spać...
wiem wiem, głupie usprawiedliwianie się! tak się nagadałyśmy o tych słodyczach że mnie nic do nich nie ciągnie a teraz zjadłabym konia z kopytami o ile byłby czekoladowy :oops: a najbardziej mi się marzy kremówka i kreolki :roll: ahhh no musiałam się wygadać o tym, nie wiem co się ze mną dzieje :?