HEh , niekoniecznie ktoś to musi czytać, no ale jakby jakąś radę sie dokleiło to dziękuję bardzo : )
Napiszę cos w stylu "grubego listu" czyli to, co we mnie siedzi (i siE z tym nie dogaduje )
Jak ktoś pamięta to mam 14 lat, i 163 Cm.
Obecnie ważę 56 Kg co mnie straaaasznie denerwuje. Prowadzę dziennik wagi , i widzę że ta waga towarzyszy mi już od miesiąca. Ehhh.(dobrze że mi nie podskoczyła w świeta )
Mam małą nadwagę, co widać gołym oczkiem.
Ostatnio przeczytałam 2 lekturki o odchudzaniu :"jak sobie radzić z nadwagą" oraz "anorexia czy bulimia" .
Z tej jednej wywnioskowałam że powinnam ważyc 49kG, a z drugiej Że CHOLERNIe boję sie odchudzania, bowiem napisali tam że(cytuje)"
" żeńskie hormony płciowe uwolnione w nadmiarze ze znikającej tkanki tłuszczowej ubezpładniają młodą kobietę... " ..i wiele wiele goOOrszych rzeczy...
Jeść się boję , odchudzać się boję , więc siedzę ciągle na 800kcal.
BojĘ się podnieśc dawkę, boję sie przestać odchudzać ... chce być szczuplejsza ale tego też się boję ... TAki wielki zament w głowie, a nawet nie mam do kogo Geby otworzyć w domu.
Główny moj problem: NIe WIEm CO ZE soBĄ zrobiĆ, BO wszytCy mi mÓWiĄ Że mam daĆ sobiE spokÓj, A w waKacje znÓw poleCĄ uwaGi do moJego CiałA .ŁEE : (
Może jeszcze coś kiedyś o sobie wspomnie ... PA :*