Otwieram oczy, wstaję, przeglądam się w lustrze i myślę sobie :" Dziewczyno do czego Ty doprowadziłaś Wyglądasz jak potwór , ale pretensje możesz mieć tylko do siebie ". Tak jest prawie codziennie a wieczorne postanowienia typu "jutro się już nie dam" zazwyczaj kończą się fiaskiem . Przecież wiedząc jak wyglądam nie powinnam jeść słodyczy, ale dzieje się na odwrót, nachodzą mnie myśli: "i tak nie masz dla kogo ładnie wyglądać, nie masz chłopaka ani przyjaciół" lub "ta jedna czekolada ci nie zaszkodzi, i tak nie wytrzymasz do wieczora" itp. Najgorzej jest w wolne dni, gdy siedzę w domu i nic nie robię, nogi wydają się same dreprać do kuchni. Gdybym miała z kim się spotykać, gdzieś wyjść... Mam dosyć przepłakanych wieczorów Wolę już chodzić do szkoły, zająć się czymś Jedzenie stało się moim pocieszycielem, to jest okropne. Postanowiłam, że od stycznia koniec i basta Nie jestem niewolnicą jedzenia, będę walczyć.