-
Moja babcia rozumie, że dbam o linię (czyli, że się odchudzam ) i nie wciska mi niczego na siłę :P
-
Eh te babcie Moja juz niestety niezyje, ale jak miałam te 10 -11 lat to spędzałam u niej wakacje. Mój dzien zaczynał sie od michy budyniu smietankowego, ale takie posiątecznego ciasta suszonego, a potem zalnanego gorącym melkiem - pychota. Potem zupa szczawiowa z żeberkami eh, pół godziny po obiedzie przylatywałam po chleb z marmolada taka własnej roboty - smażoną tydzien na piecu. Nastepnie była kolacja umojej chrzestnej czyli ziemniaczki młode i kwasne mleko. KUzyni mnie zabierali na świetlice do domu wracałam o 22.00 i kochana babcia mi odsmażała ziemniaczki - mniam i z pełnym brzuchem szłam spać.
takie było moje szczęście, że byłam przechudnym dzieckiem, no mój brat mnie bił w chudości.
Obecnie on dalej wysoki i chudy, a ja hmm przy 1,66 najwięcej ważyłam z 66 - 68 kg. Mieszkam sama, babcia nie zyje więc mnie nie tuczy, ale ja pamiętam czasy, gdy ciasteczka były pieczone przez babcie, w sklepach nie było batoników i czekolady.
Pozdrawiam
-
Ja mam trzy babcie Dwie moje i jedną mojego faceta. Jeśli chodzi o moje babcie, to tylko z jedną widzę się dosyć często, bo mieszkamy w tym samym mieście. Odżywia się bardzo zdrowo, bo dziadek jest kilka lat po bajpasach i musi uważać na to, co je. Kiedy jadę w wakacje z nimi na działkę (moja ostoja spokoju) jemu mnóstwo warzyw, bo z ogródka , na obiad jakąś zupę zabielaną jogurtem albo czystą, na drugie jakieś mięso z przewagą surówki a kolacja najpóźniej o 18 I tak fajnie jest do czasu, kiedy rodzinka nie zacznie się zjeżdżać - pieczenie ciast, tłuste mięsa obowiązkowo z ziemniakami, piwko do grilla. Dobrze, że tak jest tylko raz na jakiś czas.
Z kolei gorzej mam z babcią mojego faceta, z którą on mieszka. Przychodze do niego w każdy weekend, kiedy nocuję staram się wyjść przed obiadem następnego dnia. Jak mi się nie uda, wtedy jego babcia gania mnie z gołąbkami albo jakimś mięsem w tłustym sosie. A najgorsze jest to, że u niego jada się bardzo mało warzyw. Tak mały, że kiedy przychodzi do mnie, wyjada wszystkie surówki i sałatki, jakie zdarzę zrobić. I obowiązkowo zabiera je do pracy.
Babcie są różne ale i tak je kochamy
-
Niezależnie od kuchni u babć, cieszmy się, póki je mamy i naprawdę warto czasem poświęcić dietę dla 1 obiadu spędzonego w miłej, rodzinnej atmosferze z ukochaną babunią. Zawsze zresztą, wyręczając ją, można nakładać wszystkim porcje (a na swojej zaoszczędzić). Kochajmy nasze babcie, takie jakie są i póki możemy przytulajmy, odwiedzajmy, wydzwaniajmy...
-
najpierw trzeba miec tą miłą i rodzinną atmosferę.
u mnie nie ma tak. i bym wolała raczej nie miec takiej rodziny.
przez nich mam ED a matka była w psychiatryku
dlatego mam dosyc "kochającej" babuni
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki