Jak to zrobić?
Tzn trzymać dietę 1000 kalorii, a jednocześnie nie poświęcać jej mnóstwo czasu, nie ślęczeć z karteczką, tablicami i kalkulatorem... Najczęściej jem coś na mieście, nie myślę co, jak i gdzie, jestem głodna - po prostu wchodzę do pierwszego lepszego sklepu/knajpy i tam coś szybko wtrzącham. Siłą rzeczy kończy się na bombach kalorycznych.

Ponoć dobre efekty daje planowanie dzień wcześniej wszystkiego co się zje, co do ćwiartki rzodkiewki, wyliczenie i nie wychodzenie poza plan. Ale prowadzę taki tryb życia o tak nieregularnych porach jem, śpię, itd że ciężko mi stwierdzić gdzie będę jutro i jak będzie wyglądał mój dzień, czy zdążę zrobić zakupy, sałatkę, itd. Szlag mnie trafia, bo jak już "poważnie" zacznę starać się o te 1000kal to dietowy kierat kaloryczny prędko wykańcza mnie na czas, nie daję rady. Bo albo wychodzi tych kalorii 700 raz 3700...

Przydałaby się jakaś dieta "na oko", albo luźno wyznaczone jadłospisy, bez takich makabrycznych "perełek" jak np. selerowe pulpety z kurczaka, bo kto ma czas na robienie takich rzeczy??