khe khe .. chodzi o to, iż..
czasem jak mam wielką ochote na coś kompletnie niedozwolonego, to po prostu biore to coś (jakieś przeogromniaste ciacho :P) żuję sobie przez chwilę każdy kęs a następnie wypluwam do ubikacji starając się niczego nie połknąć (wiem że jestem chora psychicznie)
Spotkałam się na tym forum kiedyś z taką opinią że jak weźmiemy coś słodkiego do ust to nawet jesli nie połkniemy to dostarczamy organizmowi kalorii.
(Teraz chciałam odszukać tamten post ale jakos nie moge go znaleźć)
chodzi o to że cukry są wstępnie trawione już przez enzymy zawarte w ślinie. No fakt, w końcu jest ta amylaza ślinowa (ptyalina) i Bóg wie co jeszcze..
ale myślę że jeśli niczego nie połknę to żadnych kalorii nie wchłonę przez język.. W szkole uczyli, że ślina trawi, owszem, ale wchłanianie zachodzi dopiero w jelitach. To znaczy ja na tamtej lekcji raczej nie uważałam ale tak mi się wydaje :P
i pytanie brzmi czy mi się dobrze wydaje (-:
Zakładki