No wlasnie - co? Co mozna sobie podjadac w nieogranicznych (no prawie) ilosciach bez wyrzutow sumienia? Co wcinacie w ciagu dnia, kiedy najdzie Was ochota na jakies jedzonko, a co nie wymaga gotowania/pieczenia i w ogole jakis wiekszych przygotowan? Ja jakis czas temu zajadalam sie korniszonami (dopoki nie zniknely z lodowki:P), jak beda kiszone - bede wcinac kiszone, jak jest kiszona kapusta - kaputa (mniam), a przed chwila schrupalam 3 rzodkiewki. Dobry wybor? I co jeszcze?