a ja sobie podliczylam. mialam tego nie robic ale pokusa byla silniejsza. wigilia kosztowalal mnie 1400 kcal , czyli nie jest zle..
Wersja do druku
a ja sobie podliczylam. mialam tego nie robic ale pokusa byla silniejsza. wigilia kosztowalal mnie 1400 kcal , czyli nie jest zle..
9.00 2 kawałki jabłecznika
10.00 3 grahamki z serem żołtym w mikrofali i ketchupem, kakao
12.00 2 kawałki sernika
15.00 3 naleśniki z serkiem waniliowym i czekoladowym
16.00 pare mandarynek
17.30 - WIGILIA - porcja karpia, 2 kromki chleba
5 kawałków jabłecznika
tabliczka czekolady z orzechami
Bel vita
duuuuużo mandarynek
Trochę tego było ;-). Teraz 2 kg więcej na wadzę cieszę się bo chcę przytyć :lol: . Ale to jest chyba waga zjedzonych produktów - jeszcze nie byłam w kibelku :(
no to jestem po obfitym rodiznnym sniadanku
zjadłam:
:arrow: malutkie pieczone udko kurczaka
:arrow: dwie niepełny łyzki bigosu
:arrow: 2 pierozki gotowane z grzybami
:arrow: no i doliczam szklanke wody szklanke soku szklanke herbatki z inuliną i skzlanke kawy rozpiszczalnej mrozonej z mlekiem
:arrow: dzis sie wybieram poszaleć to moze spale jakies kcal :D
ja dzisiaj poświętowałam...nie mam wyrzutów :P wiem, że mam w sobie tyle siły i zapału, że na tym jednym wyskoku się skończy...co mi tam, raz się żyje ;) 3 miesiące się trzymałam bez ani jednej wpadki ;) a jutro zaczyna się 4. miesiąc mojej diety...trzeba ładnie zacząć, więc będzie oki :D pozdrawiam wszystkich świętujących :D
:arrow: Noemcia a ile schudłas przez te 3 miesiace?
nie wiem ile miałam na początku, teraz mam 57 ;) tzn wczoraj rano miałam, bo teraz to nie wiem :lol:
hmmmm wiec zaczełas sie odchudzaać nie ustalając wagi wyjsciowe?
szkoda bys wiedziała jak na dłoni ile schudłaś bo jestem ciekawa, ja sie odchudzam 2 miesiące, we wrzesniu wskazówka dobijała nawet do 63kg teraz waze 55kg
no ja miałam jakieś 70 kg...nie wiem ile dokładnie, bo moja waga oszukiwała coś ;)
moja tez oszukuje, gdy u siebie waze po schudnieciu 55 kg u sąsiadów pokazuje 60kg :shock: jush sama nie wiem ile waze ale ciagle obserwuje spadek wagi u siebie bo pomimo ze moze pokazywac waga zły wynik to spadek kg napewno pokaze jakis
no ale teraz mam nową, elektroniczną więc się nie da nic ukryć :D
ja to sobie nie kupie wagi zabardzo sie boje :D elektroniczne są zabardzo prezyzyjne załamałabym sie stajac co tydzien na wadze i widząc inny wynik :D
teraz mam chyba zastój na 55kg bo jush za długo cos wacha sie te 55kg, mam nadzieje ze to nie bedzioe zaden miesieczny zastój :? :shock:
Cześć dziewczynki :)
U mnie byłoby super gdyby nie orzechy. to moja ogromna słabość, nie jem ich od kiedy zaczęłam się odchudzać, bo jak zacznę, to nie umiem przestać. No i tak też było dzisiaj... Śniadanko zaliczyłam wzorowo: U siebie zjadłam activię, u rodziców łyżke sałatki jarzynowej i kawałeczek pstrąga w galarecie, ale jak potem wjechały na stół migdały, nerkowce, laskowe i jeszcze jakieś dziwne egzotyki, to poległam :( I tak nie zjadłam ich tyle co bym mogła, ale orzechy mają tak strasznie dużo kalorii, że policzyłam za nie 700 kcal. Ech, dobrze, że nie mam juz żadnych obiadów rodzinnych, do wieczora zostaję na kompocie z suszonych owocków :)
Makbet, fajnie sie trzymasz, dobrze że masz 'rozumiejącą' rodzinę :wink: Moi bliscy też nie histeryzują z jedzeniem, ale trzeba zrozumieć, że niektórzy nie mogą odmówić skosztowania wszystkiego, bo u nich to nie przejdzie. Wiem, że w niektórych domach jedzenie świąteczne przygotowuje sie przez kilka dni, dla wszystkich jest to bardzo ważne i po prostu trzeba jeść :)
Co do Twojego pytania o brzuch, to tłuszcz na pewno zgubisz nawet samą dietą, ale bez mięśni mogą zostać Ci fałdki. A waga elektroniczna jest podstawą, jeśli chcesz być wobec siebie uczciwa w odchudzaniu, to kup koniecznie! Zauważyłam, że stare wagi mechaniczne na ogół zaniżają wagę, poza tym są cholernie nieprecyzyjne. Elektronicznej możesz wierzyć, a 20 deko różnicy nikt rozsądny nie urządza awantury, prawda? :wink:
Noemcia, świętuj radośnie, masz jeszcze jeden dzień i zaczynamy się martwić o sylwestra :lol:
ciekawe gdzie ja napisałam "jak cwiczyc zeby nie cwiczyc" hm
po raz klejny apeluje do ludzi o dokładne czytanie i nie wmawanie mi głupot
dziekuje
werek dziekuje za słowa otuchy od razu lepiej mi sie zrobiło
codziennie staram sie robic pare seri brzuszków po 50, moze to da jakies efekty
Ej, moje miłe, apeluję o pokój... :) Każdy ma jakieś słabościy, inne podejście i dajmy se luz. Ja mam liberalną, małą rodzinę, więc sie nie obżeram, ale orzechów wtrąbiłam jak wiewiórka- to co, mam sie bronić, że są zdrowe, a ktoś kto zjadł ciasto jest głupi..? Bzdura, zjadłam je, bo lubię, a makowiec mogę sobie odpuścić. Ktoś ma na odwrót i też ok, w końcu nikt nie ma recepty na mądrość :lol:
Jedni ćwiczą, inni nie, ale wszystkie walczymy o sylwetkę i to ma nas łączyć :wink:
bardzo chciałąbym poćwiczyc ale nie mma kiedy a jak mam to nie mam sił, poprostu ja na nic nie mam czasu, w tygoniu jak przychodze ze szkołynie mam czasu zejsc obiadu :shock: :shock: :shock:
ale powiem ci szczerze Werek ze obzarstwo orzeszkowe mi sie poodba :)
Makbet, to sie może podobac, ale do czasu! :lol: Ja jestem jak alkoholik, który nie umie powiedzieć 'stop' piciu- chyba w poprzednim wcieleniu byłam wiewiórką :wink:
nie jest tak źle,wolałąbym zjesc orzechy niz tony cista tortów i jakis słodyczy :?
nie mam orzechów bo bym zjadła bo ciast nie tykam
wczoraj koło 2500 kcal
dzisiaj koło 3000kcal
moje zapotrzebowanie to 2000kcal dziennie
jak myślicie ile kilogramów pójdzie moja waga w górę??
Moim zdaniem nic nie pójdzie w górę, skoro to jednorazowy wyskok...Organizm to nie kalkulator...Gdybyś jadła tak codziennie, to co innego, ale jednorazowe wyskoki są niegroźne, co najwyżej kuszące, bo chce się często jeszcze..
o jaka ulga... ktos mysli podobnie..
yasmin:D
nie jesteś sama.
zgadzam się z peszymistin co do zabicia wątku :(
Myślałam że sobie tu pogodbie potrajkoczemy co pysznego się robi na Święta w różnych stronach Polski i na ile mamy luzu że zjemy to i nie będziemy płakać przez 3 dni obżarstwa rzędu 2000-2500kcal... skończyło się na wyliczaniu kto zjadł ile łyżek barszczu i ile sobie odmówił :( Ok, zazdroszczę siły woli, ale to nie ten wątek, proponuję założyć "Jak jestem silna w Świeta i ile sobie odmówiłam!".
i zgadzam się z p. co do większosci... i diety 1200-1500kcal i mądrego podejścia do jedzenia. Wiecie co jest największą sztuką? Nie przeżycie miesiąca na diecie 900kcal i nie jedzenie przy tym chleba, ziemniaków, batonów... itd. tylko utrzymanie diety 1200-1500kcal przez rok, TRZYMANIE się limitu i jedzenie wszystkiego.
SZKODZI NADMIAR, a jeść trzeba no, prawie wszystko ;) Na tej (1200-1500) diecie chudnie się najwolniej (ponoć) ale najtrwalej, bo zmieniasz przy tym nawyki żywieniowe.
pozdrawiam
hehe czyli nie tylko ja miałam "utarczki" z panią M. :D
aż lżej na serduchu ;) :D
no i prosze :wink: a juz zaczynalam watpic.... powtorze sie: co za ulga.. :wink: :wink:
dodam cos w zwiazku z tytulem tego tematu. jestem zadowlona z siebie. w te swieta. zjadlam wszystko ze smakiem, nie przecze myslalam ,ale to tak juz ze mna jest, zeby nie przejesc sie. wszystko bylo swiateczne i wigilijne ,nie dietetyczne. ciesze sie swietami, potrawami, atmosfera rodzinna. zjadlam wszystkiego po trochu, mama sie cieszyla tata sie cieszyl, tesciowa. stwierdzilam ze swieta to jednak czas niezwykly a ja zaczynalam diete z postanowieniem nie kataowania sie. wiec powiem tylko: ZJADLAM I DOBRZE MI Z TYM!!!
sto procent racji peszymistyn! ja mysle dokladnie tak samo. trzeba sluchac siebie swojego organizmu, bo teraz czuje kiedy jestem juz najedzona i daje sobie spokoj, kiedys ten glosik zagluszalam kolejnymi porcjami jedzeniea. i jeszcze jedno nauczlam sie jesc powoli i malymi kesami. mnie tez dwa dni wystarcza jutro wracam do swojego limitu.
Ja też zupełnie bez wyrzutów sumienia na 2 dni zawiesiłam dietę. Uważam, że po 5 miesiącach grzecznego dietkowania należało mi się jedno takie święto :) Jestem już prawie u mety, nigdzie mi się nie spieszy, więc jeśli za sprawą świątecznych szaleństw jedzeniowych odchudzanie potrwa u mnie 2-3 tygodnie dłużej, to prawdę mówiąc zupełnie mi to nie przeszkadza. Od jutra wracam do diety (1300-1400 kcal - na tym limicie spokojnie chudnę), a przez dwa dni zrobiłam sobie dyspensę :-).
Jedne z nas na święta zawiesiły dietę, drugie się jej trzymały. Moim zdaniem ani jedna postawa, ani druga nie jest lepsza, czy gorsza. Jedyna, której ja osobiście nie mogę strawić (a którą niestety dość często widzę na forum, jakoś tak dziwnie zawsze w tych samych wątkach) to niekontrolowane objadanie się, a potem pisanie "Nie nadaję się do niczego, jestem grubą, głupią świnią, teraz przez 3 dni robię sobie głodówkę" Nie wiem, czy bardziej szkodliwa jest ta głodówka, czy też takie psychiczne znęcanie się nad sobą i obrzucanie sibie samej inwektywami. Jeśli zawieszenie diety jest świadome, kontrolowane, nie okupione wyrzutami sumienia - jest moim zdaniem OK :)
Ściskam wszystkich - tych, którzy w święta dietowali i tych, którzy na 2 dni o diecie postanowili zapomnieć :)
ja zawiesiłam dietę na wczoraj ;) nie mam wyrzutów sumienia, trudno, przecież jeden dzień mnie nie zbawi, prawda? ;) dzisiaj już będzie grzecznie, bo co za dużo to nie zdrowo...ale mimo wszystko warto czasami sobie trochę pofolgować, choćby po to, żeby, cierpiąc po obżarstwie, dojść do wniosku, że na diecie też może być fajnie :lol:
noemcia, zgadzam się, bo odczuwam to samo!!! obżarsto bleeeee :lol:
Ja też nie zatruwałam sobie świąt dietą, w końcu to tylko jeden raz w roku :D Nie liczyłam kalorii podczas kolacji, spróbowałam wszystkiego w umiarkowanych ilościach, nie obżarłam się, ale najadłam. I nie odmówiłam sobie także ciasteczek czy ciasta. Ostatecznie doszłam do wniosku, że dieta nie będzie mną rządzić w święta. I wszyscy byli zadowoleni, bo moja rodzina, niestety, nie jest aż tak tolerancyjna, a mnie głupio byłoby odmawiać komuś, kto mówi, że jakąś potrawę przygotował specjalnie dla mnie. Zresztą w mojej rodzinie istnieje zwyczaj, że trzeba spróbować choć w niewielkich ilościach, wszystkiego, co jest na stole, bo każda ominięta potrawa to jedne przyjemność, która cię ominie w nadchodzącym roku. Więc mnie nic nie ominie :D
Wczoraj jadłam dużo mniej, pewnie niewiele ponad 1000 kcal, ale to tylko dlatego, że po prostu już nie miałam apetytu, w końcu w czasie diety żołądek się kurczy :wink:
Ale nawet jakby było więcej to też bym się nie przejęła.
Także dzięki Pris za ten wątek, miło poczytać, że nie każdy dał się zwariować i nie liczy obsesyjnie kalorii zamist spędzać czas na błogim leniuchowaniu z rodzinką :D
A na kontynuację dietki przyjdzie czas po świętach.
Pozdrawiam!
Witajcie kochani!
Byłam na świętach ubabci, dzisiaj już wróciłam do domku, by pospotykać się ze znajomymi jeszcze przed Sylwestrem i przed powrotem do stolicy na studia.
W Wigilię spróbowałam każdej potrawy i muszę przyznać, że po raz pierwszy posmakował mi żurek na grzybach. U mnie w rodzinie problem polega na tym, że babcie nie troszczą się o swój talerz, tylko zaglądają po cudzych i komentują. Ja śladami taty chciałam się po prostu nie przejeść, spróbować KAŻDEJ potrawy, ale wszystko w niewielkich ilościach. Dlatego jak ktoś proponował mi dokładkę tej samej potawy, to po prostu tak jak tata mówiłam "dziękuję, ale musze sobie jeszcze zostawić miejsce w brzuszku na inne potrawy, bo chcę skosztować wszystko".
Obiecałam sobie nie czuc sie źle przez święta, czyli ani nie chodzić głodna, ani nie wydziwiać nie jedząc, ani też nie sprawić sobie i innym przykrości.
Obiecałam sobie też zjeść w Wigilię każdą potrawę, a podczas kolejnych dni świąt jeśc normalnie z innymi to, na co mam ochotę.
Zrezygnowalam za to ze słodyczy, takich pakowanych (czekolad, wafelków, pomadek, jakiś Kinder zestawów, Merci zestawów, Milka zestawów i tym podobnych, których było sporo). O wiele bardziej wolę w święta zjeść kutię, sernik, makowiec, roladę z marmoladą, tort kawowy, kołacz, makówki, piernik niż paczkowane słodycze, którem mogę zjeść na codzień.
No i wszystkie obietnice dotrzymałam i jestem z siebie bardzo zadowolona.
Aloha! Życzę wszystkim dużo, dużo radości w Drugim Dniu Świąt :!:
aż się miło czyta tak ioptymistyczny wątek!!!
jednak swięta to magia :)
:) ,i fajnie czuć taką bliskość nie tylko z rodziną
ale i z WAMI! tak :)
w końcu na tym forum nie jedna z nas się zwierza, a tu znajdujemy wparcie i ulgę!!!!
magia poprostu magia :):)
No to niestety możemy sobie łapki podać. Mnie jakieś paskudne przeziębienie złapało w wigilię rano i trzyma do tej pory. Nos zapchany, w gardle siedzą jakieś demony i drapią.Cytat:
Zamieszczone przez peszymistin
Tu w Stanach nie obchodzi sie drugiego dnia świąt, nie jest to nawet dla większości ludzi dzień wolny od pracy, więc i dla mnie będzie (a właściwie już jest, u mnie jest 3 w nocy) to już normalny dzień diety. Mąż zajada się właśnie truflami, a ja patrzę na to obojętnie. W najbliższej przyszłości jedyne ewentualnie w Sylwestra wyjdę poza limit kalorii, z tym że to głównie alkoholem. Co miesiąc na początku miesiąca planuję sobie, w które dni mogę wyjść ponad limit. Najczęściej są to ok. 2 dni w miesiącu. Grudzień był pod tym względem masakryczny: rocznica ślubu, różne Christmas parties, święta no i na koniec będzie Sylwester. Za to w styczniu, jeśli czegoś nie przeoczyłam, nie mam ani jednej takiej okazji. Mam nadzieję w styczniu lub na początku lutego dojść do mety :)
Qwerq - nigdy nie jadłam żurka na grzybach, może jakiś przepis?
:arrow: pris , xixatushka , qwreq, peszymistyn, noemcia i wilele inhych dziewczyn ktorych nie wymienilam chce wam cos powiedziec. moze to przez swieta moze po prostu wreszcie do mnie to doszlo, ale DZIEKUJE WAM A CALEGO SERCA! bez waszej pomocnej lapki, bez rad , usmiechu a czasem opieprzeania, nie udalo by mi sie. nieudalo by mi sie zmienic siebie. polowa sukcesu nalezy do was. ograiczanie sie to jedno, silna wola to drugie ,a le dla mnie najwiecej znaczy cieple slowo, i porady. rozjasnianie w glowce , gdy z czyms nie moge sobie poradzic. DZIEKUJE WAM JESZCZE RAZ!
Yasminosofija - mi nie masz za co ;) ale z jednym się zgodzę - człowiek czasami nie może sobie sam poradzić ze sobą i wtedy przydają się rady i wsparcie innych...ja na pewno bym nie schudła tyle, gdyby nie to forum... wielkie dzięki dla tego, kto stworzył to forum i dla tych osób, które na nim się udzielają :) :*
pozdrawiam i życzę miłego spędzenia tych ostatnich chwil świąt :)
Cytat:
Zamieszczone przez noemcia
Podpisuję się pod tym wszystkimi odnóżami :)
yasminsofija, przesyłam ciepłe buziolki! :* :* :* Mam nadzieję, że jeszcze sobie pogaworzymy w Nowym Roczku!
Triskell, zaraz zadzwonię do babci i ci podam przepis, bo to babcia zawsze ten żurek robi. Tylko ostrzegam, że u mnie na 12 osób, które są co roku na Wigilii ten żurek lubi tylko babcia i wujek. Ja w tym roku spróbowałam i mi nawet posmakował. Myślę, że to po prostu zwykły żur (tylko taki supergęsty) + suszone grzybki. Ale zaraz dzwonię i podaję przepis
Dzięki :) Choć boję się, ze może być do niego potrzebny zakwas (jak do normalnego żurku), którego ja tu nie dostanę. Ale kto wie, może nie? :)
Yasminsofija, Qwerq, triskell i wszystkie inne odchudzające się przyjaciółki z wszystkich części Świata i Polski...Ja również podpisuję się pod tym postem, bo choć w tej chiwli dopadły mnie już osławione wyrzuty sumienia...waga wskazuje 2kg więcej choć nie jadłam w te Święta dużo to wchodząc na te forum jakby trochę mi lepiej...
Mimo wszystko jednak nie wiem co robić - jem mało, nie chudnę, a gdy tylko zjem ciutkę więcej to bardzo,bardzo źle się czuję....W głowiek mam kalkulator kalorii -> podobno tak zaczyna się bulimia !