Witam wszystkich. I na mnie przyszła pora jeśli chodzi o stratę wagi. Za trzy miesiące wracam do Polski po prawie 4 latach spędzonych za granicą (połowa czasu w Holandii i połowa w Irlandii), tak więc to idealna pora by wrócił nowy człowiek, zarówno pod względem doświadczeń jak i wyglądu.


Historia:

Nie będę was zanudzał o tym dlaczego ważę tyle ile ważę itd. Napiszę tylko, że mam tu na forum stary temat, w którym odniosłem spory sukces, zjeżdżając ze 122 kg do 90. Później jak to w życiu, bywało różnie. Jeszcze pod koniec 2014 roku, gdy wyjeżdżałem z Holandii to ważyłem 95 kg. Później niestety wszystko szło w złą stronę, aż wylądowałem w miejscu w którym jestem obecnie.


Cel:

Nie jest sztywny. Od 14 lat nie ważyłem poniżej 90 kg więc nie jest tak, że te 85 jest jak amen w pacierzu. Zadowolę się większą wagą, o ile sylwetka będzie prezentować się tak jak tego oczekuję. W Polsce będę w połowie sierpnia i oczywiście nie da się w tym czasie zrzucić wszystkiego i będę kontynuował dietę po powrocie.


Posiłki:

Jeszcze przed wyjazdem z kraju miałem dwie lewe ręce jeśli chodzi o gotowanie. Pobyt zagranicą nauczył mnie co nieco i obecnie nie mam problemów z przygotowywaniem odpowiednich posiłków. Dietę oficjalnie zacznę, gdy do wysiłku fizycznego dojdzie odpowiednie gotowanie. Obecnie jestem na etapie przygotowywania jadłospisu. Chciałbym go rozbić na czterotygodniowe cykle, powtarzane aż do osiągnięcia celu. Oznacza to, że na każdy tydzień będę miał inne menu i po miesiącu, gdy będę kończył menu nr 4, wrócę do menu nr 1. I tak w kółko Nie chcę żadnej diety cud i innych bzdetów. Chcę jeść zdrowo i tak, żeby nie musieć się głodzić.


Wysiłek fizyczny:

Tu nie ma żadnego problemu. Parę lat temu biegałem codziennie między 6-11 km. Później odbywało się to na zasadzie zrywów, aż postanowiłem znowu na poważnie się tym zająć. Biegam od wczoraj i póki co robię między 2 a 4 km. W miarę pojawiania się coraz lepszej formy będę zwiększał dawki. Poza tym mam pracę typowo fizyczną. Pracuję jako orderpicker i po prostu chodzę od lokacji do lokacji i zbieram różne produkty, które ładuję na paletę. Nie jest to jakiś super hiper ruch, ale na tyle pomaga, że gdy idę biegać po pracy to nie potrzebuję w zasadzie żadnej rozgrzewki czy rozciągania.


Słabości:

Kiedyś największą słabością był alkohol i kiepska dieta. Obecnie jest nią coś o czym nie wiem czy mogę do końca pisać. No ale nie jestem w Polsce więc zaryzykuję. Najwyżej admin usunie. Pobyt w Holandii sprawił, że zacząłem palić .... zielone papierosy . Nie robię tego codziennie, raczej ograniczam się do weekendów, ale ktoś kto kiedykolwiek zapalił wie, że gastro jakie się po tym włącza jest nie do powstrzymania. Ja przez długie miesiące miałem tak, że w tygodniu super motywacja, trzymanie się postanowień, by przyszedł weekend i "odrabianie" zaległości. Cały czas z tym walczę. Obecnie nie palę od ponad 2 tygodni, ale nie wykluczam okazyjnej chmurki od czasu do czasu. Najważniejsze by pokonać atak głodu jaki się po tym włącza. Natomiast alkohol nie jest już żadnym problemem. Piję raz, dwa w miesiącu.


Codziennie będę składał sprawozdania co do wagi, spożywanych posiłków i ruchu. Jest to oczywiście temat bardziej dla mnie niż dla innych, chodzi o trzymanie się postanowień i motywację. Ale liczę, że pomożecie, podtrzymacie na duchu i doradzicie w niektórych kwestiach (szczególnie tych dotyczących jadłospisu).


Pozdrawiam wszystkich serdecznie,
Michał