Coma jak najbardziej
Jednak bez Dżemu i Hey to by się nie obeszło. Nawet nie tyle ćwiczenia, co właściwie jakieś nieokreślone ruchy po prostu czasem brakuje człowiekowi konkretnego koncertu... tam to sie kalorie spala :P

A w domu, to czasem lubię położyć się plackiem na ziemi w pokoju, załączyć coś fajnego, jakieś TSA, Perfect, czy cokolwiek co wywołuje fajne wspomnienia z szaleńczych koncertów
Kiedy to Katash o jedzeniu nie myśli wcale... i żyje muzyką i przyjaciółmi.. eh. Ja chcę wakacje..