W steperze zakochałam się wczoraj, kiedy to ćwiczyłam na nim pierwszy raz, więc jak na razie nic miarodajnego nie jestem w stanie Ci napisać. Może za jakiś czas.

Co Ty masz za straszną pracę?! Ja pracuję zawodowo na cały etat i 2 razy w tygodniu chodzę wieczorowo do college'u, ale wiem, że tylko ode mnie zależy, czy będę chodziła na siłownię, czy nie.

Myślałam o tym, co mnie jeszcze motywowało. Otóż chodzenie na zajęcia/ ćwiczenie z kimś. Miałam też taki problem, ze przez długi, długi czas wydawało mi się, że wszyscy się na mnie gapią i się ze mnie śmieją. Teraz wiem, że to bzdura, bo np jak ja ćwiczę, to tak naprawdę mnie tylko własna d... obchodzi.

W sumie ja tu trochę z innej bajki jestem, tak naprawdę jeszcze nigdy się nie odchudzałam i moje doświadczenie z ćwiczeniami to to, czego nauczyłam się trenując pływanie, piłkę ręczna i sporty walki. Staram się pisać o sobie i o tym, co mi przeszkadzało bądź pomagało. Wiem też, że nie można przesadzić z katowaniem się, ale nie można też sobie pobłażać zbytnio. W końcu nikt mnie nie zmusza. Jak nie będę ćwiczyć i się obżerać, to nikt inny nie utyje, tylko ja

Miłego poranka życzę. I wytrwałości. Dla siebie przede wszystkim...