dzisiaj znowu miałam trudne przedpoludnie, 4 i pół godziny zabiegania. zjadłam odbiadek i truskaweczki, wypilam soczek, tak że na dzisiaj dosyć jedzonka, no może jeszcze koktail z truskawek. Dochodzę jednak do wniosku, że bez silowni się nie obędzie za chwilę się ubiorę i pojadę po karnet. Pogoda nie będzie wytłumaczeniem. Jednak lubię zmęczenie fizyczne a sama w domu nie umiem się zmobilizować.