Witam Napisane to jes w dwóch zdaniach wszystko, ale jak możesz się domyślić nie trwało to 3 dni...

Niech pomyślę...Zabrałam się za siebie w okolicach przed osiemnastką moją i wtedy ważyłam jakieś 66. Potem, po jakichś czterech miesiącach ważyłam koło 60/59 no i potem po kolejnych trzech miechach doszłam do 54. Stymże nie zawsze racjonalnie się odżywiałam..oczywiście wyrzuciłam wszystko smażone i słodycze w ogóle, ale robiłam czasem takie 2-3dniowe głodówki złożone z wody, wody, herbatek ziołowych, wody i jabłka i ... wody. Do tego dochodził oczywiście rowerek. Codziennie jeździłam po jakieś 30-40 minut + ćwiczenia (brzuszki, skakanka, twister i inne ćwiczonka), czasem wpadłam do sauny.

Potem jakoś się zaniedbałam i teraz mam wagę koło 56/55. Ale odkryłam basenik jakieś 2 miesiące temu i po prostu jestem zachwycona! A, że ponoć nie można ćwiczyć codziennie - taki basenik to lux. nie dość, że tak się nie męczysz (bo przyznasz, że rowerek zmęczyć potrafi...:P) to zdrowy jest, pięknie rzeźbi ciałko i tłuszczyk spala Ja teraz na forum motywuję się na maksa i ćwiczę wolę

Rowerek jest super bo to jest chyba tak zwane ćwiczenie aerobowe i spala wszyściutko Tyłeczek, nóżki, uda, łydki... a basenik do tego...jesteś na bardzo dobrej drodze, tylko troszkę cierpliwości. Trzeba trochę poczekać na efekty, a na razie ciesz się zdrowym trybem życia Bo to lepiej niż zajadać chipsiory przed TV, my to wiemy

dawaj mi znać o swoich postępach Jestem z Tobą i co jak co, ale rowerek rządzi pozdrawiam