wiem, ze na basenie duzo mozna spalic. wiem ze jest zdrowy na kregoslup i ksztaltowanie miesni. ale co jesli nie umie sie plywac? czy takie nauki plywania, ktore moga trwac dluuuugo bo mam lek przed woda, warto w ogole podejmowac? czy podczas nich tez cos spale? czy lepiej sobie dac spokoj i skupic na cwiczeniach "lądowych"? pytanie moze wydawac sie smieszne, ale ja ostatni raz na basenie bylam dobych parenascie lat temu i nawet nie wiem jak wyglada taka nauka plywania. nadarza mi sie okazja taniego kursu, i zastanawiam sie. jesli juz mam to zrobic to tylko z motywacja, ze pomoze to diecie i bedzie dobrym spalaniem tluszczu, bo nic innego nie zmotywuje mnie do wyjscia na widok publiczny w stroju kapielowym. zaznaczam, ze moz esie oakzac ze nigdy nie naucze sie plywac, wiec warto spedzac te 45 minut tygodniowo na basenie? doradzcie