-
Zgadzam sie ze stwierdzeniem : "szybko" . Jezeli chcesz stracić na wadze to tyko ćwiczac energicznie. Jednak takie szybkie pedałowanie jest szalenie męczące... niestety ;)
Również "co najmniej pół godziny" nie odbiega od prawdy. Gdyz tłuszczyk spala się dopoero po ok 20 min ćwiczeń. Więc by coś ta jazda dała trzeba przekroczyć ten czas.
Co do pory dnia czy bycia naczczo, tego nie wiem. Co do kawy, to wypłukuje ona witaminy, chociaż od czasu do czasu nie zaszkodzi.
:wink:
-
Właśnie przeczytałam że ćwiczenia wykonywane naczczo zaczynaja spalac tkankę tłuszczowa po 10 minutach treningu. :)
-
cool :D dzięki :)
jeżeli jadę szybko (między 25 a 30 km na godzinę), ale przy małym obciążeniu, nie meczę się tak bardzo :)
a kawa... ja słyszałam, że kofeina przedłuża (czy przyspiesza) spalanie tłuszczu po wysiłku? no nie wiem... i po co ten cukier też nie wiem...
pozdrawiam :)
-
Kawa nie przyspiesza bezpośrednio spalania tłuszczu, ale przyspiesza puls, podobnie jak wysiłek. Efekt? Podczas wysiłku odczuwamy nie tylko rezultaty ćwiczeń, ale i wpływ kawy. Należy jednak uważać, by się nie zagalopować - zwłaszcza, jeśli ma się słabe serce.
-
dzięki Damrade :D
ale... ja czytałam o kawie zaraz po... co ma kawa "po" do wysiłku? sorry, może męcząca jestem... ale nie rozumiem :?
i ten cukier w kawie?
może nic nie ma, a jakiś bzdur się naczytałam :P
buziaki :)
-
O tym, kurczę, nie słyszałam... Czy ktoś nas łaskawie oświeci? :)
A wracając do rowerku, kocham trójmiejską kolej! Znów, jak w zeszłym roku, wprowadzili darmowe wożenie rowerków, więc można dojechać sobie na koniec świata kolejką, a potem wracać już na swoim dwukołowym wehikule :D To mi się podoba! Jutro skorzystam, jadąc na zajęcia :D
-
super pomysł :D ja w zeszłym roku spędziłam pół wakacji pod znakiem rowera :) a teraz nie wiem, coś będzie trzeba wykombinować, ale narazie taka pogoda, że niestety stacjonarny jedynie mi pozostaje :(
-
A no wiec wlasnie ćwiczenia aerobowe działaja jeszcze pdo paru godzin po ich wykonywaniu:)
znajde cos wiecej na ten temat to napisze
-
och, MILAK, byłabym bardzo wdzięczne :)
czekam :)
-
Świetnie, Milak! Ja również chętnie poczytam :D
A dzisiaj miałam nie lada przygodę: zerwała mi się linka hamulcowa. I to grubo zanim dotarłam do domu. Co zrobiłam? Ano, obwiązałam tę resztkę tak, żeby w jeździe nie przeszkadzała i z jednym (przednim, o zgrozo!) hamulcem sprawnym dojechałam do pewnego znanego mi dobrze serwisu na świeżym powietrzu (jest taki na trasie przy morzu). Miły pan wymienił mi linkę i jeszcze prawie za darmo wyrównał koło, bo cosik mi na bok zjeżdżało. I powiedział, że to za ładny uśmiech :D