Strona 4 z 51 PierwszyPierwszy ... 2 3 4 5 6 14 ... OstatniOstatni
Pokaż wyniki od 31 do 40 z 503

Wątek: Magiczny kociołek.

  1. #31
    Awatar Niobe
    Niobe jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    07-02-2016
    Posty
    320

    Domyślnie Odp: Magiczny kociołek.

    Dobraaaa, grunt to zachować spokój. Może pobiegniesz. Może się poukłada. Spokój.

    Hmmm... chyba trzeba będzie ustanowić ice-cream-free-zone!
    Teraz nie czyni mi to ślinotoku. Ale jak w maju/czerwcu zaczną się truskawki to nie wytrzymię! Helouuuu!

    A tak już całkiem poważnie... Frey, a czy ty pijesz dużo soków? Niby warzywne są bezpieczne, ale buraki czy marchewka mogą powodować mocną reakcję insulinową. A wiemy co robi z tłuszczykiem gwałtowny wyrzut insuliny. A badałaś sie pod kątem insulinooporności? Z trzustką wszystko ok?
    Ostatnio edytowane przez Niobe ; 11-02-2016 o 21:11

  2. #32
    Awatar Freyra_77
    Freyra_77 jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    07-02-2016
    Mieszka w
    Bydgoszcz
    Posty
    176

    Domyślnie Odp: Magiczny kociołek.

    Jedna głodna kota a co ja miałam powiedzieć na trzy głodne koty? bo przecież nie mogę dwóm dać miski a jednej nie. Wszystkie trzy chodziły głodne i darły paszcze hehehehe...
    Twoja kota Niobe też ma małe nacięcie z boku?
    Co do narkozy to Juśka strasznie długo dochodziła do siebie. Kida praktycznie po kilku godzinach już mi skakała z kanapy, a ta prawie cała dobę przespała pod kocem, aż się o nią bałam czy wszystko ok.
    No i to futerko niesamowicie długo odrasta, jeszcze nawet do połowy długości nie doszło.


    Co do soków, piję prawie codziennie sok z buraka. Po prostu muszę, moje ciało potrzebuje. Mam niesamowite parcie na buraki w każdej postaci ostatnio.
    Poza okresem ciąży nigdy nie miałam problemów z cukrem itp.

    Ja się liczę z tym, że bardziej czynnikiem stopującym moje ciało jest stres i nagminne niedosypianie. Szczególnie tycie w okolicach brzucha wskazywałoby na to.
    Stres, niedospanie, próba intensywnego treningu, reakcja oksydacyjna, kortyzol, waga w górę i krąg się zamyka.
    Dlatego ostatnio przede wszystkim staram się pilnować odpowiedniej ilości snu. Co do odstresowywania się, jeszcze nad tym muszę popracować. Wrócić do dawnych metod. Nie jest łatwo. W pracy bardzo dużo się dzieje, ciągle jakieś zmiany, nowości i chcąc nie chcąc organizm reaguje tak jak reaguje a nie tak jak ja chcę.

    Trzeba robić swoje i tyle, z nadzieją że w końcu coś ruszy, choć przyznam że do kolejnych urodzin chciałabym osiągnąć to co mi się marzy....

    Co do ciastków to od urodzin nie ruszam, nawet ostatnio znalazłam zostawione dwa od Shin (!) - tak, jeszcze ich nie zjadłam! I mam cała puszkę pierniczków ze świąt...
    Planuję dopiero na urodziny Juniora zjeść kawałek torta symbolicznie.

    Dzisiejsza micha:
    2 błonniki, woda
    fat burner
    Śn. I : musli, poł gruszki, 2 łyżki jogurtu
    kawa z mlekiem
    Śn. II 2 kromki razowca z pastą cieciorkową
    Potem: sok z buraka, 2 wafle ryżowe
    Fat burner
    obiad: ziemniaki gotowane, 1,5 kotlecika gryczanego, niestety bez surówki
    kolacja wczesna: 2 kromki razowca z serem, garść słonecznika
    2 błonniki
    dzbanek herbaty zielonej


    Dzisiaj bez aktywności bo zbyt dużo czasu spędziłam z Juniorem w poradni alergo.

    Uciekam się myć i do łózka.

  3. #33
    Awatar Niobe
    Niobe jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    07-02-2016
    Posty
    320

    Domyślnie Odp: Magiczny kociołek.

    Kota ma małe nacięcie, ale tak mniej więcej pośrodku brzucha. A wygolone na pół hektara Już wygląda normalnie, ale miauczy jakby miała zardzewiałe gardło.

    Długotrwały wysoki poziom kortyzolu może być przyczyną insulinooporności. Tak tylko piszę...

    Ja mam plan wyglądać na Krecie jak grecka boginii. Bo jedziemy w sierpniu. Z Turcji prawie nie przywiozłam zdjęć bo źle się ze sobą czułam. Poza zdjęciami z nurkowania, ale wiadomo, pod wodą, scuba może nie jest sexi ale zakrywa co trzeba

    Shin - cudny bieg! Zocha została z tatusiem?

    Dziś kolacja z węgla i tak sobie myślę, że może obiadek też? Ziemniaczki z pieca? Co gotujecie?

  4. #34
    Awatar Shinden
    Shinden jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    08-02-2016
    Posty
    345

    Domyślnie Odp: Magiczny kociołek.

    Taaaak! Pobiegłam!!!!
    Hoze Armando wrócił z zajęć i pierwsze co, to mówi, że mam biec. Ale było po 22:00! Ja się boję trochę tych terenów. Ja ich nie znam tak dobrze. Tu jest mało ludzi. W starym miejscu co rusz był ludź. A tutaj? Ale mnie HA tak jakoś, no..., tak jakoś zrobił, że się ubrałam i pobiegłam. Wcześniej zjadłam śledzia i końcówkę obiadu. Acha, zapomniałam dodać, że we wczorajszym obiedzie było też jajko. W żołądku pełno, jelita pełne... Wiedziałam, że się to może skończyć armagedonem.
    Ale okazało się, że nawet na interwałach było spokojnie. Trochę wiatru było ale nic mnie nie bolało i nie groziło tragedią. Jak wróciłam do domu, to owszem, ale przez cały czas biegu była cisza.
    Ale się cieszę!

    Wiecie, odkąd HA chodzi na zajęcia, odkąd obraca się w towarzystwie facetów, a nie informatyków, zmienia się. Wiem, że jego reakcje są czasem szorstkie, ale... Kiedyś motywował mnie do treningów. Ale sposób w jaki zrobił to wczoraj... Był zupełnie inny. Uświadomił mi, że do tej pory motywował mnie jak dobra przyjaciółka. Nie to, że "miękko", po prostu... Inaczej. Mądrze - jak kobieta :P
    A wczoraj, zrobił to w taki sposób, że ja mu naprawdę uwierzyłam. Nie krzyczał, ani nic, nie robił tego "twardą miłością", nie potrafię tego określić. Po prostu uwierzyłam mu, że mogę pobiec i nic złego się nie stanie. Był moją podporą.

    Potrzebuję snu jak wody. Dla spokoju psychicznego, dla relaksu. Sen to taka świętość dla mnie trochę. I wiedziałam, że jak przybiegnę to będzie przed 24:00 I spać pójdę przed 1:00. A rano trzeba wstać. To mnie przerażało. I jeszcze ten śledź walczący z łososiem o to, który pierwszy ma być strawiony... I cebulka ze śledzi... I zielony groszek... To wszystko mnie przygniatało. Ja pamiętałam jak bolą mnie jelita podczas biegu. A tu jeszcze interwały miały być! No i ta ciemność.
    Ale jemu uwierzyłam, że będzie dobrze i to nie jest straszne, że późno pójdziemy spać. I on będzie czekał. A rano będziemy spali do oporu.

    Może to większa produkcja testosteronu u niego? W końcu nie od dziś wiadomo, że ruch siłowy powoduje jego wzrost? A wiem, że hormonalnie Hoze Armando się zmienia (nazywam go tak, bo jest zupełnym przeciwieństwem Hozego i Armando. Ani z niego romantyk, ani miękki, płaczliwy laluś. Z przekory :P). Bo czuję to po zapachu. Ja nie byłam w stanie nigdy wyczuć jak pachnie. Dla mnie zapach jego potu był tak neutralny, że aż niezauważalny. Nie ważne jak przepocone były rzeczy. A teraz? Teraz napalam się jak tylko wywącham go w pobliżu :P
    Same wiecie jaki się zrobił.
    Ale wiecie co?
    To facet. Jak każdy facet. Reaguje jak facet i jest facetem.
    Nigdy nie mogłam o nim tak powiedzieć. Do niego to nie pasowało. I fajnie było czasem usłyszeć od znajomych babeczek, że też by chciały mieć takiego faceta. Ale wiecie co? ***** prawda. Teraz to widzę. Może dla kobiety, która jednocześnie jest facetem i kobietą i potrzebuje, aby facet też był taką hybrydą. Może tak. Ale ja od jakiegoś czasu nie chcę być już facetem. Nie podoba mi się. Może jest to wychwalane przez obecne środowisko i presje społeczne, budowania mitu o kobiecie w spodniach. Nie chcę tak już. Zmęczyłam się. Jestem kurewsko zmęczona stwarzaniem wizji, że radzę sobie ze wszystkim i nic mnie nie rusza.

    Ostatnio próbuję ratować moją znajomą z ciężką depresją. Opowiedziałam jej, że jak się poznałyśmy byłam w tym samym stanie co ona obecnie. Stwierdziła, że nie było po mnie widać. Wiecie co? Nie widać, więc inni mogli sobie pozwalać na rzeczy, na które nie powinni sobie pozwalać. Nie jestem z kamienia. To, że nie widać, nie znaczy, że nie dociera. I wuj. Nie chcę tak już. Dociera i boli. Nie chcę już udawać, że tak nie jest. Ale, aby była harmonia, potrzebuję do tego faceta, który będzie stał przy mnie i mnie bronił. Był moim wsparciem i opoką. Może nie będzie zachowywał się społecznie poprawnie, ale wuj. Ci którzy zadają rany nie przejmują się tym. HA też już nie chce. Dla mnie to wszystko jest dość nowe. Dopiero się układa. Ale uświadomiłam to sobie właśnie wczoraj. Skorupa spadła. Zamieniłam spodnie na sukienkę. Sukienkę, która ZAWSZE tam była.

    A to, że jego zachowanie nie zawsze mi się podoba? To, że nie zawsze popieram jego decyzje i otwarcie mu o tym mówię? Mi te decyzje mogą się nie podobać, ale on jest dorosły. I widzę, że stał się przez to spokojniejszy. Wiecie jak ciężko mieć obok siebie roztrzęsioną stresem i żalem poranioną babę z PMS? W pewnym momencie nawet ja miałam dość. Bo poradziłam sobie z emocjami, które mnie złamały. A on nie. Ile można?
    A teraz?
    Teraz mam przy boku faceta, który znajduje rozwiązania na coś, z czym ja nie potrafię sobie poradzić. Żadne z nas nie rezygnuje z niczego, nie poświęca się. Po prostu czasem są rozwiązania, o których ja bym nie pomyślała, a on tak. I cudowne jest to, że ja już nie muszę stresowo szukać idealnych możliwości, które mają załagodzić wszystko, czy rozwiązać. To co potrafię to ok. Resztę robi on. Nie to, że nie znalazłabym rozwiązania. Poradzę sobie z każdym g*&^%. Bo to zostaje we krwi. Ale widzę też, że jego pomysły bywają lepsze. Więcej w nich spokoju. Mniej stresu.

    Nie będę przepraszać za niego. Za to, że jest facetem. Głównie dlatego, że czuję się z nim bezpiecznie. Ja dopiero wczoraj, podczas biegu, uświadomiłam sobie, że żyłam ciągle w lekkim stresie, który stał się dla mnie normą, że jakby coś się stało, to wszystko będzie na mojej głowie. Że będę z jakąś sprawą sama i jeszcze jego będę musiała targać za sobą. Ale już tego nie mam. Bo wiem, że on sobie poradzi. Poradzi sobie za siebie i za mnie. I czuję ulgę! Mówię wam! Jaka to ulga!!!!

    Jestem już zmęczona podświadomą, ciągłą kontrolą wszystkiego. Ciągłą presją podejmowania decyzji. Chcę powiedzieć, że czegoś nie wiem, że nie znam rozwiązania, że nie potrafię sobie poradzić, że nie wiem co na obiad, że czegoś nie umiem. Nie chcę być już niezależną, wyzwoloną kobietą. Nie jestem. Nie podoba mi się. Chcę, aby czasem ktoś za mnie podjął decyzję. Dał pomysł. Załatwił coś sam. Nie chcę już mieć ręki na pulsie ze wszystkim. Poddaję się. Potrafię dać sobie radę sama ze wszystkim. Wiem już o tym. Ale już nie muszę. I nie chcę. Chcę odpoczynku. Chcę mniej stresu. Stres mnie zabija. Chcę być wolna od stresu. A ciągłe trzymanie na pulsie i odpowiednie zachowywanie się, aby nikt się nie domyślił, że tak jest, rozwala mnie od środka. Nie jestem taka. Nie chcę już udawać, że taka jestem.

    Ale żeby nie było. Nie staję się miękką lejdi nie potrafiącą podjąć ŻADNEJ decyzji.
    Jestem mądrą kobietą.
    W sukience.
    Mądrą.

    I taki właśnie prezent dał mi wczorajszy bieg.
    Bo to, że chcę mieć przy boku silnego i stabilnego emocjonalnie mężczyznę, nie znaczy, że staję się pozbawioną mózgu laleczką.
    To, że nie chcę już, aby wszystko było na mojej głowie, nie znaczy, że staję się zależnym bytem.

    Największy strach wyzwolonych kobiet - a co jak mnie zostawi? A co, jeśli będzie źle i to ja będę chciała zostawić jego? To już lepiej dalej nosić spodnie. Niech sobie nie myśli, że nie przeżyję bez niego. Niech sobie nie myśli, że go potrzebuję. ...
    Kłamstwo, kłamstwo, kłamstwo. Podszyte strachem kłamstwo. Bardzo szkodliwe kłamstwo. Nie słowa. Słowa są prawdziwe. Ale to co się za nimi kryje to strach. Dlatego słowa są prawdziwe. Ale to sam strach jest kłamstwem i formą manipulowania nami.
    Polecam książkę "życie w micie". Polecam.

    Ależ oczywiście! A kto tu mówi o zależności! Każda kobieta powinna być niezależna! I tu właśnie jest ten odcinek z mądrością i nie byciem poddaną. Mam zabezpieczenie na każdą z takich możliwości.
    W związku z tym "wychodzę z szafy". Noszę sukienki!!!!!! Dalej podejmuję decyzje, ale tym razem ze świadomością, że nie muszę i że jego pomysły mogą być lepsze. Nie jestem wszystkowiedząca i nieomylna. I pozwalam sobie popełniać błędy. Dalej robię to co chcę i lubię, ale wiem, że jak coś się będzie waliło i stracę siłę, to HA będzie przy mnie i mi pomoże.

    Jego siła nie rozleniwia mnie. Nie ogłupia. Wręcz przeciwnie. Staję się silniejsza. Staję się silniejszą kobietą w sukience. Mniej zlęknioną, mniej przerażoną, mniej zmęczoną i wbrew pozorom - mniej zależną.
    Bo skoro odnajduję w sobie spokój, to zauważam też przeogromną siłę! Czuję się bardziej niezależna i silniejsza niż kiedykolwiek wcześniej. Paradoks? Pozornie. Raz jeszcze - polecam książkę.
    Czytałam ją z dwa lata temu, a dopiero teraz godzę w sobie to co tam jest.

    I żeby nie było.
    Wiem, że sytuacje zmuszają kobiety do życia w mentalnych spodniach.
    Niobe, podziwiam cię ogromnie. Miałaś odwagę zrobić coś, czego wiele kobiet nie zrobi nigdy. Brawo! Jesteś dla mnie przykładem, który w razie potrzeby, będzie w mojej głowie i skorzystam z tego co wiem. Od ciebie. Patrząc na ciebie. Borykasz się z milionem rzeczy sama. Jesteś siłą. Życzę ci, aby twój przyszły mąż był siłą razem z tobą. Abyś mogła czasem popuścić. Abyś ufała mu na tyle, by się rozluźnić. Abyś czuła się przy nim bezpiecznie. Abyś mogła poluzować presję przetrwania. Życzę ci faceta. Rozumiesz?

    Freya, też nie miałaś łatwo. Z tego co przeżyłaś wyszła silna kobieta. Silna i mądra. Ty też musiałaś podjąć decyzje, które zmusiły cię do wzięcia na siebie więcej niż pozornie byłaś w stanie unieść. Podziwiam to, że przetrwałaś, a twój upór do spełnienia marzeń to ja sobie wywiesiłam w moim mentalnym laboratorium. Ty po prostu robisz swoje. Uczę się tego. Nie drzwiami to oknem. Dziurką od klucza. Przesz na przód.

    Z was obu czerpię mądrość. Uczę się jej. I dlatego nie będę bezmózgim tworem zależnym od faceta. Będę mądrą kobietą w sukience, a mój facet, będzie mężczyzną w spodniach.
    Wyważę to kim jestem z siłą i mądrością jaka płynie z waszych doświadczeń.
    Abym w razie, gdybym potrzebowała znowu założyć spodnie, to założę i będą bardzo, bardzo pasujące. Nie za duże, nie za małe. One leżą w szafie. W razie potrzeby złożę je.

    Jezu drogi, znowu elaborat. Przeżyłyście?

  5. #35
    Awatar Shinden
    Shinden jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    08-02-2016
    Posty
    345

    Domyślnie Odp: Magiczny kociołek.

    Cytat Zamieszczone przez Niobe;1648516
    [B
    Shin[/B] - cudny bieg! Zocha została z tatusiem?
    hahaha to nie tatuś Nie, nie, nie! Nie mogę tak o tym myśleć Rozwala mnie to Pan, Pani - to już lepiej. Ale tatuś? (ej, gdzie są super emotki! Ja nie pamiętam jak się je wpisuje! Nie ma ich?)

    co na obiad.... Hm... Nie mam pomysłu. A przydałby się jakiś. I to szybko :P
    Ej, właśnie, a wiesz może do której trzeba odebrać pakiety?

  6. #36
    Awatar Niobe
    Niobe jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    07-02-2016
    Posty
    320

    Domyślnie Odp: Magiczny kociołek.

    Shin, dziękuję że to napisałaś.
    Ja coraz częściej poważnie wątpię czy "faceci" zwani inaczej "mężczyznami" naprawdę istnieją. Dokoła same faceciki.

    Zawsze niezmiennie bawią mnie ludzie, którzy zwierzęta traktują jak swoje dzieci. Znacie moją miłość do zwierząt. Kota jest członkiem naszej zwariowanej rodzinki, ale zdecydowanie nie jest dzieckiem! Napisałam to o Zośce z przymrużeniem oka

    Bieg jest o 12-tej a biuro zawodów czynne od 10-tej do 11:30. Mam po Ciebie przyjechać?

    Córa zadecydowała - jemy ziemniaczki w mundurkach z masełkiem I sałatę lodową z suszonymi podmidorami. O!

  7. #37
    Awatar Shinden
    Shinden jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    08-02-2016
    Posty
    345

    Domyślnie Odp: Magiczny kociołek.

    Za twą inspiracją też miałam ziemniaczki Pieczone w mojej frytownicy light + kalafior + pasta brokułowa z orzeszkami ziemnymi i cebulką + płatki drożdżowe Mniam!

    Moje menu:
    śn - 3 kanapki z chleba białego z wędliną z indyka + awokado + masło + roszpunka + kiełki wszelakie
    kubek soku
    2śn - nie pamiętam Ale było coś
    próba wypicia kawy - tylko pół kubka
    kubek soku
    ob- Wreszcie o normalnej godzinie - ziemniaczki z frytownicy i to co pisałam wcześniej
    podwieczorek? - porcja lodów. A potem pomyślałam, że skoro już więcej nie kupię i nie zjem to zjem do końca to co zostało. Więc dwie porcje. Pudełko opróżnione.
    kol - coś. Na pewno coś. Jeszcze nie wymyśliłam. Pewnie kanapki takie jak rano. Zero pomysłów :P

    z ruchu dziś MUSI być rozciąganie, bo kolano się odzywa.
    Ostatnio edytowane przez Shinden ; 12-02-2016 o 20:37

  8. #38
    Awatar Niobe
    Niobe jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    07-02-2016
    Posty
    320

    Domyślnie Odp: Magiczny kociołek.

    No to micha (nie liczyłam kalorii):

    - jajecznica na maśle, pomidor, kawa z mlekiem
    - śledzik
    - ziemniaczki z masłem + sałata (lodowa, szpinak, suszone pomidory, czerwona papryka, ogórek, kiełki słonecznika)
    - bułka żytnia z ziarnami z twarożkiem, pomidorem i kiełkami rzodkiewki
    - truskawka

  9. #39
    Awatar Freyra_77
    Freyra_77 jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    07-02-2016
    Mieszka w
    Bydgoszcz
    Posty
    176

    Domyślnie Odp: Magiczny kociołek.

    Wczoraj michy nie wrzuciłam, padłam o 21:30 hehe...
    niech pomyślę co było wczoraj....

    Rano 2 błonniki, woda
    Śn. musli z 1/2 gruszki, 3 łyżki jogurtu nat.
    kawa z mlekiem
    Śn. II: 2 kromki razowca z pastą z ciecierzycy, biała rzodkiewka
    Potem: jabłko tarte z selerem, 2 figi suszone, reszta jogurtu nat., 1 wafel ryżowy
    Obiad: dzisiaj na mieście - ryż z curry, buraczki, ryba w cieście szpinakowym
    Kolacja: bułka żurawinowa z serem żółtym

    W sumie 2 l wody.

    Bezruch.

  10. #40
    Awatar Shinden
    Shinden jest nieaktywny Znany na Dieta.pl
    Dołączył
    08-02-2016
    Posty
    345

    Domyślnie Odp: Magiczny kociołek.

    Ale fajne zawody Bieg jak bieg, ale ludzie! <3

    Micha:
    śn - pół bułki z masłem i dżemem aroniowym i rogal z tym samym. A, jedną część bułki zjadłam z pastą brokułową z orzechami ziemnymi
    2śn - hm... brak
    ob - burger z kurą grilowaną bez sosu + małe frytki
    podw - kawa z sojowym + 1 ciastko świąteczne moje pyszne, domowe
    kol - rogal, pół bułki i jedna kanapka z łyżeczką majonezu + 2 jajka na twardo + trochę awokado + pomidor.
    Ostatnio edytowane przez Shinden ; 13-02-2016 o 20:54

Strona 4 z 51 PierwszyPierwszy ... 2 3 4 5 6 14 ... OstatniOstatni

Zakładki

Zakładki
-->

Uprawnienia umieszczania postów

  • Nie możesz zakładać nowych tematów
  • Nie możesz pisać wiadomości
  • Nie możesz dodawać załączników
  • Nie możesz edytować swoich postów
  •