Odp: Magiczny kociołek. - Część 1
hahahaha :D No, ja bym po 4 dniach nie mycia głowy wyglądała podobnie! Choć pewnie gorzej ;) Już jutro! Już niedługo! Przyślij zdjęcie!!!
eh, dziewczyny, pobiegłam!
Pomyliłam dni w planie, ale akurat myślę, że to dobrze ;) Bo jutro będzie upał, a i tak nie dałabym rady biec jeden dzień po drugim (bo tak mam w planie. I raczej go słuchać nie będę. No, może sprawdzę raz czy to dla mnie. Ale wątpię). No i zrobiłam przez pomyłkę jutrzejszy trening. I dobrze.
Przyznam, że miałam wątpliwości. Ja naprawdę dawno nie biegłam takiego dystansu. A 15km to ostatnio biegłam jak był Poznań. To jest kupa czasu! A od tamtej pory to raczej krótsze odcinki. I często bez jakichkolwiek akcentów mocniejszych.
Przed wczoraj przebiegłam 10km i to wcale nie było dla mnie lekkie. I dziś, po 11km zaczęły boleć mnie mięśnie. Znaczy się, nie tak jakoś bardzo, po prostu poczułam, że biegnę i generalnie mam już dość. No ale, postanowiłam biec daleko ile się da, aby nie mieć wyboru i wrócić nawet jeśli będę musiała iść. Ale nie musiałam. Dopiero w okolicach 16km to zmęczenie mięśniowe przeszło. Totalnie. Mogłam biec dalej i nawet przyspieszyć. Muszę zacząć rozciągać biodro, bo lewa strona mi nawala i przechodzi na kolano. No. Dobrze.
Odpoczęłam, wiecie? Ostatnie moje treningi były bardzo lekkie. 6-7km bez górek, bez zrywu, schodzenie jak mi już się nie chciało. To było dla mnie ważne. Odpoczęłam. Nie mam już zniechęcenia jak zakładam buty biegowe. To było dla mnie ważne. I ta górka w u TeDe. Ufff. Czuję ulgę. Wielką. Moje ciało miało dość. Głowa też. Już dołożenie sobie tabatę i rower było genialnym dla mnie posunięciem. Bo był ruch i nie było presji na bieganie.
Odpływanie krwi z jelit mówisz? No to na to nic nie poradzę. Jedyne co, to nie przesadzać z zapełnianiem jelit i nie jeść tego czego nie mogę.
Odp: Magiczny kociołek. - Część 1
Nie no, zdjęcie niepotrzebne bo nie ma zmiany jakiejś spektakularnej. Po prostu włosy są odżywione, odbudowane i proste w obsłudze. O to mi chodzi przed wyjazdem i na co dzień.
Ale się wczoraj ściorałam. Ale tak mnie coś kręciło w duszy, że umierałam, oddychałam ogniem ale ciągle przyspieszałam. Potem w domu nie miałam siły podnieść rąk, żeby umyć włosy.
Kupiłam hokkaidkę i zjadłyśmy wczoraj. Jeszcze trochę za wcześnie bo była mało dojrzała i nie tak słodka jak powinna. Ale pożarłam ze smakiem. Mam jeszcze pół w lodówce.
Odp: Magiczny kociołek. - Część 1
super Niobe, naprawdę! Uwielbiam twoją psiową trasę:D W taki gorąc! Ja dziś powinnam potruchtać, ale chyba nie dam rady wydolnościowo. Moje serce nie lubi takiego gorąca. Ale jakby tak wieczorem spadł deszcz i się ochłodziło, to nie pogardziłabym.
Dziś weszłam na wagę.... 59,6kg :mdr:
A jak robiłaś dynię?
Ja dziś na obiad zrobię ser z makaronem, owocami i jogurtem/śmietaną. Ale to wersja dla chłopaków (gość), a ja zjem sam makaron z owocami i jogurtem.
Pół nocy dziś śniłam, że się rozciągam. Drugie pół, napinałam na jawie nogi próbując je naciągnąć.
Odp: Magiczny kociołek. - Część 1
Pieskową trasę zawsze biegnę z myślą o tobie :) Może dzisiaj pod wieczór zrobię powtórkę bo ma się zepsuć pogoda. Tylko chyba mi się nie chce :he:
Dynię po prostu ugotowałam na parze i polałam z olejem lnianym. Do tego ziemniaczki i jajko sadzone i już. Uwielbiam połączenie dyni i oleju lnianego! Olej jest lekko orzechowy, dyńka słodkawa. Pycha!
A mi się śniło, że zwolnili mnie z roboty. Potrzebuję urlopu. W dodatku moja Kota zaczęła śpiewać na ranem. Kurde, jest wysterylizowana przecież! Co ona odpier...?
Odp: Magiczny kociołek. - Część 1
A ile Twoja kota ma? Miała już pierwszą ruję i kolejną? bo jesli tak to teraz może jeszcze czasami śpiewać. Moja stara kota, która była wysterylizowana trochę późno też czasem spiewa. To dlatego, że te hormony które wyprodukowała już zostają a kotki wcześnie wysterylizowane zanim dojrzeją nie dochodzą do tego etapu :)
Odp: Magiczny kociołek. - Część 1
No nasza Kota miała rujkę wiele razy. Ostatnio regularnie co kilka tygodni. Czyli to normalne. Ufff, bo już się zaczęłam martwić.
Śmiejemy się z córką, że mamy nie kota a koguta. Popłakałam się ze śmiechu jak młoda tłumaczyła Kocie "nie jesteś kogutkiem i nie musisz budzić całej wsi jak tylko słonko wstanie". A Kota patrzyła na nią takim mądrym wzrokiem... Myślałam, że się dogadały. Niestety :)
Odp: Magiczny kociołek. - Część 1
Czy na was też pogoda działa jak lek nasenny? Kurde, a kawy ni ma :( bo w pracy nie mam ekspresu a innej nie lubię :(
Frey, do pracy biegiem? No proszę Cię! Super!
Coś nie mogę jeść. Normalnie mi w gardle rośnie i zatyka. Jakbym miała zwężony przełyk. Wczoraj zjadłam moje płatki na śniadanie, a w pracy kanapkę popijałam wodą, żeby przełknąć. W domu zrobiłam leczo z warzyw to jakoś zmęczyłam. Nie wiem czemu. Nie dobrze.
Odp: Magiczny kociołek. - Część 1
Cytat:
Zamieszczone przez
Niobe
Czy na was też pogoda działa jak lek nasenny?
no właśnie nie!
Nie ta!
Sama nie wiem od czego to już zależy. Pada już od wielu godzin, ale zobacz, niebo jest jasne! Czasami wiszą takie ciężkie, ciemne chmury, a te są jasne i jest widno. Dla mnie jest idealnie. Nawet mogłabym pobiec z chęcią.
Cytat:
Frey, do pracy biegiem? No proszę Cię! Super!
co nie? Ta to ma pomysły i zacięcie na realizację :D
Cytat:
Coś nie mogę jeść. Normalnie mi w gardle rośnie i zatyka. Jakbym miała zwężony przełyk. Wczoraj zjadłam moje płatki na śniadanie, a w pracy kanapkę popijałam wodą, żeby przełknąć. W domu zrobiłam leczo z warzyw to jakoś zmęczyłam. Nie wiem czemu. Nie dobrze.
hm...
Myślisz, że to sprawa głowowa? Stres i inne takie? Dzień, dwa odpoczynku od jedzenia nie będzie tragedią. Ale dłużej to może mieć większe konsekwencje. Aby nie spowolnić metabolizmu, ale dać ciału odpocząć spróbuj przerzucić się na zupy krem, czy coś innego, ale lekko strawnego.
Aha, w kwestii zup. Chciałam powiedzieć, że te zupy, które znalazłaś, są naprawdę świetne. Zwłaszcza jeśli nie ma czasu ani możliwości na gotowanie a potrzebujesz coś zjeść. Soczewicowa smakuje mi najbardziej. Jedliśmy w górach (zawsze taniej niż pójść do restauracji). Na zimno też są świetne! I w zasadzie to tylko buraczkową jadłam na ciepło, a tak, to wszystkie na zimno (te upały co były dawały w kość...)
TeDe z ekipą nie przyjedzie na maraton. Daario miał okazję i pojechał na wakacje, więc grupa im się rozpadła. Ale my się dalej trzymamy, tak? Niobe, twój kręgosłup nie planuje żadnych niespodzianek? :D Powiedz mu, że go wygłaskam i wy-ojojam, jeśli będzie grzeczny :)
Odp: Magiczny kociołek. - Część 1
Shin, jak ja mam ochotę cię uściskać to nawet nie podejrzewasz!!! Za dobre wieści!!!
Ja się strasznie cieszę, że nie będzie ekipy TeDe! Jestem okropna, wiem. Z TeDe spotkałabym się z ogromną radością. I Fizią Pończoszanką też. Ale Daario... nic się nie zmieniło. Wolę go nie oglądać.
A my biegniemy! Jusi też jest dyspozycyjna? A co z weselem jej brata? Nie wyjeżdża? Kurde, bałam się, że nie będzie mogła pobiec z nami i nam się drużyna rozleci.
Ja mogę pobiec. Łatwo nie będzie, ale to krótkie odcinki, powinnam dać radę. Ale ale... ostatnio biegam za szybko i czuję jak się napinam. Muszę zwolnić. Na maratonie też nie pobiegnę szybko. Może być? mogę biec na ślimaka? Kurde, za szybko! Ale jakoś mnie niesie coś ze środka. Nie wiem co. Jak zaczynam truchtanko to z rozsądku powolutku. A potem samo się jakoś tak rozkręca. Widać to w międzyczasach. Gupol ze mnie. Nie mogę tak!
Frey, a ty kiedy przyjeżdżasz?
Nie wiem czemu tak mam z jedzeniem. Dzisiaj podobnie. Jem śliwki i pierwsze letnie jabłka. I ogórki. Mam jeszcze leczo to zjem jak wrócę z pracy.
Odp: Magiczny kociołek. - Część 1
nic się nie przejmuj, możesz biec jak ślimak :) Tylko ten w skorupce, Maciuś, nie te ślimole bez skorupki :) To nie ma znaczenia z jaką prędkością. Ważne, że razem. Tak, tak, Jusi biegnie. Wesele jest jej pracownika, nie brata. Idzie na nie, ale ono jest w środku tygodnia i to wtedy, gdy jest wyprawa w góry. Więc ona też z plecakiem nie pochodzi. Kurczę. Strasznie szkoda, że was nie będzie :(
Oj tam, odpuść temu Daario. Niech spada na bambus. Nie chowaj się przed nim, bo nic złego nie zrobiłaś. Nie ma potrzeby się chować. A że on nie potrafił być facetem, to niech spada. Niech on się ukrywa i nie przychodzi-- o! hahaha, ale by były jaja, gdyby on pojechał na te wakacje właśnie z powodu ciebie, aby nie biec tego biegu :D No matko z córką! Jak dzieciaki normalnie! Usadzę was kiedyś w kozie i się ogarniecie, no!
Ostatnio oglądałam program, gdzie koleś mówił o metodach biegu. I było tam o tym, że jeśli biegnie się powoli, to jak najbardziej krok stopy powinien iść z pięty. Nie jak przy chodzeniu, wiadomo, ale z pięty. Dopiero przy większych prędkościach to palce i śródstopie. Może sprawdź jak stawiasz stopy, gdy przyspieszasz? Może to kwestia techniki, aby nie nadwyrężać pleców?
I jeszcze jedno, sprawdź czy ty się odbijasz przyspieszając, czy ciągniesz ciało za nogą. Przy tej drugiej metodzie mocniej pracują mięśnie pośladków i pleców. Zwłaszcza pleców.