Dzień dobry ponownie. Wiem, że długo milczałam, w ogóle nic nie pisałam, ale miałam strasznie dużo nawrotów (w sensie słodycze itd.). A to bardzo przygnębiające, bo gdy przypominam sobie te wszystkie okazje, kiedy moje koleżanki (szczupłe) opychały się, a ja jadłam jogurt naturalny i jabłko, a potem szłam, wchodziłam do sklepu, wychodziłam z batonikiem, jadłam... No, żałosne. Stwierdziłam właśnie kategorycznie, że już dosyć, że to ja tu rządzę! Ważę 56 kg. 1 stracony kg to strasznie mało, ale wierzę, że będzie lepiej.