Argumenty nie do podważenia

Jeśli ciągle chodzi za Tobą myśl "batonik, cukierek, wafelek" to może warto pomyśleć o jedzeniu produktów z mniejszym IG (indeksem glikemicznym)
Wiem, ze ten ideks stosuje sie "ot tak" jak i w diecie South Beach. (chyba)

Ja kiedys na nią przeszłam, schudłam bez problemu 3 kg (potem juz sobie dałam luzu ;D ) a co najwazniejsze - czułam sie dobrze i nie miałam napadów pod tytułem "czekolaaaadki bym zjadła..." Polecam Nikt nie mowi, ze do konca zycia masz patrzec na te indeksy, ale moze warto zapoznac sie z tym?

Pozdrawiam