ja ide w piatek na polmetek, mam nadzieje ze sie nei najem jak swinia...
Wersja do druku
ja ide w piatek na polmetek, mam nadzieje ze sie nei najem jak swinia...
na imprezach zawsze trudno jest się opanować, a szczególnie jeśli są na niej takie pyszności :roll:
niedobrze :roll:
cały tydzień zawaliłam, opychałam się słodyczami i innymi pysznościami :oops:
nie mam siły, przybyło mi 1kg, nie potrafie wrócić na diete, jest mi teraz tak ciężko się od tego odciągnąć :(
ja troche podobnie ma ;d ale mojce to 47 a nastepny 45 ;d trzyamjs ie i powodzenia ja jednak robie to po kryjomu gdzy moi rodzica sa ... :wink:
nie potrafie :cry: :( :cry:
nie umie już wytrzymać :!:
ja wrócić na diete :?:
to mnie przerasta :cry: :roll:
Kotek nie panikuj :!: zapomnij o tym felernym tygodniu i skup się :arrow: tyle już osiągnęłaś czy warto to marnować :?: :evil: bierzesz się w garść pomyśl o efekcie końcowym a ten dodatkowy kg potraktuj jako karę, nauczy CIę że nie warto ulegać pokusom :) TRZYMAM KCIUKI :wink:
dziękuje Ci :* :) po tych słowach od razu mi lepiej :)
dzisiaj sobie jakoś poradziłam :roll:
tyle że skusiłam się na ptasie mleczko :roll: ale jedno 8)
kochanie:* widzisz już jest lepiej, tylko jedno ptasie mleczko;) będzie dobrze, codziennie, CAŁY CZAS, trzeba próbować wcielać w swe życie jakieś zmiany :D a tobie się na pewno uda:*
nie wiem czy mi sie uda :roll: na początku było wszystko ok, potem miałam kłopoty ze zdrowiem, anemia, (prawie anorkesja), teraz obżarstwa :roll: . Nie daje rady, po za tym mam wiele innych problemów, uczuciowych i w ogóle. Najgorsze jest to że nie wiem czego chce...odbiegam troche od diet, przepraszam :cry: . Psychika mi siada :( a to odbija sie na wszystkim, wszystkich...a przyjaciółka która mnie zawsze wspierała teraz ma mnie w nosie i zostałam sama, jest mi poprostu ciężko... :roll:
kochanie, też mam czasami takiego doła jak ty... i choruję na syndrom singla... jest mi tak zajebiście źle, gdy jestem sama, ale cóż :? wiesz, ja nawet nie znam kogoś, kto byłby dla mnie oparciem... z przyjaciółką się pogodzisz:* wierzę w to, prezyjaciółki (jeśli są oczywiście prawdziwymi przyjaciółkami) nigdy nie opuszczają, czasami się oddalą, ale zawsze są :) wiem, że jest ciężko, ale próbuj:*