Ok, ok, przestańcie, dzisiaj już było okej, a poze nawet za dużo, ale pocieszam sie, że jestem cały czas na nogach i pewnie część z tego spaliłam.
Nie umiem dokładnie określić ile zjadłam, bo troszkę jadłam chaotycznie, a wszystko co dzisiaj się składa na mój limicik (przekroczony chyba ) zjadłam w ciągu 2-óch godzin Bywa.
Śniadania nie jadłam, około 13:00 dziadek zaczął mnie karmić, musiałam zjeść.
A było to:

ryż (ok. 80 g) - 290 kcal
tuńczyk w sosie własnym - 100 kcal
barszcz 100ml - 20 kcal
orzechy (około szklanki) - 600 kcal
2 wafelki - 200 kcal
czekolada - 535 kcal
napój energetyzujący - 60 kcal
sok żurawinowy 50 ml - 150 kcal

Razem: 1955 kcal.
Myślałam, że mniej No ale cóż, jutro już będzie ładnie.
Ostatnią rzecz zjadłam o 15:00 (czekolada), a napój energetyzujący wypiłam o 16:30.
Więc 6 godzin gonitwy = 600 kcal spalonych + to co spaliłam przed "wielkim żarciem", chyba wyszłam na bilans ok. 1200 kcal

Buziam Was serdecznie,
miłej nocki :*