Dooobrze. Słuchajcie, postaram się, bo właśnie wczoraj gadałam o tym trochę ze Zbyszkiem. Martwi się... Kurczę, nie chce go ranić ani nic w tym stylu. Przełamałam sie dzisiaj, wzięłam dużą bułkę, posmarowałam dzemem i zjadłam. Teraz mi nie dobrze, pewnie i tak do obiadu nic nie zjem, ale cieszę się, ze jest lepiej...

Razem jak narazie 500 kcal.
Hmm...