Ah.. Zawaliłam dziś. Pojechaliśmy do babci, bo w środę jedziemy do rodziny mamy...
Od początku:
Rano zaczęło się normalnie. Serek wiejski, herbatka, później 2 kanapki... a jak pojechaliśmy, to u babci było ciasto... głupio było mi odmówić, bo do babci jeździmy dwa razy do roku później, jak wracaliśmy i czekaliśmy na prom zaczęłam być strasznie głodna, bo nie zjadłam obiadu. I wtedy mama wyciągnęła 2 tabliczki czekolady... czyli zjadłam po 2 rządki z każdej. Jestem na siebie taka zła... Ale nie będę się załamywać. Każdy ma prawo do pomyłek, prawda?
Od jutra już będę kontynuować moją dietę. Tym razem nie mam zamiaru się poddać! Szczególnie w środę, choć wiem, że będzie ciężko.

A co tam u Was? Jak weekend minął?:>