Może nie jest to zbyt poetyckie określenie tego, co się ze mną dzieje, ale jest odpowiednie.
Od jakiegoś czasu moja waga waha się do 64-65 przy wzroście 170. Chciałabym ważyć ... 55-57 kg . Niestety kilkudniowe, najczęściej dwu-diety są przerywane przez brak silnej woli, jakieś okazje, jak dziś mikołaj w sql, urodziny czy coś takiego.
Ale to nic. Najgorsze jest to, że nie mogę na siebie patrzeć ...![]()
Nie chcę wychodzić nigdzie. Bardzo często za to mam ochotę włożyć sobie palce do gardła . Gorzej, robię to. Jedyne co sprawia, że jeszcze nie jestem bulimiczką to fakt, że wymiotów sprowokować mi się nie udaje...
Nie chcę tak skończyć ... ;(
ale z drugiej strony na prawdę chciałabym wyglądać lepiej ... i podobać się pewnemu facetowi...
Już nie wiem, co robić ... . Mam dość siebie... ;(
Zakładki