powinnaś dociągać!Ja nie dociągałam i mi tak zostało ;/
teraz musze powoli dodawać :/
Trzym sie :*
Wersja do druku
powinnaś dociągać!Ja nie dociągałam i mi tak zostało ;/
teraz musze powoli dodawać :/
Trzym sie :*
I jak, dociągnęłaś? :D
Miłego dzionka życzę :)
No i nie dociągnęłam. Nie potrafiłam...
Obawiam się, że dzisiaj też tak będzie.
Kurcze. Albo jem jak idiotka i limitu się nie trzymam, albo nie potrafię dociągnąć do 1000.
Same skrajności :roll: .
Nie martw msie :):) Ja tez jestem taa skrajna :):): ALe mozna rto tez uzna jako zaleta Twoja wiec ciesz sie ze nie jesz za duzo, a moze sz jesc jakies takie mniej zapychajace rzeczy...
Wydaje mi się, że większość z nas ma taki problem...
Ja również.
Teraz też nie dociągam do 1000.
A kiedyś??
Mój przykładowy jadłospis wyglądał tak:
-płatki czekoladowe z mlekiem
-batonik lub drożdżówka
-giga porcja obiadu
-zaraz po obiedzie coś słodkiego
-koło19:00 coś słodkiego
-kolacja koło 21:00 i to całkiem spora, np jajecznica z 3 jajek do tego oczywiscie dochodził chleb. słodzona cherbata, masło...
Masakra co??
Też tak jadłam :D. Ech te błogie czasy chyba już nie wrócą :D
Kurde ;P Ja też tak się objadałam.. ;P Teraz jak to czytam to uh.. A może nawet i więcej jadłam. Tata z zakupów zawsze przywoził mi jakieś chipsy czy cos.. :shock: :shock:
u mnei sie tak zdarzalo, ale nei az tak :) tylko w wakacje, wtedy to bylo tak:
mega sniadanie np platki z melkiem 2 talerze
lody, soki slodzone, batonik, owoce
spory obiad
lody soki batoniki owoce
kolacja np 4 tosty z serem majonezem salami
w srodku nocy pobudka i pozeranie z kolezankami chipsow lub cini minis... tylko wtedy az takl zle jes, w domu nei ejm duzo
Ach. Pamiętam, jak byłam młodsza (czytaj: miałam ok. 10 lat), wcinałam wszystko: słodycze, fast foody, no wszystko i się nie przejmowałam. Ale dobre czasy minęły i trzeba konsekwencje swojej głupoty ponosić :wink: .
ja jako dzieciak w sumie gruba nie bylam, tak 11, 12 lat to hmm torche mialam nogi spasione. przytylam w 2005 z 48 do 59 i od wtedy walcze hehe