ja chyba nigdy sie od niich nie uwolnie.co z tego ze wytrzymam tydzien czy dwa jak i tak potem wszystko nadrabiam i jakos tak nagle zapominam o wszystkich afirmacjach , motywacjach itd...........
ja chyba nigdy sie od niich nie uwolnie.co z tego ze wytrzymam tydzien czy dwa jak i tak potem wszystko nadrabiam i jakos tak nagle zapominam o wszystkich afirmacjach , motywacjach itd...........
może dobrym sposobem byłoby pozwolenie sobie na cos słodkiego (jedną rzecz) raz w tygodniu, np w niedziele o godzinie 17
podobno działa, ale ja sama nie stosuję...
heh tez mialam kiedys ten problem. teraz jak chce mi sie cos slodkiego to robie sobie kanapke (tekturke ) z dzemem niskoslodzonym i mi wystarczy. takie kanapki moge jesc nawet codziennie, oby tylko nie przekroczyc 1000kcal. osobiscie polecam dzemik z czarnej porzeczki i morelowy
SŁODYCZE...to słowo od razu powoduje slinotoki, prawda? :P
Wyżej, któraś z was napisała, że apetyt na słodkości przechodzi po dwóch tygodniach ich niejedzenia.Nic bardziej mylnego!!!
Ja nie jadłam słodyczy przez 6 miesięcy i co???Jajeczko!Na sam zapach wafelków familijnych (najlepiej śmietankowych) wzbudza się we mnie ciasteczkowy potwór!!!
Ale staram się...ciężko ale jakoś idzie.
Powodzenia!
ZAMKNIJCIE FABRYKI SŁODYCZY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
dlatego najlepiej chyba zamiast zupelnie zabronic se slodyczy to jest w umiarkowanych ilosciach.. zawsze wszyscy mi to mowili.. tylko ze ja tak nie umiem.
JA tak nie umiem również. JAk jush zacznę jeść słodycze a jeszcze jest coś wdomu to zaraz zjadam wszystkie słodkoći jakie znajde. No po prostu nie moge. Jak jush zaczne to nie moge skończyć... To samo tyczy się tekturek z dżemem, nutellą albo miodem.. pychotka..
chyba wlasnie najlepiej jesc te slodycze w umiarkowanych iloscia
bo to czego sobie odmawiamy i i wmawiamy ze nie mozemy tego zjesc
to nam smakuje jeszcze bardziej i mamy obsesje na tym punkcie
ja tez mam czasami tak ze jak jush jem cosik slodkiego to mam ochote na jeszcze i jeszcze
i najchetniej zjadlabym caly sklep ze slodyczami mmmmmm
i wlasnie jak sobie to czytalam to normalnie mialam taka ochote na cios dobrego ze hohoh
ale naszczescie u mnie w domku nie ma nic slodkiego
i dobrze bo jakbym zjadla to nie moglabym skonczyc ehhhh
moje obzarstwo...
:P :PZamieszczone przez Kachorra
wiem,że to literówka ,ale jakie zabawna...taka kupka smakowa dobra rzecz
Zaskoczy Was moja wypowiedź... Nie ciagnie mnie do słodyczy! Owszem, nie powiem, że mi nie smakują, jak już ktoś stawia mi przed nosem puchar lodowy to go zjadam, ale bardzo rzadko kupuje sama coś dla siebie. Najwyzej jak jestem głodna to pączka... Za to bardzo ciągnie mnie do pikantnego żarcia, albo zwykłych potraw "objadowych". Np wczoraj zjadłam 3 porcje spaghetti !!! Ciągnie mnie do pizzy, potraw sojowych, kaszy, kanapek... Od tego nie potrafię się uwolnić...
nom ja w sumie tez tak mam
zauwazylam ze czesniej chodze do jakichs restauracji meksykanskich czy
na sajgonki mmmmmmnish kupuje siakeis batoniki i te sprawy no chyba ze lody jak jest tak goraco tylko ze w tym roku to nasze lato to jest siakies inne
Zakładki