heh, ja nie objadam się słodyczami od początku czerwca. od tamtego czasu pozwoliłam sobie tylko na zjedzenie jednego batonika. miałą chęć na coś słodkiego, więc wybrałam w sklepie najmniej kaloryczny przysmak (belvita chyba... dwa batoniki po 65 kcal o ile się nie mylę. jednego zjadłam, a drugiego zostawiłam sobie "na jutro" i jeszcze poczęstowałam gryzem mamę )

jedynym grzeszkiem było niezaplanowane zjedzenie pieguska :P do tej pory w domu nie było słodyczy "na wierzchu" bo zakazałam zostawiania ich w polu mojego widzenia, ale wczoraj odkryłam ciasteczka w bbarku. zjadłam jedno resztę wywaliłam xD

teraz w lodówce leży "minute"... ah, jak bym zjadła
ale przecież jestem silniejsza od takiego batonika? prawda?