heh, to współczuję. ja zawsze nosiłam to, co mi się podobało.
zresztą marchewkę to mi mama dawała do szkoły już w pierwszej klasie podstawówki. tak czasem zamiast jabłka. i marchewki to potem inni ludzie tez przynosili
jogurty- normalnka. zresztą mój kumpel w LO to sobie przynosił płatki musli i do jogurtu wsypywał! kumpela karton mleka wypijała w szkole
w gimnazjum też... tzn. raz koleżanka na diecie przyniosła puszkę groszku to wszyscy mieli polew, ale tak to sobie nie przypominam, żeby ktoś wydziwiał![]()
ja nawet na studiach w zeszłym roku sobie jogurciki przynosiłam (zresztą można je kupić w bufecie)
co nie zmienia faktu, że drożdżówki i zapiekanki biją rekordy popularności![]()
Zakładki