-
ja mam tylka taka, co wazy 45, ale ona ma z 1,56 to ma prawo :P potem to juz pare jest takich co waza ok 48 a reszta powyzej 50 i 60. niewiele mam takich baaardzo chudych
-
no ale ta moja ma chyba z 165-7cm nie wiem dokladnie wiec tak 'troche' jest chuda
-
A moja koleżanka ma 168 cm czy jakoś tak i waży 43-44 kg i nie narzeka na złe zdrowie...tylko, że ona jest taka z natury, przy moim wzroście ważyła chyba 39...
-
no jak z naatury to nie ma powodu, zeby narzekac, sowja droga nie chcialabym tyle wazyc. minumum 46
-
Ja też zawsze mówiłam, ze nie chciałabym być bardzo chuda...zawsze myślałam że do 160 cm wystarczy 47 kg...tak naprawdę to reszta mi zeszła przy wychodzeniu i przez moje małe kryzysy. Dopiero niedawno tak naprawdę się odnalazłam, bo wiesz, pzez ten cały czas schudnięcie to był mój największy cel i myślałam głownie o tym. Czytałam tyle artykułów o dietach, że było to dla mnie takie jakby hobby. A jak już nie mogłam, to czułam się, jakbym coś ważnego straciła.
Ostatnio gadałam kilka razy z mamą tak szczerze o tym co czuję. I uświadomiłam sobie dużo rzeczy, np że chudnąc bardziej nie zwrócę na siebie uwagi innych (bo pamiętam jak ważąc 47 wszuscy mnie chwalili, potem coraz częściej słyszałam komplementy, a teraz przeradzają się w takie niezbyt miłe uwagi, które i tak mi pochlebiają - miałam wrażenie, że dzięki temu wreszcie się mną tyle osób zainteresowało i im więcej tym lepiej) i że jest tyle ciekawych rzeczy do roboty, tyle przyjemności na świecie, że nie można zamykać się w domu i myśleć tylko o kaloriach w jedzeniu. Że wieczorny spacer, wycieczkę rowerową, czy każdą inną formę ruchu należy traktować jak rozrywkę, a nie jak coś, co wspomoże kształtowanie sylwetki.
Chyba zmądrzałam ostatnio - przynajmiej w tej kwestii... Już wiem, że dieta to nie wszystko.
-
ech, ja bardoz duzy procent moich dziennych mysli poswiecam jedzeniu, mojej terazniejszej sylwetce i wymarzonej sylwetce. ech pewnei jakbysie dalo bym jeszcze schudla, ale wiem, ze zbyt ciekawie nie bede wygadac. takie 48 to mi sie marzy
-
Julix Ty nie przesadzaj zaś! ;P Chudzielec taki i jeszcze mu się 48 marzy
-
Ja też o tym myślę bardzo dużo, ale i tak mniej niż dawniej. Bo bywało że cały dzień siedziałam na tej stronce, czytałam artkuły, przeliczałam kalorie. W końcu zaczęłam się bać, bo zaczynałam mieć objawy jak w początkowych fazach różnych zaburzeń odżywiania. Bo podobno normalna, zdrowa osoba z wagą prawidłową, albo za małą nie powinna robić szumu z jedzenia, a ja np często miałam kłótnie z rodzicami o jedzenie, oni sami cały czas myśleli jak dostosować dzień żebym zjadła o takiej porze jak chcę itd.
Więc po prostu odcięłam się na jakiś czas od tego tematu(dlatego tu nie pisałam) - teraz liczę kalorie ale bez dużych barier i niezbyt dokładnie - 1800 to taka norma czasami więcej, czasami odrobinę mniej...i jest lepiej. Teraz jeszcze dojdzie trochę obowiązków - mama wyjeżdża na miesiąc za granicę, a poza tym muszę pomału zacząć myśleć o ogrodzie jak już się przeprowadzimy (zobaczyć jakie rośliny posadzić itd) więc nie będę miała nawet czasu na jakieś obsesyjne myślenie. Bo myśleć można - podczas zakupów, albo jak się nie ma pomysłu na jedzenie, ale bez przesady, żeby cały dzień do tego dopasowywać, tak jak to robiłam ja (czasami się bałam isć na urodziny bo nie wiedziałam co będzie i czy się zmieszczę itd - ale po kilku imprezach zobaczyłam, że raz na jakiś czas to nawet deser mi nie szkodzi)
Heh, rozpisałam się, ale co tam
-
to ja tak mialam teraz, ze jak widizlam, ze np codziennie prawie cos slodkiego, raz na tydzien jakies szalenstwo jedzeniowe, a waga ladnei stala w miejscu, wiec niepotrzebna panika, ale wakacji sie smiertelnie boje, ze znowu dojade do 58
-
tez tak mialam ale na szczescie juz mi przeszło:/
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki