Chyba rezygnuje z diety...
Wersja do druku
Chyba rezygnuje z diety...
jesli jestes zadowola ze swoejgo wygladu to jasne ze rezygnuj tylko zebys nie przytyla :)
JAk etraz zrezugnujesz, to [potem nastepna dopiero za najmniej 4 miesace bedziesz mogla zaczać.
Zacznij poporstu jesc 1400 (conajmniej)bo jak widac, to ci jedznei brakuje :P
hej hej :!: nie poddawaj sie tak łatwo , masz zajebistą wagę tyle Ci powiem i strasznie Ci zazfroszcze ale jak zaczniesz sie obżerac to szybko poleci w góre :(
nie poddawaj sie !! przynajmniej nie przed świętami !! tak nie można !! 3maj sie kochana, jedz po prostu więcej ale nie rzucaj sie na jedzenia...:(
W zasadzie to te moje wpadki strasznie mnie dołują. Po prostu NIE POTRAFIĘ sobie odmówić wafelka czy tam czegoś. Chipsów i batonów typu mars, snickers w ogóle nie jadam. Ale z tymi wafelkami albo np. groszkami, paluszkami jak wezmę jednego to od razu, nastepnego, nastepnego, nastepnego i przy kazdym mowię sobie: "to już na pewno ten ostatni"...
Ech... Dzisiaj godzinę ryczałam przez te wafelki, teraz cholernie boję się, że przytyję. Zauważyłam, że schudły mi uda. I w ogóle teraz jest ok. Nie muszę już chudnąć. Ale boję się, że gdy takie wpadki po 2000kcal na dzień będą mi się zdarzały jakieś 3x w tygodniu to kilogramy i tłuszczyk wrócą :(
A do diety nie mam siły... :cry:
Skoro nie musisz chudnąć, to się już nie odchudzaj.
A co do wafelków, to pozwól sobie na nie jeśli nie umiesz sobie odmówić, ale w kontrolowanej ilości. Jak sobie zaplanujesz, że możesz coś zjeść, to potem nie będziesz miała wyrzutów.
Dla pewności wolę cały czas ograniczać kalorie...
Ograniczać Ci nie zabronię, bo sama to robię. Mimo że już tyle razy sobie obiecywałam, że przestanę...
Nie wiem. Faktem jest to, że złapałam niezłego doła :(