Cześć, odchudzam się już nie pierwszy raz(od jutra zaczynam ponownie) .
Kiedyś zrezygnowałam ze słodyczy na długi czas, ale od 3 miesięcy nie udaje mi się dieta. Jem więcej niż górnik, a co gorsza, od półtora miesiąca coraz więcej słodyczy. Myślę o tuszy non-stop. Nie mogę schudnąć. DOSŁOWNIE rzucam się na jedzenie (cyt. mamę - "Ciągle tkwisz nosem przy lodówce" ).Wczoraj wieczorem, po zjedzeniu w dzień 1500 kcal poszedł kolejny litr lodów z kawałkami czekolady(1800 kcal)...
Dzień za dniem obiecuję sobie, że znowu wytrwam w odchudzaniu, ale kończy się na chceniu. Nie mogę się zabrać za odchudzanie jak przedtem. Udało mi się zrzucić 9 kilo, ale sporo z tego wróciło. Wcześniej np. biorąc kostkę czekolady do ust od razu wypluwałam i myłam zęby, a teraz... Widzę słodycz, i mimo że mam świadomość - "Nie powinnam!" to... Biorę, bo mam już tak zrytą psychikę, że jestem zdenerwowana jak nie zjem. Najpierw to były niewinne, małe napady. Doszłam do finiszu, najchętniej opustoszyłabym całą lodówkę(ale na szczęście boli mnie głowa ).
Ciągle jem. Zawsze ma być tylko kawałek... I wychodzi kawałek... Po kawałku.
Tak się kończą lody, czekolady, czy dzisiejszy placek drożdżowy z polewą jogurtową.
Z szybkością dźwięku. Zjem, żeby zjeść. Jest mi z tym źle...
Tyję. Jak tak dalej pójdzie będę jeszcze większa.
I dlatego zarejestrowałam się na forum, widzę, że wielu osobom pomogło odchudzanie za pośrednictwem neta (w sumie początkowo miał być blog.dieta.pl, ale forum jest w mojej opinii lepsze). Liczę, że i mi przyniesie jakieś oparcie , odwiedzajcie mnie proszę.
Stan na 23 maja 2007:
Wiek: 16 lat
Waga: 68-69 kg
Wzrost: 168 cm
Wymiarki:
Nie wiem czy przy mojej wadze nie są jakieś za duże Mam duży % tkanki tłuszczowej... Dlatego odchudzam się dla wymiarów.
udo 59cm
łydka 39cm
ramię 30cm
tyłek: 99,5cm
talia: 76cm
pępek: 96cm (Tak, tak...)
biust: 95cm
Plan diety:
Liczenie kalorii - 1000-1100.
Ruch - W planach biegi i spacery.
Zakładki