-
nie no lekka przesada, swoja droga z eja nie slucham co ksiadz gada nigdy, niezbyt w ten kosciol wierze, w Boga to ju inna sprawa, taka jest prawda, no ale mama mnie do kosciola zmusza, cholery juz dostaje, jak co tydzien musze udawac, ze ide do kosciola, keidys z nia chodzilam co tydzien, no porazka
-
Ja dzisiaj byłam na 7, zaraz po imprezie i nierozważnie siadłam w pierwszej ławce. Kazanie miał proboszcz i trochę przysypiałam, a kobieta, która siedziała obok mnie ciągle się patrzyła na mnie. Mnie rozwala, jak ktoś gumę w kościele żuje. Tzn generalnie ja nie lubię gum, niedobrze mi po nich, ale gdzie jak gdzie kościół możnaby bylo sobie odpuścić.
-
ja tam lubie gumy do zucia
-
No ja w sumie też do Kościoła chodzę, tylko po to zeby babci przykrości nie robić, bo mnie nasz ksiądz trochę wkurza swoim gadaniem On uważa, że nie ma wiary w Boga bez Kościoła a ja myślę, że można wierzyć w Boga ale bez tej całej oprawy, typu księża itp. Jestem za relację człowiek - Bóg bez pośredników...
A gumy mnie jakoś nie rażą, może dlatego, że sama często żuję, no ale staram się to robić dyskretnie, bez mlaskania
-
A ja właśnie żuję sobie gumę i to czytam .
Mnie wkurza, jak ktoś przyjdzie do kościoła raz na rok, żeby się pokazać, że chodzi i wierzy. A jak już przyjdzie, to nie potrafi się zachować i gada. Masakra. No ale każdy ma swoje sumienie...
-
ja tez tak robie Cziqitka :P
ale kurde etz niby chodze, zeby przykrosci nie robic. i hmm wg mnie Boga to trzeba w sercu miec, nie latac jak glupi do kosciola
-
ja do kosciola chodze
nie dlatego zeby nie robic przykrosci tylko po prostu tak z wlasnej woli
-
Hehe no mnie siłą też przecież nikt nie zmusza z własnej woli chodzę i nawet kazań słucham chociaż czasem jak ten ksiądz coś powie to mnie szlak trafia Też uważam, ze Boga trzeba mieć przede wszystkim w sercu, ja wolę się w domu pomodlić niż iść do Kościoła i się wygłupiać jak niektórzy
-
ja mam aktualnie spory kryzys wiary
-
Nie no, ja nie mam nic do gum do żucia Żujcie ile chcecie, mi też się zdarza, tylko po 5 min ja ją wyrzucam, bo jest bez smaku i mi niedobrze.
Kazań generalnie słucham, zależy kto ma i jakie. Najlepsze kazanie trwa podobno 5-7 i to prawda, bo później większość się wyłącza. A nasz proboszcz nigdy sobie nic nie przygotuje, mówi z głowy, powtarza po 10 razy to samo, no nie da się go słuchać. Na dodatek ja z lekka niewyspana byłam, jeśl można to tak nazwać.
Ja chodzę do kościoła z własnej woli, mój tata nie chodzi. Ale tak zauważam, że chyba z przyzywyczajenia chodzę, jakiś kryzys wiary, albo może raczej kościelny przeżywam. Denerwuje mnie tak z 3/4 tego co ksiązdz mówi. Kiedyś, to chyba było w czasie modlitw za dzieci nienarodzone ksiądz powiedział że rodzice wielką krzywdę dziecku wyrządają, gdy jest jedynakiem, bądź jedynaczką i że najmniej to trzeba mieć 3. Tak się zdenerwowałam, bo ksiądz to wszędzie by chciał ludziom zaglądać, do łóżka nawet, moim zdaniem to jest indywidualna sprawa każdego ile kto ma dzieci.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki