biorę się w garść
ale jestem za duża

Katharinko jestem własnie w maturalnej klasie a moim marzeniem zawsze była medycyna. zawsze byłam cholernie uparta i ambitna. nie widzę siebie w innym zawodzie jjak sie nie dostane to nawet nie chce myśleć nawet nie przeraża mnie ogrom nauki czy niskie zarobki. ja chce byc chirurgiem i tyle a co do tych słodyczy to przeciez nie całkiem zrezygnuje... tylko do końca sierpnia, a potem to okazjonalnie. nie chcę ich wyeliminować tylko bardzo ograniczyć

Grzibcio jak mam dobry humor to też jem. bo przeciez jak się buzia smieje to troski znikają i co ja sie mam waga przejmowac. ech.

Arventh, Aga dzięki za wsparcie



fajnie, że mogę sie wypisac tutaj... Wy rozumiecie... a ja nie umiem żalu w sobie tłumić... zazwyczaj po napadzie zamieniałam żal we wściekłość i wyładowywałam się na chłopaku, a on biedny nawet nie wiedział za co mu się obrywa...
skoro tak piszę, to myśle, że to moje odchudzanie i wcześniejsze kłopoty z zaburzeniami odżywiania mają dużo z nim wspólnego...
tzn. nie konkretnie z nim
on ma takich 2 kuzynów mniej więcej w naszym wieku (tzn. 18 ) i tak się nieszczęśliwie składa, ża do tego to jego najlepsi kumple, dorastali razem i w ogóle. potem on się przeprowadził do mojego miasteczka. to była 4 klasa podstawówki. i ja mu się od tej 4 klasy podobałam i od tej 4 klasy za mną łaził najpierw byliśmy kumplami a potem przyjaciółmi, a potem gdzieś w 2 gimnazjum postawił mi kawe na ławe że chce ze mna byc. hehe. widzialam ze jestesmy za mlodzi i ze moze z tego nic nie wyjsc ale chyba tez zaczynalam miete czuć, zwłaszcze, ze to taki okres dorastania, hormonów i takie tam... i jak byliśmy razem to ja dowiedziałam się od koleżanki z klasy (która znała tych jego kuzynów) że oni się z nas smiaja. nie wiem o co im chodziło, ale to mnie bardzo bolało. zapytałam go o co chodzi, ale on mi nie chciał powiedziec, i powiedział ze on sie tym nie przejmuje, więc ja tez nie powinnam... to zapytałam tej koleżanki a on mi powiedziała, że oni twerdza ze jestem brzydka i wtedy się zaczeło. byłam dojrzewająca dziewczyną, która powoli zamieniała się w kobietę i wiecie, że wtedy psychika jest bardzo wrażliwa... i choc do końca nie wiedziałam i nie wiem czy o to chodziło, to ubzdurałam sobie, że pewnie jestem gruba i brzydka. potem to sobie wmówiłam było mi bardzo smutno i zaczelam sie odchudzac.
mialam jakies 170cm albo mniej (bo nadal rosłam) i wazylam 65kg. w miesiac, którego szczegółów wolę nie przytaczac schudłam do niecałych 56kg. ale miedzy nami zaczelo sie psuc z mojego powodu. nie chcialam sie z nim nigdzie pokazywac, bo uwazałam sie za ZA brzydka i ZA grubą po 4 miesiacach zerwałam z nim ,choc bardzo go kochałam, zrobiła m to dla swietego spokoju, nie mogłam juz tego wszystkiego zniesc. bardzo go zraniłam i wiem o tym. wyrzuty sumienia, smutek i zal z najwiekszej głupoty zycia wywołały u mnie mega kompulsy. przytyłam 17kg (do 73kg) w 2 miesiace... obrzydzenie do siebie samej przerodziło się w ostrą bulimie... 3 razy dziennie wymiotowałam a na noc brałam tabletki przeczyszczające... wszystko trwało ponad rok. najgorszy rok mojego zycia, który chciałabym wymazać z życiorysu, rok w którym nie odzywaliśmy się do siebie. potem były wakacje i miałam iśc do liceum... nowe środowisko i tak dalej... postanowiłam coś zmienic. Nadal go kochałam i strasznie mi go brakowało i w końcu powiedziłam mu, ze to była najgorsza decyzja w moim życiu, że nadal ggo kocham i że mi cholernie zalezy. powiedział ze też mnie kocha, że czekał, ale bardzo go zraniłam i stracił do mnie zaufanie, ale znowu sie przyjaznilismy. aż w końcu 16 stycznia 2006 roku postanowiliśmy spróbowac jeszcze raz. i jesteśmy razem do dziś i będziemy cała wieczność
dziś znam cała jego rodzinę... nawet siostry jego babci... a jego kuzynów nie raczyłam jeszcze poznać (rodziców mają fajnych) ... i nie chce. nie po tym co mi zrobili. mie umiem tego wymazać z pamięci.
nie obwiniam ich za to. w końcu byliśmy dziecmi... miałam się wypisać to wypisałam.

dlatego w taką furie wpadłam jak wtedy chciał wyjść ode mnie wczesniej bo chciał oglądać mecz... pamiętacie jak to pisałam? ... własnie z nimi chciał oglądać.

ech...

nie wyobrażam sobie, że kiedyś to będą też moi kuzyni...



przesadzam?

wybaczyłam, juz dawno, ale nie umiem zapomniec.
i poczęści jestem im wdzięczna, bo uświadomili mnie, że nie mogę się zaniedbać
a może po prostu byli zazdrośni wtedy o nas?

ech

ide spac

koniec bajki na dobranoc




dzięki, ze Jesteście, juz mi dobrze i znowu się uśmiecham
kalorie juz chyba wystukałam na klawiaturze
______________
Mogę, bo chcę... a jak chcę to potrafię!!!

wiek: 18 lat
wzrost: 175cm



Tu jestem
Wielki powrót bucika marnotrawnego...

MOTYWACJA tak będę wyglądać :P