Buciku... . Ja nie miałam żernego dnia dopiero od tygodnia - wilkie zwycięstwo, ale też wiem, że już długo nie wytrzymałam dłużej niż te 7dni. Od 4dni ryczę z powodu studiów - nie ma, że kucie podczas sesji - już teraz mam tyle roboty, że koniec jak by utnął z normalnym życiem i tak bez przerwy przez nastęony rok w kawałku będzie z intermezzem zgrozy podczas sesji . I też mam problemy z żarciem - tylko, że moje ciało przestaje go akceptować - zbyt twarda woda na akademiku stress a ja cierpię na nieustanne wzdęcia, bóle, cokolwiek zjem to mi źle...circulus vitiosus... ...a potem przyjeżdżam do domu i na odwót stres po części opada i ja dostaję apetytu i tym podobnie a wiem, że nie mogę zbyt jeść bo zupełnie rozwalę pokarmówkę .
Buciku...błagam cię... ...bo...bo wiesz...lubię cię...nie odchodź...