o ja...

nie wiedziałam że ktoś mnie jeszcze pamięta...



przepraszam, że sie nie odzywam ale jakoś tak mi wstyd
no i jednak to forum jest bardzo czasochłonne :P

obecnie nie jest najlepiej. schudłam do 61kg, miesiąc napadów i znowu jest coś koło 68kg... i od środy planuje nową dietę czyli nic nowego.
jakoś tak nie umiem myslec o diecie i maturze jednocześnie dlatego to pierwsze poszło w odstawke.

nie chciałam pisac, bo nie chciałam Was przygnębiać...

jestem strasznie zdołowana bo moje przygotowanie do matury lezy i kwiczy, dieta tez nauczyciele sie teraz budza ze nam trza oceny wystawić i ogólna masakra.
spie po 5-6 godzin, pije juz nawet 4 kawy dziennie, zero cwiczen, zro diety, zero czegokolwiek. tylko ksiazki. czasem sie przejde bo juz wiariuje.
a i tak wiem ze nic z tego nie bedzie
ja ogólnie jestem bardzo pesymistycznie nastawiona do zycia

ale prawda jest taka ze OGROMNIE mi zalezy a jestem swiadoma ze moje mozliwosci dostania sie sa nikłe, przy głupocie pytan maturalnych no a ja nie chce studiowac nic innego i to jest takie jakieś rozdarcie wewnetrzne i taki w ogóle dziwny stan zdołowania, ze ja tego nie umime wyazic, tak mnie to przytłacza.

no i widzicie... juz zaczynam smęcic




no, to właśnie to u mnie słychać
same widzicie...