u mnie tez dziwnie.. inby sloneczko swieci, ale za cieplo juz niestety nie jest :?
Wersja do druku
u mnie tez dziwnie.. inby sloneczko swieci, ale za cieplo juz niestety nie jest :?
2 śniadanie: serek danio - 150 kcal.
Obiad: ryba zapiekana, kasza , surówka z kapusty pekińskiej - 350 kcal.
Wiecie co? Ja strasznie nie chce szkoły, bo:
- Jest nowa.
- Nawet nie rozdzielili mi klasy (tzn. przyjeli jako, że na jeden profil 64 osoby, z czego mają być dwie klasy. O żadnym podziale nic jeszcze nie wiadomo...).
- Bo boje się o diete. Dopiero teraz sobie to uświadomiłam, ale jedzenie w szkole, to była moja porażka. No, bo jeść można przecież ze stresu, z nudów, dla towarzystwa, dla samego jedzenia... I można jeść też wracając ze szkoły! I tak to u mnie wyglądało. Mało kiedy jadłam śniadanie przed szkołą. O, albo najlepiej jak miałam na popołudnie. Obiad jadłam o godzinie 18, a kolacje, no wiadomo o której...
Jak teraz zaczne zawalać? :roll:
mi tam w szkole dieta zawsze szla bajecznie. lepiej niz w domu caly czas jak bylam. a skzola nowa to nic milego :? bue
Mi też w szkole było o wiele lepiej, bo nie siedziałam w domu i nie podjadałam :D W szkole po prostu nie chodziłam do sklepiku i jadłam to co miałam ze sobą=> mało, zdrowo i nisokokalorycznie.
Hmm, może jednak skoro spokojnie wytrzymuje na diecie teraz, to moje nowe nawyki przejdą też i na rok szkolny...
Na pewno, nie martw się. Poza tym jak jest szkoła, to jest masa zajęć i zwykle się człowiek nie nudzi, czyli nie je ;]
Na podwieczorek zjadłam brzoskwinie. Właśnie jem kaszkę na kolacje - 210 kcal.
Razem wszystko: 980 kcal.
Z jedzeniem, jeśli chodzi o szkołe, też będe się musiała przestawić...
O, to może się zapytam. Do klas o jakim profilu chodzicie, bądź chodziłyście (jeśli takowy macie oczywiście). I czy jesteście zadowolone?
Ja chodziłam do klasy matematycznej... O zgrozo! Nigdy więcej. Teraz idę do humanistycznej, choć odrobinę żałuje, że jednak nie do filologicznej. No zobaczymy, jak będzie.
ja jestem w mat geo i oprocz tego, ze mam zryta matematyce, to jest ok :D
ja teraz do językowej z rozszerzonym angielskim:)
Ja chodzę do biol-chemu z rozszerzonym j.angielskim...
Ale podsumuję to tak:
to, że jestem na biol-chemie widzę tylko po książkach, bo są trudniejsze niż innych.
Ale tak naprawdę to najwięcej ucze się historii i polskiego, bo właśnie od tych przedmiotów mam najbardziej wymagających nauczycieli. Masakra! A ja tak niecierpie polskiego wrrr!
Ładnie Ci dzionek dzisiaj poszedł :) Jeżeli chodzi o dietę podczas szkoły to zależy od osoby. Julix np tak stanowczo pisze, że w roku szkolnym jest jej łatwiej utrzymać dietę, a u mnie jest zupełnie odwrotnie, bo zawsze jak przyjdę ze szkoły jestem tak zmęczona i zestresowana że pochłaniam tonę słodyczy :oops: Czasami to jeszcze w drodze ze szkoły kupuję sobie ciepłą drożdżówkę ze serem, bo po drodze jest piekarnia...i oczywiście jak przychodzę do domu czeka na mnie jeszcze obiad...