Ufff dzisiaj chyba jeden z lepszych dni mojego życia:P
Po pierwsze wreszcie naprawili mi komputer i mogę znowu do was pisać, po drugie pani od biologii sie rozchorowała i nie było sprawdzianu z genetyki ( ) a po trzecie wreszcie przyszła paczka na którą tak bardzo długo czekałam a po czwarte...waga pokazała 70kg...a to oznacza... że oś wreszcie zaczyna się ruszać i być może uda sie dojść do celu...

Hm... w sobotę moje kochanie powiedziało mi że "kocha moje pełne uda" - no normalnie myślałam że go zabije!!! Tzn dobrze że podobam mu się taka jaka jestem ale... ale kurde sobie sie nie podobam i wcale nie chcę mieć pełnych ud i normalnie zmienię to i koniec.

Powiedziałam mu też o odchudzaniu bo zauważył że się zmieniłam... Jak to przyjął...? Hm.. Tak jak powinien :P powiedział że on mnie kocha taką jaka jestem, że jeśli o niego chodzi to nie muszę nic robić, ale to zależy od tego jak ja się czuję bo chce żebym była szczęśliwa i jeśli to pomoże mi humorek poprawić to mam spróbować... (ehhh jaki on mądry i kochany...)

Heh a potem usłyszałam że jak przesadzę i za bardzo drastycznie do tego podejdę to kopa w tyłek dostane i że będzie mnie pilnować