Mi się zawsze poprawiała cera na głodówkach...Chodziłam blada jak ściana ale buźka...mmm :]. Ale nikomu głodówek nie polecam!
Wersja do druku
Mi się zawsze poprawiała cera na głodówkach...Chodziłam blada jak ściana ale buźka...mmm :]. Ale nikomu głodówek nie polecam!
Ja tam bym na głodówce nie wytrzymała :D Już wole sobie zrobić jednodniowe jedzenie jabłek albo coś ;]
ja nie mam problemów z wypryskami :wink:
pojawiają sie raz na jakiś czas i szybciutko znikają :)
A jaj mam ich troszkę, w ogóle nie chcą zniknąć, czasem nowe się pojawiają, ale nie narzekam.
Nie wyglądam tak strasznie ;p ^^
Jest potwierdzone, że same słodycze nie mają wpływu na cerę - oczywiście - jak jadłospis danego człowieka to sama czekolada i chipsy to jasne, że z braku witaminów i odpowiednich związków ta cera jest w deficycie i prędzej czy później jest jak ztorturowana, ale samo o sobie niskowęglowa dieta nie zapewni braku syfów.
Ja tam zmiany nie zauważyłam ani teraz, ani te pół roku temu też nie..
Tzn.. kiedyś miałam większe problemy z cerą.. Jak byłam na wymianie w Niemczech (nie wiem czy od tamtejszego jedzenia, albo od wody może czy coś) to mnie tak masakrycznie obsypało ;/ Tydzień w Niemczech, a później pół roku antybiotyk od dermatologa.. ;/
Widze, że rozmowa na temat syfów i syfków kwitnie w najlepsiejsze:)
hehe mnie to zawsze wysyfi jak do babci pojade. zmiana wody i odrazu albo zcasem po podkladzie jakis tez. mam wrazliwa cere po mamie... :roll:
Mnie wysyfia w zależności od fazy cyklu miesięczkowego ;) Podczas okresu mam cerę gładziutką 8) Najgorzej jest tuż przed - można to określić w trzech słówkach - o matko boska!
U mnie też niestety cera po matce - nie mam syfów, ale cały czas jakieś liszaje, przesuszona z przetłuszczoną cerą na zmianę...co ja bym dała za zwykłe syfy... :roll: