No dobrze dziewczyny jestem z powrotem
Więc gadałam z tą dietetyczką i wypytywała mi się jak to było w poszczególnych etapach mojego życia z odżywianiem, stwierdziła że moim problemem po prostu było to że jadłam za dużo fast foodów i słodkiego oraz za dużo mięs a za mało miałam ruchu. (to akurat wiedziałam ) Poradziła mi że mam ograniczyć słodkie w postaci przetworzonej, mam unikać parówek, jak już pić soki to rozcieńczone z wodą a spożywać dużo białka ale przy tym unikać żółtych serów (szczególnie goudy itp tłustych) oraz unikać smażonego mięsa a zastąpić je białym gotowanym bądź grilowanym a co do kalorii to stwierdziła że 1200 będzie odpowiednie dla mnie ale broń Boże nie schodzić poniżej tej granicy!! A warzywa jeść ile wlezie ;]
Zastosuje się do jej rad, fajna z niej babka
Dziękuje Wam dziewczyny za wsparcie i to że wierzycie że mi się uda aż serce mi rośnie bo w domu mam teraz niezbyt fajną sytuację z mamą która ciągle mnie opieprza za odchudzanie że aż płakać mi się chce Najpierw mi gada że jestem gruba i najgrubsza ze wszystkich moich koleżanek z klasy a jak się odchudzam to też słyszę głupie docinki już mam dość tego Poparcie mam ze strony ojca bo on wie że chce być szczupła i się podobać oraz żeby ciuchy na mnie pasowały, lecz niestety tata jest bardzo rzadko w domu bo cały czas pracuje. A co do mamy to mama mi ględzi że nie mam siedzieć przed kompem ale jak gdzieś wyjdę to dzwoni do mnie co 30min i się pyta kiedy wrócę, gdzie jestem, z kim, dlaczego itd itp (już na głowę dostaje)
Sorka że tak dużo piszę, a oto moje dzisiejsze żarełko:
Śniadanie
Musli 175 kcal
Mleko 48 kcal
sałatka: 70 kcal
kawałek rybki: 50 kcal
II śniadanie
Sok pomarańczowy 112 kcal
Obiad
Bigos 384kcal
Kolacja:
jogurt: 90 kcal
sok 72kcal
+ żelki (złoooo!!) 200 kcal
Razem : 1201 kcal jest nieźle
Zakładki