Opowiem Wam po krótce moją historię. Mianowicie, po świętach i Sylwestrze oraz w ramach noworocznego postanowienia uznałam, że czas najwyższy wziąć się za siebie. Zwłaszcza po tylu latach wahania się między normalną wagą, a nadwagą. W dzieciństwie podejrzewano u mnie astmę i brałam tabletki, które pobudzały apetyt ;/ Teraz, patrząc na wszystkich dookoła, którzy swoim wzrokiem ciągle mnie zjadają i pewnie myślą sobie 'o rany, ta to jest gruba' (tak, to jest już obsesja) postanowiłam zmienić coś w swoim życiu. Od dnia 1 stycznia 2008r. stosuję dietę ok. 1000kcal. Z reguły tego nie przekraczam. Odrzuciłam w zasadzie wszelkie słodycze i słodkie napoje zastępuje je wodą, herbatą (bez cukru) oraz sokami pomidorowymi. Nie jem białego pieczywa, ewentualnie sucharki (jeśli chodzi o białe pieczywko).

Niestety w moim działaniu brak mi mobilizacji. W przeciągu miesiąca schudłam 4.5kg w ten sposób, ale nie widzę większych zmian. Co zaczyna mnie załamywać mimo że waga ciągle spada. Ćwiczę codziennie, staram się rozciągać, robić brzuszki itp. od wiosny zaczynam biegać ;P

Mam nadzieję, że ktoś tu wejdzie i będzie mnie wspierać w dążeniu do celu
Pozdrawiam i w zamian za pomoc ja także służę pomocą *nawet bezinteresownie..