Przejechałam się troszkę, ale nie za dużo, bo późno już było. Chyba troszkę schudłam... ale w talii, bo chciałam włożyć koszulę, która ledwo się dopinała w zakończenie, a teraz była luźna. Spodnie dalej tak samo ciasne, chociaż sprawdzę jutro

Dzsiaj na pewno nie jestem przykładną dietkowiczką, ale cóż, bywają lepsze i gorsze dni i tak nie jest aż tak źle
śn: muesli z mlekiem i kilkoma truskawkami
II śn: brak, ponieważ wstałam koło 12 a obiad był o 15
obiad: pomidorowa z makaronem, 3 ziemniaczki wielkości dużych truskawek , buraczki i ledwo tknięta pieczona nóżka z kurczaka
kolacja: kilka łyżeczek lodów, jabłko

W domu jest teraz pyszne ciasto, która od czasu, do czasu podjadam... ale nie całe kawałki, tlyko tak troszeczkę Na szczęście kończy się, więc będzie juz tylko lepiej.

Za 2 tygodnie wyeżdżam. Za tydzień mam wesele, a jeszcze nie mam tych głupich butów :/ Nawet nie mogę sobie pojeździć na rowerze, bo cały czas musze jeździć po sklepach. Btw, mam nadzieję, że nie pójdziemy na poprawiny, jeden dziwń wielkiego obżarstwa to już i tak za dużo -.-