bo moja klasa własnie dzień nauczyciela organizuje... wręczanie kwiatów, akademia itd.... musimy przyjść wcześniej...
a, w sumie fajnie...
:P
Wersja do druku
bo moja klasa własnie dzień nauczyciela organizuje... wręczanie kwiatów, akademia itd.... musimy przyjść wcześniej...
a, w sumie fajnie...
:P
hm...my mieliśmy dzisiaj akademię ;)
tyle dobrego że nie pytali 8)
u mnie się dzisiaj kilka pał posypało :wink:
a jutro mi 7 lekcji przepada :lol:
mnie dzis ominęła kartkówka z polskiego, bo 13-ty dzisiaj, a jutro 7 lekcji, bo nie idziemy do szkoły :D
no mnie niestety ominęły fajne lekcje - polski, niemiecki i angielski, ale jest też pocieszenie że fizyka i matma :wink:
No to co tam u ciebie Perwersiku? Jak dietka?
*cenzura*...
nie powiem... nic...
źle...
agrrrrh!
:*
Co się stało?????
?????????????????????
dieta... kompletna klapa...
nie skomentuję.
brzuch mnie boli...
mam nauczkę...
i jestem beznadziejna :!:
nie jestes, bierz się ładnie i będzie ok :)
Perwers przywołuję cię do porządku!!!
Napisz dokładnie co się stało i co najważniejsze dlaczego :!:
no wlasnie pisz co sie stalo :)
rzuciłam się na ciastka jak jakiś lew na ofiarę, czy cos takiego...
będę już miała z 3000 kcal...
ja mam już tego dosyć...
nie uda mi się...
Dolaczam sie do pytania poprzedniczek. Czyzby rzeczywiscie bylo tak naprawde zle?
a poza tym mi spodnie na d... tyłku pękły...
lajf iz brutal
no to się bierz dziewczyno!! Co to w ogóle za podejście : nie uda mi się?? Weź, bo jak Ci nakopię to zobaczysz :P
jutro chcę tu widzieć ładny wpisik : dzisiaj dietka wspaniale!
i koniec gadania ;)
Słuchaj Per jak ci nKOpię do dupy to zdechniesz z głodu w powietrzu.
Myślisz że my tego nigdy nie doświadczyłyśmy?1 Ja i inne dziewczyny z forum? Ze nie znamy taj rozpaczy, depresyjnych myśli, nienawidzenia siebie, obrzydzenia do własnego ciała, życia z poczuciem winy, odmawiania sobie każdego kęsa po to żeby potem znowu napchać się jak świnia?! Nie. Nie. Nie. Ja to znam doskonale. Rozpoczynanie każdego dnia z myslą że dietę zaczynam od dzisiaj a kończąc ten dzień, że nie, że jednak od jutra....Patrzenia z przerażeniem na każde ciastko? Odmawianie słodyczy na imprezach po to żeby w domu wszystko odpracować z nawiązką. Te myśli że jestem beznadziejna...Te dyskoteki, na których podpierałam ściany bo chłopcy prosili do tańca same laski...Tych rozmów z kumplami, którzy pytali " jak ją zdobyć?" i tej świadomosci że o mnie nigdy nikt tak nie zapyta....
Tych wyzwisk w podstawówce....Tego tyłka który nie mieści się w żadne spodnie dostępne w sklepie...Tego wielkiego brzucha, który sprawia jakbym wyglądała jak w ciązy...Tych monstrualnych i miękkich ud...Tych tłustych ramio i grubych palców....Tych przezwisk kolegów... Jak patrzę na to z dzisiejszej perspektywy to wiem że wcale nie byłam taka gruba. Tylko ludzie są okrutni...Krytykują innych żeby nie patrzeć na własne wady...
Minęło sporo czasu zanim przestałam tak myśleć. Ten problem tkwi w główce. To problem każdej z nas - każdej dziewczyny z nadwagą. Czy to my same wpędzamy się w choroby i w błędne koło odchudzania? Czy robią to za nas inni? Prawdopodobnie i to i to. a potem kończymy jaki biedne, zakompleksione, wątpiąc w swoją jakąkolwiek wartość...Bo przecież jesteśmy brzydkie i grube i nikt nigdy nie będzie nas chciał...Zaczyna się obżarstwo. Jedzenie. Jedzenie przez duże J. Tak żeby czuć to w brzuchu, zeby przeżyć te orgię głupiej przyjemności. A potem żeby żałować. Wymiotować. Jeszce bardziej się dobijać. Wpadając w choroby....
Do tego dochodzą problemy. Nie umiemy ich często same rozwiązać. A dorastanie to taki głupi okres. Nastolatki czują się zawsze niezrozumiane. Myślą że tylko ich dotyczą te problemy, że inni mają dobrze......ttylko nam tak źle. Nikt nas przecież nie rozumie....Nikt nie chce pomóc...ALe problem da się rozwiązać. Na chwilę. Jedzeniem. Ponownym obżarstwem. trudno z niego wyjść...
A przecież chcemy schudnąć. tak bardzo chcemy być szczupłe...I choć to tak bardzo niesprawiedliwe, bez diety tego się nie da zrobić...To wszystko tak niesprawiedliwe...To niesprawiedliweze koleżanki moga zjeść 3 marsy i nadal zachowują figury Angeliny Jolie, a my już po jednym na następny dzień więcej ważymy.. Ale tak bardzo chcemy...
Na początku trzeba się zmusić - to bardzo trudne. I nadal masz pełną świadomość swojej benadziejności, tego że nie wyjdzie...Następuje najgorszy okres...Jak go przetrwasz to zmienisz to całe głupie myślenie...Potem pójdzie jak z płatka...Bo przecież ludziom się udaje...To dlaczego nam ma sie nie udać? Udało się Motylkwii, udało się M-k....Nam też się uda...
Perwers ja nie piszę tego tylko do ciebie. piszę też do innych dziewczyn. Może ty nigdy nie doświadczyłaś takich myśli? Jeśli tak to jesteś szczęściarą. Ale musisz sama sobie poradzić, bo przecież nikt nie zabroni ci jeść ciastek..Musisz czuć to w sobie...Przecież masz już to pragnienie bycia szczypłą, to już duży krok...A przed nami milion następnych...Pomyśl że jak tego dokonasz to dokonasz więcej niż inni ludzie. Łatwo wygrać z innym człowiekiem. Najtrudniej wygrać z sobą.
Głupio mi że tak dużo piszę. Ale chcę żebyś wzięła to do siebie Perwers, że każda z nas to przechodziła. Ze każda z nas ma chwile słabości. A ty przecież już tak dużo schudłaś.Nie zmarnuj tego. W tym właśnie tkwi paradoks że to niby takie trudne, ale w sumie nic w tym trudnego. Ty panujesz. Wszystko zależy od ciebie.
Żałosny filozof ze mnie... :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
Ale przez to co napisałam to wszystko wróciło...To co już przeżyłam.....
Ta cała walka z sobą......
A przecież dalej walczę.....
Wiki - nic dodać nic ująć!! Popieram w całej rozciągłości!!
JA tak samo sie zgadzam z Wikingos :) taki juz zbudowany ten świat .. co mamy poradzić :) Kazdy kto raz zacząl walke ze swoim cialem - bedzie mial z tym zawsze problemy , moim zdaniem z tego juz sie nie da tak do konca wyjsc..
Dzięki Noe, :D
I jak tu nie poprzec Wiki kiedy tak madrze pisze? :lol: Nie bede wcale oryginalana, ale tez sie z nia zgadzam.
Dziękuję, Wiki. Filozof z ciebie wspaniały...
jak narazie: ok. 400 kcal
no wreszcie się trzymasz :P masz szczęście ;)
Nie śmiej się Perwers i tak jestem żałosna :lol: :lol: :lol: :lol: :lol: :lol:
A tak wogóle to chodziło mi o to zebyś się wreszcie wzięła za siebie słonko :D
wiem... ale jeżeli ty mi mówiłaś że nie jestem do bani, to ty tym bardziej nie jesteś... :*
zabrałam się.
obiadek: kotlety, ziemniaki, sałatka - 350kcal nałożone ma małym talerzyku.
mam 900kcal... limit? 1300, powiedzmy.
dziękuję Wam za dobre słowa :*
ja tez wczoraj mialam wielkie wyrzuty sumienia . Wole nie wiedziec ile zjadlam ...
ale dzis jest juz lepiej , moge nawet powiedziec , ze jest super !!
Per > wez sie w garsc to jedyne co mozesz zrobic po tej "chwili zapomnienia" :) przeciez tyle juz zrobilas ..
Perwers nie poddawaj się, dotrwasz do końca odchudzania i powiesz sobie że warto było się męczyć :D
dotrwam :)
żarcie nie jest aż tak ważne :P
Jedzenie to tylko "drobny" szczegół w naszym życiu :lol:
najdrobniejszy jaki tylko moze być :D
a dla mnie jedzenie ejst baardzo wazne :/ nawet za bardzo :/ ciagle tylko widze jedzenie i o nim mysle :/;/;/
otóż to 40% moich myśli jest o jedzeniu, 30% o nauce i szkole, 20% to głupoty, marzenia i przyjemności, 10 % to beznadziejne depresyjne zamartwiania się, logicznych powodów brak
w każdym razie jedzenie wiedzie prym...
Wiki, trzeba się przestawić... jedzenie powinno być max 10% :D
ano powinno - tylko jak?!
ja też ciągle myślę o jedzeniu...:(
no i to jest właśnie nasz problem...
no i zrobiłam sobie żarcie...
serek wiejski piątnica z kiełbasą jałowcową. 200kcal... a pyyyyszne!
polecam :)
kobitki, musimy zmienic te procenciki o 180 stopni :P
hee dobre swojskie jedzenie.... :lol: :lol: :lol:
kiełbasa się skończyła i musze jeść derek sam... obrzydliwe...
zawsze go sobie słodzę dżemem, ale teraz dzemu brak...
*poszła wyrzucić resztkę*
swojskie - z zurbanizowanymi dodatkami