Pytasz mnie Bewiczku jak po świętach -- Wstyd się przyznać
-dzisiaj rano ważyłam się - waga 70 kg - a przed świętami 68 kg. . Chyba się wścieknę
![]()
. Nie moge powiedzieć, żeby w jakiś szczególny sposób się obżerałam. Najpierw w domu z mężem śniadanie wielkanocne , po południu wizyta u teściów - i oczywiście siedzenie cały dzień za stołem. Trudno pić tylko wodę i cały czas odmawiać jak ktoś częstuje. I tak mały kawałeczek serniczka, trochę sałatki jarzynowej (majonez!) to znowu troche szyneczki itd - aż się nazbieralo
. Mam nadzieję, że szybko pozbędę się dodatkowego bagażu. Najpierw się grzeszy a ptem pokutuje.
Ciekawa jestem jak inne nasze klubowiczki przetrwały święta.
Pozdrawiam cieplutko.
PS. W sobotę ważenie i zmieniam trackera.
Zakładki