Zamieszczone przez siringa
Pantanalu Zwaga na oko też tak miałam. Potem dostałam taką z +/- 2g i wtedy sie okazało, że to "oko" to często "zezowate" było.
Wieczorem to ja też jeszcze ciągle łażę i niucham po wszystkich miejscach, gdzie można znaleźć coś do pożarcia, czasem np. ogladam film i nagle jestem przed otwartą lodówką. Terazjednak już umiem się odwrócić, włączyć czajnik i zrobić sobie wielki kubas czegoś do picia i grzecznie wrócić na miejsce. Może spróbuj tej metody, bo tak naprawdę to ja wtedy nie jestem głodna tylko "coś mnie nosi".
Psotulko - już wyżej napisałam o tym nibygłodzie ok 21-22. Ten kubek picia musi być duży - ja mam taki 0,4 l, napój powinien być ciepły i taki, którego picie sprawia przyjemność. Czasem wolę sobie posłodzić herbatę niż pożreć coś znaczie bardziej kalorycznego.
Kokardko - ja napisałam, że to odchudzanie jest zbyt rozłożone w czasie, bo wiem, że bedzie się wlec i tak czy inaczej zniechęcisz się. Zanim zacznie być widać, że trochę schudłaś, to już wypali sie Twój zapał. Mówię to na swoim przykładzie /nie ostatnim, ale ja odchudzałam się ze 100 razy/.
Diabli wiedza jak to jest z tym metabolizmem. Jedno jest pewne, że ja faktycznie jadłm najwyżej połowę tego co wcześniej, a teraz, lekko nie jest, ale w sobotę chyba przesune suwaczek o kilogram w dół.