Odkąd nie słodze herbat najbardziej smakuje mi zielona herbata.Czerowną też nie pogardze. Czarna dziwnie mnie pobudza :roll: nie muszę już pić kawy.
Pozdrawiam :D
Wersja do druku
Odkąd nie słodze herbat najbardziej smakuje mi zielona herbata.Czerowną też nie pogardze. Czarna dziwnie mnie pobudza :roll: nie muszę już pić kawy.
Pozdrawiam :D
Didi, z zarażaniem będzie trudno, bo coś czuję, że lada chwila coś mnie dopadnie. Najlepiej wpadłabym do kuchni i spustoszyła lodówkę. Tymczasem pd wczoraj drzwi do kuchni zamknięte na klucz. Tkwi on w zamku i można go użyć w każdej chwili. Niemniej jednak, jeśli sunę w tamtym kierunku jak rozpędony nosorożec, to zatrzymuję sie w odpowiednim miejscu i zawracam. Może jeszce postawię
http://images1.fotosik.pl/206/28914f3511897ffe.gif
???
A dziś na śniadanie to samo co wczoraj... :wink: :wink:
http://pix.nofrag.com/c6/4b/879cdae0...c93bbfbb22.gif
to na gorze to schabowy?:-))Cytat:
Zamieszczone przez siringa
Ojej, Jarku, chyba widzisz, że to tradycyjny zestaw sniadaniowy. - bułka z szynka krojona. Zwróć uwagę jaki cieniutki ten plasterek szynki.... :lol: :lol: :lol:
No siringa, od tej szynki to ból żołądka murowany, coś ciężkostrawna :D :D :D
A jeść się chce bo my jak misie na zimę zbieramy tłuszczyk :D .
Ja też piję tę zieloną herbatkę, bardzo ją lubię. Ona faktycznie dodaje energii i hamuje apetyt a poza tym ten niesamowity aromat i gorzkawy smaczek sa uzależniające. Przynajmniej dla mnie :D :D .
Pozdrawiam :D :D
:D witaj siringa :D a nie za duzo zelaza jak na sniadanie :D :D
ja nie lubie herbaty zielonej, choc nie raz probowalam sie do niej przekonac :D
pozdrawiam :D
Zaczyna się zmasowany atak na mnie. Powinnam pokazać, że nie mam silnej woli, że duże ilości jedzenia, mimo że to mój wróg, wcale mi nie sa straszne. Powinnam zamieszkać w kuchni-bardzo blisko lodówki i szafek, w których znajduje sie jedzenie. Powinnam się poddać i nie uciekać przed tym co chce mi zrobic taką wspaniałą przyjemność. Nie żebym miała ochotę na coś konkretnego, nie to że jestem głodna. To może być cokolwiek, byle dużo i byle móc jeść.Boję się, że zaczną i się trząść ręce na widok jedzenia.
Cholera - tak dobrze mi szło. A teraz co? Kryzys?
Nie wiem jak pokonam dzisiejszy dzień.
Nie wiem czy pomoże jakikolwiek plan, odpowiednie tlumaczenie sobie samej...
Na poczatek spróbuję seansu patrzenia na moje wiadra i zachwycania się, tym, że już tyle w jednym z nich jest.
Macie jakieś metody na taki stań???
Ratunku!!!
Hej :D
A może jedz częściej, albo rób sobie ' przegryzki' owocowo - warzywne.Sprawdź, które mają mało kalorii i jedz po małym kawałku żeby tylko oszukać żołądek. Jak ja mam ochotę na COŚ to piję kawę bezkofeinową z mlekiem i słodzikiem, zresztą kofeinową też :D . A jak już naprawdę mnie weźmie i nosi obok tego czego mam nie jeść to lecę do sklepu i kupuję pepsi lub caca colę light. Wiem że to nie jest zdrowe ale ma słodki smaczek i doskonale wypełnia żołądek na dłuższy czas :P .
pozdrawiam Cię i trzymam kciuki za Twoją SILNĄ WOLĘ :D :D :D
pa trzymaj się :!:
witaj sirigna-taki piękny list napisałam i mi go wcięło.Dlaczego czasem tak się dzieje :?: A ważniejsze co z Tobą :?: :?: :?: Nie zamartwiaj się .Musisz zacząc od siebie ,a co za tym idzie od swoich szarych komórek.Właśnie w nich musisz sobie zakodowac Twoje odchudzanie.Ze mną było podobnie.W końcu przyjęłam do wiadomości ,że zdrowie najważniejsze.Groził mi wylew i to było moja motywacją,że chociaż trochę mogę sobie pomóc.Zawzięłam się strasznie z tym odchudzaniem -powiedziałam sobie koniec -basta nie chcę byc roślinką nie bioracą czynnego udziału w życiu.A pozatym jak już osiągniesz cel /a wierzę ,że osiągniesz/to musisz sobie również powiedziec,że nie żyjesz po to ,żeby jesc,ale dokładnie odwrotnie.Ja właśnie przez to przeszłam kilkanaście lat temu.Schudłam też 40 kg.i uwierzyłam w jakąś tam barierę metaboliczną-no i włśnie doprowadziłam się do tego co było.Teraz mam 90 kg/od dzisiaj znowu 1 mniej/i chce mi się życ.Czuję się zupełnie inaczej,ale ten ubytek zdrowia ,który już nastąpił to niestety nie zregeneruje sie.Ale dobre i to co zostało uratowane.Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkiego najlepszgo :lol: :lol: :lol: :lol:
Siringa
nie pękaj :D .Ja kryzys miałam w 2 tygodniu odchudzania.Wszystkiego mi się chciało:wędliny,słoniny,smażonych ziemniaków,golonki,wszystkiego co ciężkie i kaloryczne.Trochę odpuściłam pojadłam,ale powiedziałam sobie,że od nowego tygodnia dieta.I jakoś poszło.Jak mam ochotę na słodycze jem chrupki chlebek z łyżeczką miodu,albo nawet dwie .On ma tylko 24kal w łyżeczce,a wierz mi wiele ich nie zjesz,bo cię zemdli,a na dodatek jesienią dobrze zrobi na przeziębienia.Wszyscy mają kryzysy,nie miej wyrzutów sumienia :lol: jak raz się poślizgniesz,najważniejsze,że by dalej iść do przodu.to tylko chwilowe
Uda ci się :D :D :D