Julisiu dzięki za pocieszanie. Najgorsze jest to, że to nie było straszne obżarstwo, po pierwsze trochę nieregularne jedzenie, no a po drugie na ogół w restauracjach. A w ogóle to mam kryzys, teraz już po dwu latach, miałabym ochotę zaszaleć, a jak ino zjem kawałek chleba albo parę naprawdę malutkich ptysiów, to najulubieńszy mebel w domu natychmiast lezie do góry. A ostatnio taaaak strasznie łazi za mną zapach świeżego chleba wrrrr
Pozdrawiam Cię wieczorową porą, dzisiaj jeszcze wytrwałam